Moja mama ma koleżankę ze szkoły, która w latach 90 wraz z córką wyjechała na stałe do Stanów. Natomiast jej przeprowadzka nie była wcale związana z trudnościami tego okresu w naszym kraju. Ona po prostu wyszła za mąż za Amerykanina o polskich korzeniach, który i zabrał ją do siebie.
Pewnego razu, kiedy mama odwiedzała mnie w USA, on zechciała spotkać się ze swoja dawną przyjaciółką. Bez zastanowienia zaplanowaliśmy ta podróż. W tym czasie przyjaciółka mieszkała w Oregonie.
Początkowo ona była bardzo zadowolona z życia w Ameryce. Natomiast, krótko mówiąc, kilka lat temu ona była zmuszona zwrócić się o pomoc do schroniska dla kobiet. Potem ona rozwiodła ze swoim mężem i straciła dosłownie wszystko.
Mama przez cały ten czas utrzymywała z nią kontakt. Od czasu do czasu oni rozmawiali ze sobą przez Skype. Koleżanka często narzekała na to, że nie jest jej łatwo mieszkać w obcym kraju, ale nie zdradzała żadnych szczegółów. Przez jakiś czas ona nawet mieszkała w schronisku dla kobiet. Co prawda ona ma dorosłą córkę, która mogłaby zabrać ją do siebie, ale żeby otrzymać jakiekolwiek świadczenia i zasiłki, ona musiała przebywać w schronisku. Zgodnie z amerykańskim prawem wkrótce uznano ją za biedną i zapewniono mieszkanie socjalne.
Na powyższym zdjęciu widać, jak wygląda mieszkalnictwo socjalne w Stanach Zjednoczonych. Wewnątrz tej budowli znajdują się dwa pokoje, kuchnia i łazienka. A samo mieszkanie znajduje się nad oceanem.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Kobieta płaci tylko za media, ta kwota nie przekracza 100 dolarów miesięcznie. Ponadto status biednej daje jej prawo do bezpłatnego ubezpieczenia zdrowotnego jeszcze przed osiągnięciem wieku emerytalnego.
Obecnie kobieta jest już na emeryturze. Moja mama bardzo chciała porównać emeryturę w USA z emeryturą w naszym kraju.
Emerytura koleżanki mojej mamy wynosi około 1200 dolarów – ona przez 10 lat pracowała w Stanach Zjednoczonych. Natomiast emigrantom, którzy nie mają takiego stażu pracy, nie przysługuje żadna emerytura.
Słuchając historii tej kobiety, ja mimowolnie przypomniałam sobie starszych ludzi, którzy podróżują nie tylko po Ameryce, ale także regularnie odwiedzają inne kraje świata. Ich wygląd i styl życia jednoznacznie wskazują na to, że oni świetnie sobie radzą nawet mimo swojego wieku.
Ponadto koleżanka mamy wyjaśniła nam, ze Amerykanie od najmłodszych lat zaczynają dbać o swoją emeryturę, czego ona oczywiście nie robiła, przebywając w szczęśliwym związku małżeńskim.
Każdego miesiąca Amerykanie przekazują 6,2% swoich zarobków spółce emerytalnej. Czasami te liczby mogą osiągnąć nawet 10-12% dochodu. W takim przypadku pracodawca musi odliczyć dodatkowe składki za swojego pracownika.
W USA istnieją również dobrowolne fundusze emerytalne.
Dlatego osoby, które całe życie pracowały oficjalnie, miały zarobki powyżej średniej krajowej i przekazywały wysokie procenty do funduszu emerytalnego, mogą liczyć na godziwą starość.
Natomiast koleżanka wcale nie narzeka, ponieważ jej sytuacja nie jest uważana za najgorszą – ma mieszkanie i dobrą emeryturę. Ale ci emigranci, którzy pracowali nieoficjalnie, mają teraz ogromne długi i dość trudne życie.
Amerykańscy emeryci prowadzą bardzo aktywny tryb życia. Na przykład koleżanka mamy zbiera grzyby, w każdą środę i piątek chodzi do klubu gier planszowych, a w każdą sobotę organizuje spotkania polskojęzycznych mieszkańców swojego miasteczka. Co ranek ona spaceruje z przyjaciółkami wzdłuż oceanu. Ma nawet chłopaka, z którym chodzi do klubu gier planszowych.
Kobieta przyznaje, że naprawdę tęskni za domem i żałuje, że kiedyś opuściła swój ojczysty kraj. Jej zdaniem jej życie było dość trudne. Natomiast ja uważam jednak, że znacznie gorzej żyją nasi emeryci, zwłaszcza ci, którzy żyją z zasiłków.