Byłam wtedy bardzo zmęczona. Wydawało mi się, że jestem za stara, żeby mieć dziecko, bo miałam wtedy 43 lata. Ponadto prześladował mnie strach, że dziecko może urodzić się zbyt słabe lub chore. Jeszcze bardziej martwiłam się o to, co powiedzą na to moje dzieci i przyjaciele…
Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać wiadomości, chociaż tak naprawdę zanurzyłam się w sobie i swoich myślach. Patrzyłam na to, jak moja córka przegląda czasopismo, zastanawiając się nad tym, co założyć jutro do szkoły. Ona niedawno skończyła 14 lat, wiec ma przed sobą ciekawe życie pełne przygód.
Wtedy sytuacja w naszej rodzinie trochę się poprawiła. Pracowaliśmy z mężem od rana do wieczora, budowaliśmy dom poza miastem, wychowywaliśmy dzieci. Czasami mieliśmy pewne trudności finansowe, ale za każdym razem pokonywaliśmy je razem. Pewnego dnia zobaczyłam na teście ciążowym ta fatalną kreskę.
Natychmiast ogarnął mnie strach i niepokój. Co powiedzą moi przyjaciele i rodzice? Jak mam wychowywać to dziecko, jeżeli muszę pracować? Winiłam siebie i męża za taką nieostrożność.
- Wszystko będzie dobrze, - próbował pocieszyć mnie mąż, który jest wiecznym optymista.
Tak, wiedziałam, że jakoś to będzie. Lecz także wiedziałam, że będę musiała zmienić cale moje życie, które tak mi się wtedy podobało.
Zadzwoniłam do najlepszej przyjaciółki i postanowiłam się z nią skonsultować. W takich sprawach ona była moim najlepszym mentorem (pracuje jako położna i zna wielu specjalistów)… Spotkałam się z nią w kawiarni. Nie mogłam wymówić ani słowa, a potem przez łzy powiedziałam:
- Jestem w ciąży, uratuj mnie przed tym!
- Och, to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć? Po co było tak bardzo straszyć, myślałam, że ktoś jest chory, - powiedziała ona, trzymając mnie za rękę, - przecież to jest prawdziwe szczęście, a nie problem, - tyle rodzin ma więcej niż trójkę dzieci i co, radzą sobie z tym, - dodała koleżanka.
- Lecz nie jesteśmy już młodzi, ponadto mamy starsze dzieci.
- Co to ma wspólnego z ciążą? Jesteś zdrowa, wyglądasz młodo, a dzieci ci pomogą. Ponadto twój mąż tak bardzo kocha dzieci, że na pewno będzie zachwycony tą wiadomością.
- Tak, jest szczęśliwy, ale nie zastanawia się nad tym, że nie będę mogła pracować i będziemy musieli więcej oszczędzać. A co jeśli dziecko urodzi się chore? Ponadto nasz nowy dom jest tak zaprojektowany, że każdy ma swój własny pokój...
- Rób to, co najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny…
- Posłuchaj, polecisz kogoś? Czy masz kontakt… jakiegoś dobrego lekarza…
Ona wyjęła zeszyt, zapisała numer i dała mi kartkę. Włożyłam ja do portfela. I pomyślałam: może zadzwonię jutro.
Zagubiona wróciłam do domu. Tego wieczoru czułam się jak dziecko we mgle. Zrobiłam obiad, nakarmiłam rodzinę, i tu mąż mówi:
- Posłuchajcie, dzieci, chcemy wam coś powiedzieć. Matka spodziewa się dziecka, dlatego ostatnio jest trochę zdenerwowana. Bała się, jak wy zareagujecie na tą wiadomość.
- Mamo, nie martw się, jesteśmy dorośli i pomożemy ci z braciszkiem, - powiedział nasz 16-letni syn. -
- Dlaczego braciszkiem, ja chcę mieć siostrę, - powiedziała córka.
- Braciszka!
- Siostrę!
Dzieci zaczęły głośno krzyczeć, a ja po prostu zaczęłam ryczeć. Mąż podszedł do mnie, przytulił i szepnął mi do ucha, że mnie kocha. Tego wieczoru wyrzuciłam notatkę z numerem lekarza, którą dała mi koleżanka.
Moja Iwanka urodziła się akurat po świętach. Jej małe raczki natychmiast roztopiły moje serce. Patrzyłam na nią, całowałam ją, płakałam i nagle zrozumiałam, jak bardzo ją kocham. Zdałam sobie sprawę, że podjęłam wtedy właściwą decyzję. Minęło już 10 lat, Iwanka stała się prawdziwą ulubienicą w naszej rodzinie. Oczywiście to był trudny okres, ale córeczka, wręcz przeciwnie, dodała mi sił i sprawiła, ze ja znów poczułam się młoda. Wszyscy mówili, że naprawdę wyglądam młodziej niż wcześniej.
Nagle głos Iwanki wyrwał mnie z tych myśli: - O czym myślisz, mamo?
Och, gdybyś, moja ukochana, wiedziała, o czym ja myślę…
Jaka jest wasza opinia na temat późnego macierzyństwa?