Razem z mężem żyjemy dobrze, w niczym sobie nie odmawiamy. Mamy własne mieszkanie, każde z nas ma własny samochód.

Niby mamy wszystko, ale nie czujęmy się szczęśliwie. A wszystko dlatego, że od siedmiu lat beznadziejnie staram się zajść w ciążę.

Na początku lekarze zapewniali mnie, że nic mi nie jest i że mój mąż nie ma żadnych nieprawidłowości, więc musiałam uzbroić się w cierpliwość i czekać.

Kiedy nadeszła moja pierwsza, długo wyczekiwana ciąża, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Wybiegłam z testem do mojego męża, który wciąż spał spokojnie w łóżku. Skakaliśmy jak małe dzieci, przytulaliśmy się i kochaliśmy nasze dziecko.

Popularne wiadomości teraz

"Surowo zapytałam kochankę mojego męża, czy wie, co się stało z jej poprzedniczką. Kiedy zobaczyłam strach na jej twarzy, wróciłam do domu": Polka

"Wika wydawała wszystkie rodzinne oszczędności a mąż nie wiedział, gdzie jeszcze dorabiać. Ich miłość prawie skończyła się w szpitalu": historia

„Zadzwoniłam do córki, prosiłam o pomoc finansową, bo kupiłam leki i nie starcza mi do emerytury. Doradziła mi, żebym poszła do pracy. Przykre”: matka

Poznaj TOP10 najbogatszych Polek według rankingu tygodnika Wprost

W drugim miesiącu ciąży płód zamarł. To było niezwykle trudne. Dużo czasu zajęło mi dojście do siebie i powrót do normalnego życia.

https://www.youtube.com/

Wzięłam nawet urlop w pracy na własny koszt. Kolejna próba miała miejsce rok później i ponownie zakończyła się niepowodzeniem. Potem straciłam rachubę, ile razy straciłam swoje anioły.

Ten rok był szczególnie trudny. Po ostatnim poronieniu zaczęłam mocno krwawić, więc lekarze zabronili mi ponownie zajść w ciążę. Mój mąż bardzo martwił się o moim zdrowiu.

Długo namawiał mnie na wyjazd do sanatorium i w końcu się zgodziłam. Zmiana otoczenia nie będzie zbyteczna. Szkoda, że nie może pojechać ze mną ze względu na swoją pracę.

Zapisałam się na kurs masażu leczniczego, brałam kąpiele błotne i pływałam w słonej wodzie. Jedna z odwiedzających powiedziała, że przyjeżdża tu po raz trzeci i naprawdę wierzy w uzdrawiającą moc tego miejsca.

Pamiętam, że pomyślałem wtedy: „Gdyby tylko moje nie-płodowe ciało mogło zostać uzdrowione”.

Kiedy wróciłam do domu, czułam się jeszcze gorzej. Straciłam apetyt, miałam zawroty głowy i ciągłe mdłości.

Wyobrażałam już sobie różne rzeczy, więc umówiłam się na wizytę u lekarza, aby dowiedzieć się na pewno, co się ze mną dzieje.

Kiedy powiedział mi, że jestem w ciąży, byłam przerażona. „Nie przetrwałabym kolejnej nieudanej próby, fizycznie i psychicznie”.

Postanowiłam nic nie mówić mężowi, żeby nie martwił się na darmo. I tak nie będę nosić tego dziecka, więc po co go denerwować?

Kiedy mój brzuch znacznie się zaokrąglił, zaczął pytać, co się ze mną dzieje. Wtedy wyznałam mu, że spodziewam się dziecka.

Na początku się ucieszył, potem trochę posmutniał, bo przypomniał sobie o zakazie lekarza, a kilka minut później zmienił wyraz twarzy:

„Co ty robiłaś w tym sanatorium, że wróciłaś do domu w ciąży?”.

Ale z niego głupek. Krótko mówiąc, żadne z nas w to nie wierzyło, ale spokojnie donosiłam to dziecko do 9 miesiąca ciąży i urodziłam zdrowego i silnego syna.

Nazwaliśmy go Bohdan i wygląda dokładnie jak jego tata. Mój mąż nie wspomina już o sanatorium, ale ja wciąż myślę o tym, co powiedziała ta kobieta, że woda jest naprawdę uzdrawiająca.