Mimo zakazu prezydenta miasta i sądu Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy. I choć organizatorzy zapewniali, że tegoroczna forma marszu będzie inna i uczestnicy przejadą trasą od ronda Dmowskiego do Wisły i z powrotem, oprócz samochodów i jednośladów w centrum pojawiło się kilka tysięcy "spacerowiczów". Niestety nie obyło się też do kilku niebezpiecznych incydentów.
Nieciekawie zrobiło się już na rondzie De Gaulle'a, kiedy to ze strony demonstrantów w stronę policji poleciały kamienie. Warto też dodać, że w dziś ze strajku zrezygnowały między innymi kobiety, by nie wychodzić naprzeciw narodowcom znanych ze swojej niechęci do feministek, co już mielismy okazję zobaczyć na Strajkach Kobiet, kiedy to narodowcy bez powodu atakowali protestujące kobiety, bijąc je.
Podpalenie w imię miłości do ojczyzny?
To, do jakiej tragedii mogłoby dojść, gdyby wędrujący w marszu naprawdę natknęli się na protestujące kobiety czy społeczność LGBT doskonale pokazał incydent z mostu Poniatowskiego, z którego wędrujący mężczyzna z dzieckiem (!) pokierował materiał pirotechniczny w kierunku okna kamienicy, w którym znajdował się plakat Stajku Kobiet i flaga LGBT. Ostatecznie raca poleciała do mieszkania obok i wywołała pożar.
Na szczęście, pożar został opanowany i nikomu przez niego nie stała się krzywda, co nie zmienia faktu, że ktoś, przez teoretyczną miłość do ojczyzny podpalił komuś mieszkanie... I chyba nie ma ku temu wątpliwości, że takie zachowanie w żadnym stopniu nie kojarzy nam się z patriotyzmem.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca. Więcej ciekawych wpisów znajdziesz na kolezanka.com