Moja praca to biurowy klasyk. Jemy oczywiście nie przy biurkach – kierownictwo zadbało o to, wiec mamy oddzielny pokój – niewielka kuchnie. Chodzimy tam na herbatę i na plotki, ale najczęściej spędzamy tam czas na przerwie obiadowej. Mamy dużą i bardzo ciekawską ekipę, wiec wszystko, co przynosimy w słoikach na obiad, nie da się przed nimi ukryć. Jemy zawsze razem i o tej samej porze. Pewnego dnia postanowiłam spróbować dietę ziemniaczaną – teraz całe biuro przywozi ze sobą surowe bulwy z domu.
Wszystko dlatego, że mój sposób przyrządzenia ziemniaków nie pozostawił nikogo obojętnym – wszyscy byli zachwyceni niesamowicie apetycznym aromatem tego dania. Nikt nawet nie podejrzewał, że w „biurowej” kuchni można cos przygotować, wiec zawsze przynosili ze sobą gotowe potrawy i podgrzewali je. Natomiast chyba każdy zgodzi się z tym, że podgrzane jedzenie smakuje zupełnie inaczej niż świeżo przygotowane danie. Kiedy po raz pierwszy przygotowałam ziemniaki prosto w biurze, wszyscy byli zazdrośni, lecz nie jestem chciwa i chętnie podzieliłam się ze wszystkimi tym przepisem. Teraz wszyscy powtarzają za mną ten „rytuał”.
Chodziło o to, że w mojej diecie jednym z obowiązkowych punktów byli ziemniaki. Natomiast akurat ziemniaki w mundurkach zachowują maksymalne korzyści odżywcze nawet po obróbce termicznej. Poszłam jeszcze dalej – zrezygnowałam z soli, ale jednocześnie udało mi się zachować niesamowity smak tego warzywa. I to pomogło mi pozbyć się obrzęku!
Natomiast koledzy czasami nawet się ze mnie śmiali, usiłując zapewnić, że całkowita rezygnacja z soli jest szkodliwa, więc probowali dawać mi coś słonego, próbując przekonać mnie do jej użycia. Żeby tak bardzo się ze mnie nie wyśmiewali, zdradziłam im swój przepis.
Cóż, miałam ze sobą dwa ziemniaki, które dokładnie umyłam jeszcze w domu. Następnie wyłożyła je na zwilżonym wodą arkuszu papieru (zwykły arkusz do drukarki i kserokopiarki). Następnie kilka razy przekłuła każde warzywo widelcem z różnych stron. Do tego wszystkiego dodałam kminek, koper i kilka listków bazylii (pasują zarówno suche, jak i świeże).
Potem zawinęłam każdą bulwę w oddzielny kawałek papieru i włożyłam do naszej biurowej kuchenki mikrofalowej na trzy minuty. W przypadku małych ziemniaków wystarczy 3 minut, natomiast jeśli ziemniaki są większe, można zwiększyć czas przygotowania na minutę lub dwie. Natomiast ja trzymam dietę, więc jem małe bulwy. Nawiasem mówiąc, nie można włożyć jednocześnie więcej niż dwa lub trzy ziemniaki do kuchenki mikrofalowej. Ponadto czas gotowania będzie się różnic w zależności od ilości ziemniaków.
Ja na przykład obieram gotowe ziemniaki z mundurków, ale ktoś lubi jeść je ze skórką. Usuwam też przyprawy, ponieważ oni już oddali swój aromat daniu, wiec nie są już potrzebne. Do ziemniaków dodaję rybę lub sałatkę ze świeżych warzyw i ziół. Cóż, to w pracy, w domu oczywiście wole bardziej urozmaicone danie, na przykład hojnie przyprawiam swój dodatek posiekanym koprem. Bardzo polecam wam ten naprawdę świetny i szybki sposób na samodzielne gotowanie świeżych dan, bez żadnych podgrzewanych posiłków.