Stwierdzenie, że był to trudny czas, byłoby niedopowiedzeniem. Mieszkałam z córką w wynajętym mieszkaniu.
Nie miałam pracy, bo nie miałam z kim zostawić córki, a była za mała, żeby pójść do przedszkola. Mój mąż nie był w żaden sposób zaangażowany w jej życie. Pewnego dnia poprosiłam przyjaciółkę, aby zaopiekowała się moją córką, a sama poszłam do sklepu spożywczego, aby kupić trochę jedzenia.
Wróciłam i zobaczyłam babcię stojącą na przejściu z torbą, nikt jej nie przepuszczał. Podeszłam do niej, wzięłam ją za rękę i razem przeszłyśmy przez jezdnię.
Zatrzymała się, a wszystkie życzenia, które istnieją w naszym języku, spadły na mnie. Potem w zamyśleniu zapytała mnie, dlaczego moje oczy są takie smutne, ale nie czekając na odpowiedź, zaprosiła mnie do siebie na herbatę.
Moja przyjaciółka napisała mi wtedy, że jej córka śpi, a ona pracuje na komputerze, więc postanowiłam urozmaicić sobie dzień. Zgodziłam się odwiedzić babcię. Przy filiżance herbaty opowiedziałam jej o wszystkim, jakbym czekała, aż ktoś poprosi mnie o zabranie głosu.
Zastanowiła się i powiedziała: "Moja synowa, Marta, ma prywatne przedszkole. Zapytam ją o ciebie, gdyby były jakieś wolne miejsca". Bez zastanowienia zgodziłam się.
W następnej sekundzie moja babcia dzwoniła do mojej synowej. Rozmawiały, a babcia dała jej mój numer i powiedziała, żeby jak najszybciej się mną zajęła. Babcia i ja rozmawiałyśmy jeszcze przez godzinę, po czym wróciłam do swojego pokoju.
Gdy tylko wróciłam do domu, zadzwonił do mnie telefon. To była Marta. Poprosiła mnie, abym przyszła do jej przedszkola w poniedziałek i omówiła kilka spraw osobiście. Spotkaliśmy się.
Marta okazała się bardzo pozytywną i towarzyską dziewczyną. Znała już moją historię. Zapytała o moją edukację i obiecała oddzwonić.
Wieczorem tego samego dnia zadzwoniła do mnie i powiedziała, że chętnie widziałaby mnie w swoim zespole i dodała, że znajdzie też zajęcia w przedszkolu dla mojej córki, żebym nie zostawiała jej samej w domu.
Pracuję jako nauczyciel od 2,5 roku. Moja praca jest dla mnie przyjemnością, ponieważ kocham dzieci i łatwo znajduję do nich drogę.
Jestem niezmiernie wdzięczna Marcie i oczywiście babci, która niczym wróżka chrzestna zmieniła moje życie swoim pojawieniem się. Teraz co tydzień odwiedzam babcię z córką.
Stała się dla mnie jak członek rodziny, a moja córka uważa ją za swoją babcię. Nigdy bym nie pomyślał, że taki przypadkowy akt i takie przypadkowe spotkanie tak nieodwracalnie zmieni moje życie.
Pisaliśmy również o: "Moja teściowa nazywała mnie biedaczką, ale po rozwodzie z mężem miałam genialny plan, by dać im nauczkę"
Może zainteresuje: Teściowa uważała, że zrobiła wszystko, co w jej mocy dla swojej synowej, a ta nie była jej wdzięczna. Nie wzięła jednak pod uwagę czynnika ludzkiego
Przypominamy o: Koleżanka Andrzeja z klasy zaszła w ciążę, a on postanowił powiedzieć o tym matce. Na reakcję matki nie trzeba było długo czekać: "Co on zrobił"