Lepiej wynajmować mieszkanie i co miesiąc płacić niemałą sumę obcemu facetowi, niż żyć na gotowym, ale bez prawa do czegokolwiek.

Ustaliliśmy plan: ja biorę na siebie wynajem mieszkania, opłaty komunalne, jedzenie i inne niezbędne zakupy, a Wika odkłada całą swoją pensję na zakup mieszkania.

Oczywiście przy takim tempie zbieranie pieniędzy na własne lokum zajęłoby nam bardzo długo, więc żona brała dzieci na korepetycje – jest nauczycielką angielskiego – a w okresie urlopów wyjeżdżała do pracy za granicę.

Ja też ciężko pracowałem. W ciągu dnia pracowałem w biurze, a w wolnym czasie dorabiałem jako programista. Na dodatek zainteresowałem się kryptowalutami i próbowałem rozwijać się w tej dziedzinie.

Nasze plany pokrzyżowała niespodziewana ciąża żony, ale nie zamierzaliśmy rezygnować z marzenia o własnym mieszkaniu. Choć nie chcieliśmy brać kredytów, postanowiliśmy wziąć mieszkanie na kredyt hipoteczny, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na wkład własny.

Popularne wiadomości teraz

"Syn żąda byśmy przeprowadzili się do jego kawalerki, a on do naszego domu, jego żona znów jest w ciąży. Nie mówi co zrobić z młodszym synem": z życia

"Prababcia zostawiła mieszkanie mojej żonie, a teściowa żąda żebyśmy oddali je na rzecz młodszej siostry, bo jesteśmy egoistami. Zero wstydu": z życia

"Jestem starszą synową, pomagam teściowej a ona mnie nie szanuje. A Polina młodsza jest bezczelna, nic nie robi i ją uwielbiają":Niesprawiedliwe życie

Historia z pociągu: "Pani jechała do syna aby zająć się wnukami. Droga daleka, w przedziale był starszy mężczyzna, który jadł herbatniki z wrzątkiem"

Kiedy urodziła się Diana, już się zadomawialiśmy w naszym trzypokojowym mieszkaniu. Początkowo rozważaliśmy mniejsze mieszkanie, ale pomyśleliśmy, że lepiej od razu zainwestować w większe, aby nie zabrakło nam przestrzeni.

Diana miała pół roku, zorganizowaliśmy chrzciny. Zaprosiliśmy tylko rodzinę i bliskich. Praprababka Wiktorii nie mogła przyjechać ze względu na stan zdrowia, ale poprosiła, żebyśmy do niej przyjechali i pokazali jej dziecko.

Tak też zrobiliśmy. Kupiliśmy staruszce warzywa, owoce, leki i pojechaliśmy. Babcia Marta była bardzo zadowolona z odwiedzin. Skarżyła się, że nikt dawno jej nie odwiedzał, mimo że wielokrotnie prosiła matkę Wiktorii o pomoc.

Spojrzeliśmy z żoną na siebie, a potem poprosiliśmy babcię, żeby dzwoniła do nas w razie potrzeby. Babcia nie żyła długo po tym spotkaniu, ale w czasie, kiedy ją odwiedzaliśmy i opiekowaliśmy się nią, przyzwyczailiśmy się do staruszki, więc wiadomość o jej szybkim odejściu bardzo nas zasmuciła.

Od razu zbiegli się dalecy, zapomniani krewni, robili dużo hałasu, pokazując pozory wielkiej straty, żeby nie było im wstyd przed ludźmi. Dlaczego powiedziałem, że to tylko pozory? Wszystkie koszty pogrzebu pokryliśmy z Wiktorią sami, teściowa nawet nie zapytała, czy potrzebujemy pomocy, wiedząc, że mamy małe dziecko i kredyt.

Kiedy przyszło do otwarcia testamentu, byliśmy naprawdę zaskoczeni, gdy okazało się, że babcia zapisała swoje dwupokojowe mieszkanie Wiktorii. Teściowa od razu zmieniła wyraz twarzy, bo była przekonana, że mieszkanie przypadnie jej.

Zaczęła się kłótnia, żądano od nas, abyśmy zrezygnowali z mieszkania na rzecz młodszej siostry Wiktorii, ale żona stanowczo powiedziała, że mieszkanie jest nasze i nikomu go nie oddamy.

W domu omówiliśmy całą sytuację i postanowiliśmy nie sprzedawać mieszkania, tylko zrobić tam mały remont i wynajmować je. Dzięki temu szybciej spłacimy nasz kredyt, a dodatkowe mieszkanie zawsze się przyda.

Krewni żony przestali z nią rozmawiać, oskarżając nas o egoizm. Myślę, że sami są sobie winni, bo odmówili pomocy staruszce, więc teraz mogą mieć pretensje tylko do siebie.