10 lat temu, kiedy bohaterka tej historii miała już 65 lat, ona urodziła swoje pierwsze dziecko. Wtedy to była prawdziwa sensacja, która stała się prawdziwym hitem sieci. Natomiast powoli ta historia zaczęła zanikać, chociaż niektóre ludzie wciąż interesują się losem tej „dojrzalej” matki oraz jej córki, zwłaszcza że kobieta zachowuje się dość dziwnie.
Kobieta przez całe swoje życie dwa razy była mężatką, ale w żadnym z tych związków ona nie miała dzieci. Ona bardzo się bała zostać sama na starość, więc postanowiła naprawić tę sytuację i, warto powiedzieć, w dość radykalny sposób. Ona zagłębiła się w temat zapłodnienia in vitro, dowiedziała się, ile to może kosztować, i zaczęła odkładać niezbędną kwotę.
Przez 7 lat kobieta jadła same tylko ziemniaki i chleb. Pracowała na dwóch etatach – pracowała w biurze, a wieczorem sprzedawała wszelkiego rodzaju bibeloty w pobliżu przystanku autobusowego. W końcu udało jej się zebrać wymaganą kwotę, wiec kobieta od razu udała się do kliniki. Najpierw lekarze przepisali jej terapię hormonalną, a następnie trzykrotnie próbowali a zapłodnić komórkę jajową w warunkach laboratoryjnych.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Piękna wieczorna modlitwa do Anioła Stróża
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
Trzecia próba zakończyła się sukcesem i pod koniec lutego 2011 roku kobieta urodziła absolutnie zdrowe dziecko – dziewczynka ważyła nieco ponad trzy kilogramy. Kobieta musiała przejść cesarskie cięcie. Świeżo upieczona matka nazwała swoją córkę Anną-Marią.
Rodzinie pomagali wolontariusze, którzy mówili, że w zagraconym mieszkaniu kobiety nie było nawet niezbędnych mebli dla dziecka. Ponadto kobieta nie pozwalała pediatrze nawet zbadać stan dziecka, nie karmiła córkę specjalnymi mieszankami mlecznymi i nie kupowała jej pieluch. Spacerowała z dzieckiem przez kilka godzin, niezależnie od pogody. Kiedy dziewczynka trochę podrosła, kobieta postanowiła nie oddawać jej do przedszkola. Oprócz tego dziewczynka nosiła ubrania, nieodpowiednie do pogody i pory roku. Co więcej, do tej pory matka zabrania Annie-Marii kontaktów z rówieśnikami, ponieważ oni mogą nauczyć ją złych rzeczy.
Pracownicy socjalni już kilkakrotnie odwiedzali ich mieszkanie, próbowali nawet odebrać kobiecie prawa rodzicielskie, ale nie znaleźli żadnych istotnych powodów. Sąsiedzi opowiadali o wulgarnym zachowaniu kobiety, ale jednocześnie mówili, ze ona szczerze kocha swoją córkę. Przez pewien czas kobietę podejrzewano o żebractwo, w co ona zaangażowała też córkę, ale nikt nie mógł tego udowodnić. Od czasu do czasu władze pomagają im przy remontach i zakupie nowych mebli. Ta niezwykła rodzina pozostaje pod nadzorem pracowników socjalnych i władz miasta.
Dziewczyna nawet poszła do szkoły. Początkowo nauczyciele martwili się o jej adaptacje i wyniki w nauce, ale dziewczynka szybko się przyzwyczaiła do nowego otoczenia, a nawet miała dobre oceny. Najpierw matka chciała być obok swojej córki nawet podczas zajęć, ale nauczycielom udało się ją od tego odwieść.
W wywiadzie kobieta powiedziała, że jej marzeniem jest własna działka, na której ona posadzi jabłoń dla swojej córki, a także mężczyzna, który pomoże jej wychować Annę-Marię.