Kiedyś padło wiele niepotrzebnych słów. Takie były awantury, że cała ulica słyszała i wstydziła się. Nie trzeba było oglądać seriali, bo tutaj działo się prawdziwe "reality show".
A dzisiaj pani Halina musiała obchodzić swój jubileusz, ale nikogo nie ma.
– I co, Halino, żadna z twoich córek nie przyjechała? – zapytała sąsiadka Haliny, która siedziała na ławce w swojej odświętnej, złotej chustce, jakby kogoś oczekiwała.
– Nie przyjechała, jak widzisz – odpowiedziała smutno Halina.
– A kto miałby przyjechać? Wiesz przecież, że moja Świetłana od dawna mieszka za granicą, a Tatiana, odkąd kupili mieszkanie w mieście, nigdy nie dają się namówić na odwiedziny. Zawsze mówią, że są zajęci, ale kto wie, jak jest naprawdę.
"Następnego dnia pod drzwiami znaleźliśmy notatkę: 'Kocham i czekam, wreszcie będziemy mogli być razem. Wkrótce twojej żony już nie będzie.'" Z życia
"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
– Ale na twój jubileusz mogłyby jednak przyjechać, nie jesteś im obca – odparła sąsiadka. – W końcu jesteś ich matką.
– Ty, Mario, nie masz swoich dzieci, więc nie wiesz, że nawet własna matka staje się obca, gdy córka wychodzi za mąż i pojawia się w jej życiu mąż. Teraz oni są rodziną, jednością. Smutno mi, że moje córki o mnie zapomniały, ale jeszcze bardziej smuci mnie to, że nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego.
Pokłóciły się o ten stary dom, i to jeszcze o byle co. A teraz stoi pusty, nikomu niepotrzebny. I ja razem z nim – tak samo stara i nikomu niepotrzebna.
Halina szybko otarła łzę, która zdradziecko spływała po jej pomarszczonej twarzy, chcąc to zrobić, zanim sąsiadka zdąży ją zobaczyć.
– Halino, nie siedź tak bezczynnie. Nie wypada, żebyś w taki dzień była sama. Zaraz do ciebie przyjdę, więc szykuj stół – powiedziała Maria i ruszyła do ogródka po astry, by zebrać dla sąsiadki bukiet, bo to w końcu jubileusz.
Halina pobiegła do domu nakrywać do stołu, miała czym poczęstować sąsiadkę, bo przygotowywała się na święto z nadzieją, że dzieci przyjadą.
Halina miała dwie córki. Kiedy były dziećmi, zawsze stały za sobą murem, a serce matki cieszyło się, że dzieci tak dobrze się dogadują. Ale wszystko zmieniło się, gdy starsza, Joanna, wyszła za mąż i przyprowadziła męża do domu.
Zięć od razu zaczął zarządzać, bardzo pomagał Halinie i jej mężowi w gospodarstwie. Potem jednak młodsza, Anna, również wyszła za mąż i też chciała mieszkać w domu, bo nie miała innej opcji.
Halina z mężem nie mogli jej tego odmówić, w końcu to też ich dziecko, więc musieli się ścisnąć, bo dom był mały. Tylko że zięciowi to nie odpowiadało. Ciągle narzekał, że dwie rodziny nie mogą żyć pod jednym dachem. A ponieważ on był pierwszy, to dom jest jego.
Doszło do tego, że siostry pokłóciły się tak, że przestały ze sobą rozmawiać, wszystko przez spór o to, która z nich ma zostać przy rodzicach.
Na początku Halina starała się godzić córki, ale potem zrozumiała, że sprawy zaszły za daleko. Wtedy poradziła młodszej córce, by pojechała za granicę z mężem, żeby zarobili na własne mieszkanie.
Niechętnie, ale Anna wyjechała, bo nie miała innego wyjścia. Była zła na matkę i siostrę, uważając, że to niesprawiedliwe, że starsza siostra zabrała sobie dom, a ona musi wyjeżdżać, by zarobić na własne mieszkanie.
Anna nie przyjeżdżała do domu, bo chciała jak najszybciej zaoszczędzić pieniądze, więc prawie nie kontaktowała się z matką i siostrą. Tymczasem Joanna z mężem zostali mieszkać przy Halinie. Żyli niby dobrze, ale dzieci nie mieli.
I wtedy mąż Joanny znalazł sobie inną kobietę, która urodziła mu dziecko, i odszedł do niej. W rozpaczy Joanna wyjechała do pracy za granicę i tam została. Ludzie mówią, że wyszła za mąż we Włoszech za starszego Włocha.
Gdy Halina owdowiała, została sama i zaczęła prosić młodszą córkę, by wróciła do domu. Ale Anna z zasady nie chciała wracać. Wraz z mężem zarobili na mieszkanie w mieście, kupili duże, trzypokojowe, i tam zaczęli mieszkać.
I tak Halina, mając dwie córki, została sama, bo nie wiedziała, jak właściwie rozporządzać majątkiem. Dlatego teraz obchodzi swój jubileusz z sąsiadką, żadna z córek nawet nie zadzwoniła, by złożyć życzenia.
A wszystko przez ten stary dom, o który córki się pokłóciły, a teraz stoi pusty, nikomu niepotrzebny, tak samo jak ich matka, która musi obchodzić swój jubileusz z sąsiadką. A Halina wciąż myśli o tym, co zrobiła źle i czy zasłużyła sobie na taką starość u swoich córek?
Pisaliśmy również o: "3 tygodnie w domu dla osób starszych, pada deszcz, w sercu smutek. Córka cieszyła się, że sprzedała mój dom, ja tutaj sama na zawsze." Historia Lidii
Może zainteresuje: "Mam 2 apartamenty. W mniejszej mieszka córka z zięciem i otwarcie mówią że chcą mnie eksmitować, ale to nie mój problem": Mama chce tylko zrozumienia
Przypominamy: https://kolezanka.net/rodzina/19945-syn-i-synowa-postanowili-przesiedlic-mnie-na-wies-ale-ja-nie-chce-kocham-swoje-mieszkanie-opowiesc-emerytki-o-planach-syna