Dziennikarz, publicysta i redaktor naczelny tygodnika "Nie", który przez lata budził burze emocji swoimi opiniami i poczuciem humoru, odszedł w wieku 89 lat.
Gdyby żył, 3 sierpnia obchodziłby swoje 90. urodziny. Jednak to, co po sobie zostawił, przetrwa znacznie dłużej niż jedna data.
Jerzy Urban był postacią, którą trudno było zignorować. Jego wpływ na polską kulturę mediów był niezaprzeczalny, zarówno dla tych, którzy go uwielbiali, jak i dla tych, którzy byli jego gorącymi przeciwnikami.
Był kontrowersyjny, a zarazem niezwykle charakterystyczny. Wielu pamięta go jako twórcę i głównego redaktora tygodnika "Nie", który swoimi artykułami, komentarzami i wywiadami potrafił wywołać fale dyskusji, krytyki i niejednokrotnie oburzenia.
Ale to, co pozostaje w pamięci, to nie tylko jego kontrowersje, ale także specyficzne poczucie humoru. Urban w swojej twórczości nie bał się żartować nawet z tematów tabu, takich jak śmierć.
Po raz pierwszy zostałam mamą, nie rodząc dziecka. 'Co mnie obchodzą cudze dzieci. Niech to matki się o nie martwią' – mówiłam i nie wytrzymałam
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Rodzice i siostra najprzystojniejszego tureckiego aktora Buraka Ozcivita.
Kot czy pająk? Kotek z rzadką chorobą genetyczną podbił serca użytkowników sieci (zdjęcie)
Jego filmiki, w których przedstawiał, jak mógłby wyglądać jego własny pogrzeb, czy nagrania, na których kładł się na grobie rodziców i wykrzykiwał żarty, stawały się viralnymi. Był to sposób na wyrażenie swojego podejścia do życia – lekkiego, żartobliwego i niekonwencjonalnego.
Nie można zapomnieć również o jego wkładzie w polską dziennikarstwo. Urban był głosem, który wydobywał kontrowersyjne tematy i prowokował do myślenia. Jego styl pisanie i wywiady były specyficzne – zawsze pełne szczerości i odwagi, niezależnie od tego, czy zgadzaliśmy się z jego opiniami czy nie. Był postacią, która stawiała na autentyczność i nie bała się stawiać na ostrzu noża.
“Mamo, tato, posuńcie się!”
Jego nieprzeciętne poczucie humoru przetrwało również po jego śmierci. Pochowany na Powązkach Wojskowych w Warszawie obok rodziców, Jerzy Urban nie opuścił swych współpracowników z tygodnika "Nie".
Z okazji jego 90. urodzin, które nie doszły do skutku ze względu na jego odejście, na jego nagrobku stanęły zapalone świeczki w kształcie cyfr 9 i 0, a także butelka alkoholu – gest nie tylko hołdujący pamięci, ale także ukazujący ducha i poczucie humoru Urbana oraz relacje, jakie łączyły go z jego zespołem.
Jerzy Urban wciąż budzi emocje. Jego twórczość, kontrowersje i niekonwencjonalność wciąż są źródłem inspiracji dla kolejnych pokoleń dziennikarzy i obserwatorów życia publicznego. Jego dziedzictwo jest złożone – to nie tylko kontrowersyjny publicysta, ale także postać, która przypomina nam, że warto być autentycznym i nie bać się wyrażać swoich przekonań nawet w obliczu sprzeciwu.
Pisaliśmy również o: Magdalena Stępień odkrywa kulisy swojej reakcji na plotki o Marcinie Hakielu. "Przeraziło mnie to"
Może zainteresuje Cię to:Ivan Komarenko nadaje z Rosji. Emocje i wściekłość właśnie osiągnęły szczyt
Przypominamy o: Przyjaciel Marcina Hakiela wreszcie zabrał głos. Nowe informacje o tancerzu. "On jest tatą na sto procent"