To tak, jakby on i jego matka szli ulicą wyłożoną różnymi sklepami z kolorowymi witrynami. W jednej z witryn sześcioletni Adam zatrzymuje się bez ruchu. Nie może uwierzyć własnym oczom: ogromny samochód, o którym marzył od wiosny, kiedy jego sąsiad Filip wyszedł z takim samym i z dumą oświadczył:
"Widziałeś, mama i tata dali mi go na urodziny! "Adam patrzył na samochód zafascynowany. Cóż za piękno! Jego urodziny zbliżają się wielkimi krokami, ale mama pewnie mu go nie kupi... Na szczęście Filip ma mamę i tatę.
Oboje pracują w sklepach, więc stół jest zawsze pełen smakołyków, a Filip ma wszystkie zabawki, jakich zapragnie... Adam ma tylko mamę... a raczej miał tatę, ale chłopiec nigdy go nie widział.
Opuścił rodzinę przed narodzinami syna, więc matka Adama wychowywała go sama. Pracowała, ale jej pensja nie wystarczała na wszystko. Adam nie mógł na przykład często pochwalić się nowymi zabawkami. Ale nie przejmował się tym. Mimo bardzo młodego wieku chłopiec rozumiał, że jego mamie jest ciężko.
Ale dziś nie mógł tego znieść: jego marzenie było zbyt blisko. "Mamo, kup mi ten samochód" - błagał Adam. "Niedługo mam urodziny. Proszę..." - w jego oczach błyszczały łzy. Matka była zaskoczona: Adam po raz pierwszy poprosił o tak drogą zabawkę i po raz pierwszy poprosił w ten sposób...
Rano Adam nie chciał się obudzić. Co z tego, że były jego urodziny? Mama jak zwykle upiecze tort, przyjdzie Filip i kilku innych chłopców, ale upragnionego samochodu nie będzie... Nagle drzwi się otworzyły i weszła mama... Trzymała w ręku upragniony samochód: "Wszystkiego najlepszego, mój synu!". Adam myślał, że jest najszczęśliwszym chłopcem na świecie.
Dopiero kilka lat później dowiedział się, że matka wydała na ten samochód wszystkie pieniądze, które przez pół roku oszczędzała na nowy płaszcz... ... Sen Adama miał swoją kontynuację kilka lat później. Był w szpitalu, a jego zmartwiona matka pochylała się nad jego łóżkiem.
Adam właśnie przeszedł skomplikowaną operację, a jego matka siedzi przy nim dzień i noc. Gdy tylko się poruszy, jest przy nim: "Co się stało, synu? Coś cię boli? Musisz iść do toalety? Oczy mamy, zawsze zielonkawo-brązowe, były teraz czarne od łez i niepokoju. Na szczęście wszystko było w porządku.
Wkrótce Adam został wypisany ze szpitala, a życie wróciło do normy. Dziwny sen został przerwany przez ptaka wlatującego przez okno. Adam obudził się i nie mógł się zorientować, gdzie jest i w jakim czasie.
Małe stworzenie uderzało skrzydłami o zamkniętą szybę i nagle zniknęło. Adam nerwowo zapalił papierosa... I wtedy dotarło do niego, że coś musiało stać się jego matce. Był jakiś powód tego dziwnego snu i ptaka w oknie...
Adam pospiesznie się spakował. Musiał biec i przeprosić mamę. Może jeszcze nie jest za późno... Nie było go w tym domu od sześciu lat. Odkąd jego żona powiedziała: "Wybieraj: albo ja, albo twoja matka". Anna nienawidziła teściowej od pierwszego dnia, kiedy ją poznała. Nie mogła wybaczyć tych łagodnych matczynych pouczeń: wydawało jej się, że teściowa chce ją upokorzyć przed mężem. Cóż, oceniasz innych po sobie... Adam wybrał Annę.
Był szaleńczo zakochany i nie zwracał uwagi na oczy matki, które znów poczerniały od łez i żalu... Minął rok, odkąd Anna wyjechała w świat, by znaleźć innego "kochanka", a Adam nie odważył się pójść do matki: strasznie się wstydził. Ale dziś uciekł, zapominając założyć kurtkę, nie czując zimnego wiatru, który ziębił go do kości.
W głowie miał tylko jedną myśl: gdyby tylko jego mamie nic się nie stało... Szare wejście przywitało go wybitymi oknami i obscenicznymi napisami na ścianach. Wszystko było takie samo jak sześć lat temu. Tylko z jakiegoś powodu jego mama nie otworzyła drzwi od razu, tak jak wtedy.
Adam niecierpliwie naciskał dzwonek raz za razem. Drzwi otworzyły się, choć należały do sąsiada. "Ach, przyszedłeś..." Wujek Iwan, z oczami już zasmolonymi od porannego kaca, spojrzał na Adama: "Twojej mamy nie ma...". Adam poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg... "Gdzie ona jest? ", zapytał cicho.
"W szpitalu - odpowiedział wujek Ivan - Czekała na ciebie każdego dnia. Siedziała przy oknie jak na piedestale albo stała na balkonie. Ciągle patrzyła, czy nie nadchodzi jej Adam. A ty... Fuj! " Wujek Iwan splunął rozkosznie pod nogi Filipa i zamknął za nim drzwi. Na nogach, które z jakiegoś powodu były jak z waty, Adam powędrował do szpitala. Jego serce było pełne złych przeczuć.
Recepcjonistka powiedziała mu, że jego matka zmarła dziś rano. Chcieli ją pochować jako osobę bez stałego miejsca zamieszkania: mieszkała sama, kiedy trafiła do szpitala i nikt jej nie odwiedzał. Chociaż pacjentka codziennie powtarzała, że ma syna, że on przyjdzie, nikt tak naprawdę nie słuchał jej słów:
Ilu z nich ma dzieci, krewnych, umiera samotnie w szpitalach i nie ma nikogo, kto zapaliłby świeczkę za spokój duszy... Jak maszyna, Filip podpisał papiery; zabrał ciało do domu, pochował matkę i wezwał najbliższych sąsiadów na stypę.
Nie robili mu już wyrzutów, ponieważ widzieli, jak biedak cierpi: jego twarz była szara, nie jadł, nie pił... Po pogrzebie życie Adama wydawało się skończone. Ciężkie poczucie winy nie dawało mu spokoju...
Zaczął pić coraz częściej. Niegdyś czyste i schludne mieszkanie (w ciągu pięciu lat mieszkania z Anną nauczył się sam prać, sprzątać i prasować) było w strasznym bałaganie, a sam Adam zamienił się w prawdziwego zbieracza. Pewnego ranka zawędrował jak zwykle do kiosku z piwem.
Zajęty swoimi myślami, nie poczuł, że wkracza na jezdnię. Z oddali zbliżał się samochód, ale Adam nawet go nie zauważył... Nagle w twarz Adama uderzył mały szary ptak. Upadł z zaskoczenia, stoczył się do przydrożnego rowu i zemdlał ze strachu. Sekundę później obok przejechał samochód...
Adam obudził się w szpitalu. Oślepiająco białe ściany przypominały mu czasy, gdy leżał po poważnej operacji, a jego matka zawsze była przy nim. Tym razem jego matki nie było... Młody lekarz pochylił się nad Adamem:
"No, stary, urodziłeś się w koszuli. Gdybyś z jakiegoś powodu nie wpadł do rowu, leżałbyś dziś na cmentarzu... ale wyszedłeś z tego ze wstrząsem mózgu. Powinieneś przestać pić, człowieku..." Adam milczał, a potem zapytał cicho: "Doktorze, czy ma pan matkę?". "Tak", zdziwił się. "Opiekuj się nią. Pamiętaj, że nie ma na ziemi nikogo cenniejszego niż twoja matka...". Zaskoczony lekarz opuścił oddział. A Adam wyszeptał: "Dziękuję, mamo... i proszę, wybacz mi...".
Pisaliśmy również o: Dziadek Andrzej rzekomo stracił pieniądze ze sprzedaży domu, aby sprawdzić uczciwość swoich dzieci. I tak to się skończyło
Może zainteresuje: Kiedy miałem 49 lat, znalazłem młodą dziewczynę i rozwiodłem się z żoną, z którą mieszkałem pod jednym dachem przez około 30 lat
Przypominamy o: Przed odejściem teściowa zapisała mi w testamencie swój dom. Co zrobił teść, gdy się o tym dowiedział