Jak tylko Małgorzata i Radosław Majdanowie poinformowali media o ciąży Perfekcyjnej, cała Polska wiedziała, że to dziecko będzie najmłodszym celebrytą w Polsce. I można powiedzieć, że faktycznie tak się stało. W tej chwili nie wiadomo, czy Henio nie przewyższył już sławą swojego ojca. Do mamy mu jeszcze brakuje. Jednak trudno dziwić się Małgorzacie Rozenek, że tak chętnie dzieli się z fanami zdjęciami synka, skoro tak długo na niego czekała. 

Henryk jest oczkiem w głowie Małgosi i Radka. Nie mogą się nim nacieszyć i to bardzo kochane, że chłopiec może doświadczyć takiej miłości, o jakiej niektóre dzieci mogą tylko pomarzyć.

O swoim ogromnym zachwycie synkiem i o sile, jaką jest rodzina Majdanowie postanowili opowiedzieć w magazynie "Viva!". Co więcej, wywiad ten wiązał się z sesją rodzinną Majdanów. Mały Henio więc zadebiutuje na okładce popularnej gazety.

W rozmowie z redakcją, celebrytka wyznała ile ta ciąża i obecność Henia w ich życiu dla nich znaczy.

Nasz dar od losu. Czasami, kiedy człowiek bardzo długo o czymś marzy, boi się, że gdy jego pragnienia w końcu się spełnią, już nie będzie tak fajnie. W naszym przypadku rzeczywistość jest piękniejsza niż marzenie. Żyjemy w ciągłym zachwycie nad Henrykiem – mówiła Rozenek.

Popularne wiadomości teraz

„Babciu, czy dostaniemy pierogi: Nie, one są dla Andrzeja, dla was już zrobiłam kanapki z margaryną”

„Stałam przed biurem mojego męża i słyszałam zamieszanie, śmiech i dźwięki, które wskazywały na coś złego: czy on mnie zdradzał”

„Czy mogę dostać gorącą herbatę z kawałkiem chleba, nie martw się, usiądę na parapecie i poczekam”

„Mój syn w ogóle nie był do mnie podobny, więc zmusiłem moją żonę do wykonania testu na ojcostwo: dobrze, że to zrobiliśmy”

Także Radosław dodał od siebie bardzo wiele ujmujących słów. Widać, że bardzo cieszy się z roli ojca.

Kocham Małgosię bardzo mocno i zawsze ją kochałem, ale kiedy żona rodzi ci dziecko, przepaja cię olbrzymia wdzięczność za to, że chciała to wszystko przejść, że poświęciła kilka lat, co dla kobiety jest wyzwaniem. Małgosia zdawała sobie sprawę, że wspólne dziecko będzie dla nas wielkim szczęściem. Dzielnie znosiła procedury in vitro, które powtarzaliśmy, dziesiątki zastrzyków, które brała w brzuch, nasze momenty zwątpienia, smutku. Nie załamała się, tylko cały czas twardo stała na stanowisku, że musimy zrobić wszystko, żeby finał okazał się szczęśliwy. I udało nam się – wyznał Radosław.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Więcej ciekawych wpisów znajdziesz na kolezanka.com