Nie wybieramy sobie rodziców, podobnie jak rodzice nie wybierają sobie dzieci. Lecz niestety niektóre rodzice czasami zostawiają swoich dzieciaków w szpitalu. Cóż, taka jest prawda, natomiast na świecie wciąż są także dobrzy ludzie. Czasami pomoc przychodzi do nas wtedy, gdy my w ogóle się tego nie spodziewamy, a nawet tracimy ostatnia nadzieje.
Nadal nie wiadomo, czy to dziecko było niechcianym lub po prostu przypadkowym.
Tuz po porodzie matka postanowiła zostawić chłopczyka w szpitalu. Kobieta była przerażona wyglądem własnego dziecka – chłopczyk miał dużą czaszkę o niezwykłym kształcie. Okazało się, ze maluch urodził się z wodogłowiem.
Chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, ze wychowywanie dziecka z wrodzonymi wadami oraz niepełnosprawnością intelektualną jest bardzo trudnym wyzwaniem. I nie każdy potrafi sobie z tym poradzić. Rodzice chłopczyka po prostu nie wiedzieli, co muszą robić z takim dzieckiem, więc postanowili zostawić go w szpitalu. Nikt nie wie na pewno, czy teraz oni nie żałują tej decyzji.
W ten sposób maluch po raz pierwszy dowiedział się, czym jest zdrada – jego zdradzili najbliższe ludzie.
Pielęgniarki dali mu imie Dima.
Lekarze byli pewni, że zostało mu niewiele czasu, maksymalnie do półtora roku, a może nawet mniej.
Jednak dzieciak okazał się prawdziwym wojownikiem i nie zamierzał się poddawać. Nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd on miał tę siłę. Tak, wtedy on nie potrafił samodzielnie mówić, jeść ani chodzić. Ale on nadal żył, choć to kosztowało mu mnóstwo sil, których on de facto nie miał.
W wieku 4 lat chłopak nadal mieszkał w sierocińcu. W tym czasie w Ukrainie rozpoczęły się działania wojenne. Dlatego wszystkie dzieci z sierocińca były nieustannie przewożone z jednego miejsca do drugiego.
To oczywiście miało bardzo negatywny wpływ na stan psychiczny chłopca. Jego stan się pogorszył i akurat w tym momencie w jego życiu pojawili się ludzie, którzy w przyszłości zostali jego rodzicami.
Amerykańska rodzina Ernest i Ruth Chavers zobaczyli w telewizji program o ewakuowanych ukraińskich dzieciach, w tym tez o Dimie. Para natychmiast zdecydowała, że muszą polecieć do Ukrainy. Po prostu nie mogli patrzeć na to, co się dzieje z tymi dziećmi, i nic nie robić.
Para przyjechała do Ukrainy specjalnie po to, aby zobaczyć chłopca. Na początku oni chcieli się przyjrzeć chłopcu. Natomiast kiedy oni poznali i porozmawiali z Dimą, zdali sobie sprawę, że bez tego dzieciaka oni do domu już nie wrócą.
Potem zaczęła się papierkowa robota.
Kiedy wszystkie formalności byli już załatwione, Dima ze swoją nową mamą i tatą poleciał do USA. Jego wrodzona wada nie była dla nowych rodziców żadnym problemem.
Dla Ernesta i Ruth to było nie pierwsze adoptowane dziecko – oni wychowywali już siedmioro dzieci z domów dziecka. W Ameryce chłopiec otrzymał nowe imię Zebadiah Chavez, w skrócie Zeb.
Nowa rodzina szybko zaakceptowała i pokochała chłopca. Uwaga, troska oraz miłość miały bardzo pozytywny wpływ na zdolności fizyczne i psychiczne Zeba. W końcu zaczął się uśmiechać, a potem trzymać łyżkę, a nawet samodzielnie jeść.
Zeb mówi teraz w dwóch językach: rosyjskim i angielskim.
Na chłopca czeka długa droga powrotu do zdrowia. On sam nie byłby w stanie tego przejść, ale teraz ma obok siebie kochającą rodzinę, która na pewno pomoże mu pokonać wszelkie trudności.