Moja pierwsza ciąża nie była łatwa. Tak się złożyło, że noszenie dziecka zbiegło się z otwieraniem przez nas z mężem własnego sklepu. Te wszystkie nerwy, umowy, partnerzy, pieniądze – zwykły człowiek mógłby tego nie wytrzymać, co dopiero mówić o ciężarnej kobiecie.
Nie raz trafiałam do szpitala na podtrzymanie ciąży. Dzięki Bogu urodził nam się zdrowy chłopiec, choć trochę przed wyznaczonym terminem. Nazwaliśmy go Dawidem. Moje cierpienia zostały wynagrodzone i tym, że nasza rodzinna działalność teraz kwitnie, a syna przywieźliśmy do własnego, trzypokojowego mieszkania.
Kiedy zajmowałam się dzieckiem, Roman dbał o finansową stronę naszego życia. Gdy Dawid skończył 3 lata, zapisaliśmy go do przedszkola, a ja dołączyłam do spraw męża. Zdecydowaliśmy się otworzyć kolejny sklep, a to oznaczało rozszerzenie zespołu, nowe inwestycje, partnerów, raporty, lokal, podatki i wiele innych kłopotów.
Jakoś wszystko nam się tak zakręciło, że zwyczajne życie rodzinne zeszło na drugi plan. Prawda jest taka, że Dawid nigdy nie był pozbawiony naszej uwagi. Miał wszystko, co najlepsze, każdy weekend spędzał z rodzicami i zawsze mógł liczyć na nasze wsparcie.
Kiedy staliśmy się wystarczająco ustabilizowani, by zatrudnić specjalistów i spokojnie powierzyć im naszą działalność, zdecydowaliśmy się na kolejne dziecko. Zanim jednak podjęliśmy ostateczną decyzję, postanowiliśmy porozmawiać z Dawidem, aby go przygotować.
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
Jaką histerię zrobił nam syn. Krzyczał, że nie zniesie w domu kolejnego dziecka. Oskarżał nas o to, że go nie kochamy, skoro chcemy inne maleństwo. Jak nie próbowaliśmy mu tłumaczyć, że miłość do niego się nie zmieni, gdy urodzi się drugie dziecko, nawet nie chciał słuchać.
Przeprowadził się na jakiś czas do dziadków, a do domu wracać nie chce. Moja mama mówi, że nie powinniśmy robić tak, jak mówi małe dziecko. Skoro postanowiliśmy urodzić jeszcze jedno, to niech się tak stanie. A Dawid zmieni zdanie, gdy weźmie na ręce młodszego brata lub siostrzyczkę. Chciałabym wierzyć, że tak będzie, ale na razie trudno mi w to uwierzyć.
Mąż zachowuje neutralną postawę. Nie chce poważnie porozmawiać z synem, by nie psuć ich relacji. Tak więc rolę "złego policjanta" muszę odgrywać ja. Teściowa w ogóle dziwi się, dlaczego w tak ważnej sprawie konsultujemy się z dzieckiem.
Mówi, że jeszcze za mało kaszy zjadł, by wtrącać się w sprawy dorosłych. Doskonale ich wszystkich rozumiem, ale nie chcę nosić drugiego dziecka w ciągłym stresie i znów spędzać większości ciąży w szpitalu na podtrzymaniu.
Chcę urodzić drugie dziecko, ale nie kosztem utraty dobrych relacji ze starszym synem.
Gdyby ktoś tylko powiedział, jak się zachować w takiej sytuacji, ale wśród naszych znajomych nikt nie ma takiego doświadczenia...