Łatwe w uprawie. A żeby nie rosły chwasty, żona wszystko zamulczowała. Było pięknie.

Sąsiedzi często przychodzili do nas i podziwiali:

„Jak w telewizji, pięknie!” Mamy raczej młodych sąsiadów, jeszcze przed emeryturą. Czasem rozmawialiśmy o ogrodnictwie: czym podlewamy, czym nawozimy, jaka będzie pogoda, trochę plotek. Nic nie zapowiadało problemów.

Aż przyjechaliśmy na działkę w ten weekend. A tam na miejscu kwiatów same dziury. Żona wpadła w histerię, mnie opadły ręce. Tyle pracy, tyle miłości do działki. Jak to się stało? Kto mógł to zrobić? Jacyś wandale.

Postanowiliśmy przejść się po okolicy, popytać sąsiadów, może ktoś widział złodziei.

Idziemy i widzimy!!! U jednych sąsiadów pojawiła się nasza rzadka odmiana róż. U innych – te same wysokie piwonie.

Popularne wiadomości teraz

„Jestem niemłoda, mąż chce drugie dziecko. Nie udaje mi się zajść w ciążę a zauważyłam jak patrzy na koleżankę. Chodzę z nim na firmowe imprezy”: żona

„Zabrał ze sobą kochankę i poszedł mieszkać do mieszkania które kupiliśmy dla naszej córki. Mówi, że teraz jej ono nie jest potrzebne”: zdradzona żona

„Urodziła się córka i mój mąż się zmienił. Uważa, że nie mogę zatrudnić niani i odpocząć, muszę się rozliczać z każdego złotego”: historia mamy

„Bóg wezwał moją teściową do siebie. Zabieramy teścia do nas. Mieli psa, dużego, czarnego i kudłatego. Zabraliśmy go, a on przyniósł nam wiele zmian”

Z żoną ustaliliśmy, że to na pewno nasze kwiaty. Wszystkie szczegóły się zgadzają. Nie lubię odkładać rozwiązywania problemów, więc od razu wziąłem taczkę i łopatę. Nie zamierzałem się wdawać w kłótnie i dyskusje. Byłem tak wściekły, że chciałem po prostu pójść i wykopać swoje kwiaty razem z ziemią.

Wpadłem na działkę sąsiadów. Od razu wszystko zrozumieli, wybiegli z domu i zaczęli się tłumaczyć: „Jak to?! To nasz udział! Doradzaliśmy wam, jak pielęgnować kwiaty.

To także nasza zasługa, że urosły takie piękne. Trzeba się dzielić!” A potem stwierdzili, że mogliśmy sami rozdać im kwiaty, a nie czekać, aż „życzliwi” sąsiedzi sami się obsłużą.

Tego się nie spodziewałem. Zszokowany odszedłem, ale potem wezwałem policję. Policjant przyszedł, obejrzał, przesłuchał wszystkich. Przyjął zgłoszenie po obejrzeniu zdjęć naszego kwietnika.

Żona uwielbia robić zdjęcia kwiatów i zamieszczać je na swojej stronie w mediach społecznościowych. Technologia pomogła nam bronić naszych praw.

Tacy oto okazali się nasi sąsiedzi. Do dziś nie czują się winni, nawet próbowali złożyć na nas skargę... Niech spróbują...

A truskawek do tej pory nie znaleźliśmy.

Mój rad dla was – uważajcie i nie ufajcie sąsiadom...