Niezależnie od tego, jak trudny jest los, łatwiej go przejść z bliską i ukochaną osobą. A to już zależy, komu się poszczęści. Czy spotkają się bratnie dusze, czy może nie…

Panu Pawłowi się poszczęściło, a tą historią podzielili się ludzie, którzy mieszkali obok. Dobrze, gdy ma się takich sąsiadów.

Życie nie oszczędzało pana Pawła. Wcześnie stracił swoich rodziców i został sierotą na tym świecie. Dobrze, że była obok Maria, jego dziewczyna. Wspierała ukochanego w trudnych chwilach i nie opuszczała go ani na chwilę.

Po zakończeniu żałoby zaproponował Marii małżeństwo. Zorganizowali małe wesele, zapraszając tylko najbliższą rodzinę. Potem zamieszkali w rodzinnym domu Pawła. Wspólnie gospodarowali, dbali o dom i zajmowali się gospodarstwem.

Niedługo potem przyszły na świat dzieci. Los obdarzył ich synem i córką. Wychowywali dzieci w miłości, starając się, aby Karol i Agata wyrastali na uczciwych ludzi, troszczących się o innych i żyjących zgodnie z sumieniem.

Popularne wiadomości teraz

"Rodzice zaplanowali całe moje życie beze mnie a ja uciekłam od nich przed propozycją małżeństwa z przyjacielem. Mam już dziecko i trudny wybór": mama

"Teściowa dowiedziała się że mamy pieniądze na mieszkanie dla syna i wymyśliła jak je sobie przywłaszczyć. Nie leniła się nawet przejść badania": mama

"Wika wydawała wszystkie rodzinne oszczędności a mąż nie wiedział, gdzie jeszcze dorabiać. Ich miłość prawie skończyła się w szpitalu": historia

„Zadzwoniłam do córki, prosiłam o pomoc finansową, bo kupiłam leki i nie starcza mi do emerytury. Doradziła mi, żebym poszła do pracy. Przykre”: matka

Lata szybko minęły, malując włosy Pawła i Marii na siwo, dodając im zmarszczek na twarzach i mądrości w duszach.

Dzieci dorosły i każde poszło swoją drogą. Agata wyszła za mąż i zamieszkała w sąsiedniej wsi. Syn wyjechał na studia do Gdańska. Tam spotkał swoją miłość i już nie wrócił do rodzinnej miejscowości. Oczywiście, syn i córka odwiedzali starych rodziców, ale rzadko, bo mieli teraz własne życie i własne obowiązki.

Straszna tragedia przyszła do domu pana Pawła bez ostrzeżenia. Zachorowała żona, a lekarze rozkładali ręce, nie mogąc jej uratować. Po kilku miesiącach odeszła z tego świata.

„Na kogo mnie zostawiłaś? Jak ja teraz bez ciebie?” – płakał staruszek nad grobem swojej ukochanej żony, ale nie otrzymywał odpowiedzi.
Ze strasznego smutku sam zaczął chorować. Nogi przestały go słuchać. Gdy tylko nie wyszedł z domu, żeby zająć się jakąś pracą, od razu tracił siły i upadał.

Długo nie mógł się przyznać dzieciom, a one same wszystko zauważyły, kiedy przyjechały go odwiedzić. Nalegały, aby udał się do miasta na badania.

Syn obiecał zorganizować wizytę u lekarza w najbliższym czasie. Tak też się umówili. Ale staruszkowi nie dawał spokoju strach. Cały czas myślał o żonie i bał się, że przyjdzie mu umierać w obcym miejscu.
Los jakby go „sprawdził”. Czy naprawdę kochał swoją żonę prawdziwie, czy nie…

Z takimi myślami położył się spać, a w nocy przyśniła mu się ukochana Maria. Zmarła żona czekała na niego na brzegu rzeki, uśmiechała się i wołała go do siebie.

Pan Paweł odszedł tej nocy, oddając duszę Bogu z uśmiechem na twarzy.

Wiele osób przyszło, aby odprowadzić staruszka w jego ostatnią drogę, a wszyscy szeptali między sobą:

„Nie wytrzymali bez siebie. Teraz będą małżeństwem 'tam'. Oto, czym jest prawdziwa miłość”.

Jeśli ludzie nie wierzą w taką miłość, że naprawdę istnieje i że z tęsknoty za ukochaną osobą można umrzeć, to znaczy, że nigdy nie widzieli takich zakochanych i szczęśliwych ludzi.

Pisaliśmy również o: "Mama przekroczyła granice w wychowaniu moich dzieci. Nałożyłam na nią 'sankcje', ale tak, żeby się nie domyśliła": Młoda mama szczerze o wychowaniu

Może zainteresuje: „Kupili dom we wsi, zostali najlepszymi przyjaciółmi z dziadkiem Piotrem. Nie powiedział nam o bogactwie, a jego dzieci go nie potrzebowały.” Z życia

Przypominamy: "Córki Haliny przyjaźniły się w dzieciństwie. Wyszły za mąż, zamieszkały u matki – pokłóciły się": Halina teraz obchodzi jubileusz sama. Niepotrzebna