Kiedyś odnalazłam siebie w pracy nauczyciela, zawsze marzyłam o pracy w szkole. Czułam miłość do naszego języka i literatury już od pierwszych wierszy, które uczyłam się jako uczennica.

Jednak praca zawsze mnie pochłaniała. Zawsze wiele dzieci, wszyscy potrzebowali uwagi, wiecie, jak to jest. I tak zgubiłam swoje własne życie.

Mam 52 lata. Pracuję jako nauczycielka w szkole, uczę języka polskiego i literatury. Lubię spędzać czas z dziećmi. Wiecie, przez ten długi okres na tym stanowisku zrozumiałam, że nie tylko pomagamy uczniom zdobywać wykształcenie, ale sami też uczymy się od nich.

Tak naprawdę, przez moje nadmierne zaangażowanie w pracę ucierpiało moje małżeństwo. Roman, mój mąż, kiedyś wrócił do domu i zastał mnie przy sprawdzaniu zeszytów. Poszedł cicho do kuchni, zjadł kolację, potem udał się do łazienki, wziął prysznic. Kiedy znowu podszedł do mnie, ja już przygotowywałam konspekty lekcji.

- Kiedy w twoim harmonogramie przewidziany jest czas dla męża? - zapytał, ale byłam tak skupiona i zmęczona, że nie zwróciłam na niego żadnej uwagi.

Popularne wiadomości teraz

"Ty milcz, synowo. Zawróciłaś w głowie mojemu Sławkowi. Mnie ostrzegali, że jesteś wiedźmą." "Tak jest, teściowo, sprawdźmy, jeśli chcesz." Z życia

"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia

Najmniejszy pies świata imieniem Toudi żyje w Polsce

Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci

- Roman, daj mi spokój! Nie widzisz, że jestem zajęta. Mam już tego wszystkiego dość, a ty jeszcze się czepiasz!

Następnego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam, jak mąż pakuje walizkę. Niczego nie tłumaczył, a ja po raz pierwszy przestraszyłam się, że zostanę sama. I tak częściowo się stało. Kiedy mąż złożył pozew o rozwód, jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Wiadomość o tym obudziła we mnie chęć do życia i cieszenia się wszystkim, co dzieje się wokół.

To był chłopiec. Nazwałam go Markiem, jakby na otarcie łez za to, że sama zniszczyłam swoje małżeństwo. Teraz skupiłam się nie na pracy, lecz na swoim dziecku. Spędzałam z synem każdą wolną chwilę. Byliśmy bardzo blisko i nie mogliśmy nawet dnia spędzić bez siebie.

Marek rósł zdolnym i utalentowanym chłopcem. Oprócz nauki biegał na piłkę nożną i grał na gitarze. Byłam dumna ze wszystkich jego osiągnięć i szczerze przejmowałam się wszystkimi jego niepowodzeniami. Nadal byliśmy nie tylko mamą i synem, ale najlepszymi przyjaciółmi, nawet gdy Marek wszedł w okres dojrzewania, ale to jego studenckie życie zakończyło naszą bliską więź.

Syn coraz rzadziej dzwonił, prawie nie przychodził w odwiedziny, był ciągle czymś zajęty. Nie chciałam go stracić, więc zaproponowałam wynajęcie mieszkania. Kiedy Marek był na wykładach, sprzątałam mieszkanie, gotowałam obiady, podlewałam rośliny, o których zupełnie zapominał. Lubiłam czuć się potrzebna, ale syn uważał inaczej.

Kiedyś wrócił do domu wcześniej i zobaczył, jak wycieram kurz.

- Przecież robiłaś to przedwczoraj! - krzyknął zirytowany.

- No tak, ale znowu się zebrał, więc czemu nie wytrzeć.

- Mamo, po co to robisz? Czy tak trudno pogodzić się z myślą, że jestem już dorosły? Przestań tu przychodzić, kiedy ci się podoba, i daj mi wreszcie spokój.

Powstrzymywałam się do końca, rozpłakałam się dopiero na ulicy. Było mi tak przykro, że Marek nie docenił mojej troski. Całe życie byłam przyzwyczajona żyć dla kogoś. Najpierw praca, potem syn, a teraz okazuje się, że nikomu nie jestem potrzebna. A tak chciałabym czuć się kochana...

Pisaliśmy również o:  Spowiedź starszej mamy, która została sama: „Syn pojawił się dopiero, gdy usłyszał, że moje mieszkanie nie przypadnie jemu. Niech Bóg rozstrzygnie”

Może zainteresuje: Historia z życia: Syn chciał wysłać matkę do domu opieki pod pretekstem troski, ale przyjaciółka mamy zrobiła „śledztwo”, aby uratować staruszkę

Przypominamy: Historia rodziny, w której dzieci już nigdy nie zobaczą swojej babci, bo jest kobietą "bez serca"Historia rodziny, w której dzieci już nigdy nie zobaczą swojej babci, bo jest kobietą "bez serca"