Jurek Owsiak jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w Polsce. Dzięki jego inicjatywie przez lata udało się zaopatrzyć szpitale w sprzęt medyczny ratujący życie i zdrowie pacjentów.

Prywatnie jest od ponad 40 lat mężem Lidii Niedźwiedzkiej - Owsiak. "Dzidzia" jak ją pieszczotliwie nazywa od początku działania Fundacji wspiera męża będąc członkiem zarządu i dyrektorem medycznym.

Małżeństwo ma dwie dorosłe córki 41 letnią Olę i o 10 lat młodszą Ewę. To właśnie po narodzinach Ewy, która, jako wcześniak wymagała specjalistycznej pomocy w Jurku pojawiła się myśl i potrzeba wspierania polskich szpitali.

Popularne wiadomości teraz

"Pewnego dnia podczas rozmowy mama powiedziała Adamowi, który był wtedy moim chłopakiem, że mam oszczędności": nie powinna była tego robić

"Przez wiele lat ani moja matka, ani moja siostra nie chciały mnie znać, a teraz zmuszają mnie do porzucenia wszystkiego i służenia im"

"Mam teraz 59 lat. Mam dwie córki i troje wnucząt. Niedawno odwiedziła mnie moja najstarsza córka i odbyliśmy rozmowę"

"Widzę jakieś papiery w koszu. Serce podpowiadało mi, że mój mąż nie jest w podróży służbowej. Podwinęłam rękawy i sięgnęłam do wiadra"

Córki przyznają, że Jurek jest ojcem wymagającym lecz mają bardzo dobre relacje. Podkreślają, że ich rodzina opiera się na zaufaniu i szczerości. Dziewczyny od początku wiedziały, jakie zasady panują w ich domu, jednak dzięki rozmowie i zaufaniu udało im się uniknąć wielu przykrych sytuacji. Córki jednak mówią, że tata ma niełatwy charakter. Czasem trudno jest się im porozumieć, szczególnie wtedy, gdy tata "wybucha" o wszystko.

Rocznica odejścia Prezydenta miasta Gdańsk

Obie córki konsekwentnie unikają rozgłosu. Starają się unikać mediów, nie udzielają wywiadów i nie lubią blasku fleszy. Obie swoje życie zawodowe związały z innymi branżami jednak gdy jest taka potrzeba wspierają ojca. Po ubiegłorocznym finale w Gdańsku, w którym jak pamiętamy stracił życie Paweł Adamowicz - prezydent miasta córka na swoim profilu w mediach społecznościowych dodała obszerny wpis:

Jestem dumna ze swoich rodziców, którzy życie naszej rodziny podporządkowali działalności Fundacji. Nawet, jak czasem szlag mnie trafiał, że znów zamiast o naszych sprawach, przy stole rozmawiamy o listach z prośbami, brakach w szpitalach, tragediach pacjentów i ich rodziców, przetargach" – przyznała. "Nauczyli nas, że w życiu trzeba mieć wrażliwość, odwagę, siłę i trzeba pomagać

Więcej ciekawych artykułów na kolezanka.com