Pracuję w szpitalu już 15 lat. W jednej z sal leży babcia, mająca około 90 lat.
Odwiedza ją dziadek, ledwo ciągnąc nogi, taki sam suchutki jak ona.
Wyciąga z podniszczonej siatki z czasów radzieckich proste jedzenie, które sam przygotował: starte jabłko w słoiku, gotowanego kurczaka, podzielonego na drobne kawałki, aby łatwo było jej jeść i prawie nie trzeba było gryźć.
Prawie nie rozmawiają. Dziadek siedzi skulony na krześle obok niej i po prostu trzyma ją za rękę... jakby, gdyby ją puścił, to ona odejdzie na zawsze...
I pomyślałam o tym, co przeszkadza młodym, pełnym sił i zdrowia ludziom traktować się nawzajem z taką samą czułością?
Dlaczego taka niedbałość w relacjach?
Przecież przyjdzie czas i będziemy musieli zmierzyć się z starością i bezradnością.
Jak ważne jest mieć obok siebie bliską osobę, pokrewną duszę, która do ostatnich dni, z ostatnich sił będzie trzymać cię za rękę, bojąc się puścić...