Polska prezenterka telewizyjna - Dorota Szełągowska, ostatnio podzieliła się zdjeciami, na których ona świątecznie dekoruje swoje biuro. Musimy się przyznać, że gwiazda ma bardzo dobry smak. O tym czytaj tu. Patrząc na to, nie zdawali sobie sprawę, że Dorota ma wielkie uzależnienie, i taka świąteczna zmiana miejsca pracy konkretnie do tego się odnosi. Chodzi o to, że Dorota Szelągowska ma uzależnienie od przeprowadzek. To, że ona dekorowała swoje biuro, znaczy, że ciąglę musi coś zmieniać wokół siebie. 

Odnajdź w sobie radość w stylu Hygge

Dorota Szelągowska

W swoim życiu Dorota przeprowadzała się kilkanaście lat i zawsze potrzebuje nowe miejsce zamieszkania dla siebie.

"Mam prawie czterdzieści lat, więc wychodzi mniej więcej po dwa lata życia w jednym miejscu. Dla mnie to nic niesamowitego. Powiedziałabym, że to taki klasyk. Co jakiś czas muszę albo zrobić generalny remont, albo się przeprowadzić, bo mnie nosi" - przyznała się polska prezenterka. 

Popularne wiadomości teraz

„Wolałbym wyrzucić te pieniądze i nie dawać ich tobie. Gdzie była twoja głowa, kiedy wybierałaś mi zięcia: teraz siedzisz w biedzie”

„Synu, jesteś intelektualistą, gdzie znalazłeś taką narzeczoną, ona nie potrafi sklecić dwóch słów”

„W niedzielę pojechaliśmy do domu moich teściów, mój mąż chciał pogratulować mojej mamie z okazji jej urodzin, które właśnie minęły”

„Chciałabym mieć syna zamiast córki. Syn Natalii wypadł tak dobrze, ale o mojej Marcie nie ma co pisać”

Dorota Szelągowska ma uzależnienie?

Tak samo gwiazda uważa, że taki uzależnienie spowodowało życie jej przodków:

"Kiedyś na jednym z ukraińskich uniwersytetów zrobiono badania, z których wyszło, że każdy z nas posiada różne cechy genetyczne przodków, które sprawiają, że żyjemy w taki, a nie inny sposób. Prawdopodobnie moi prowadzili koczowniczy tryb życia i stąd to zamiłowanie do przeprowadzek"

Maciek z Love Island szczerze o rozstaniu z Oliwią

Oczywiście, Dorota zdecydowała się na konsultacje psychologa, z jego słów widzimy konkretną sytuację polskie prezenterki:

"Kiedyś wydawało mi się, że może powinnam w końcu osiąść. Zastanawiałam się, czy moja potrzeba zmian ma jakiś głębszy psychologiczny sens. Rozmawiałam o tym nawet z terapeutką i ona zapytała mnie, czy mi to przeszkadza. Zgodnie z prawdą, powiedziałam jej, że niespecjalnie. Usłyszałam, że nie ma sensu więc z tym walczyć. Myślę, że jestem już na takim etapie, że pogodziłam się z tym, że jestem tak skonstruowana i mam takie pragnienia. Mimo wszystko czuję, że wewnątrz jestem jednak dość mocno ułożona"

Jaką macie opinię na sytuację Doroty? 

Więcej ciekawych artykułów zajdziesz na koleżanka.com