Wujek Stefan, którego kocham z całego serca i nazywam tatą, zawsze traktował mnie bardzo dobrze. Od razu zaczął mówić do mnie „córeczko”, kupował zabawki, bawił się ze mną, przytulał. W dzieciństwie nawet nie przyszło mi do głowy, że to nie mój prawdziwy tata.

Mama natomiast zawsze była wobec mnie chłodna. Złościła się, karała za przewinienia, ani razu mnie nie przytuliła, nigdy nie porozmawiała ze mną jak należy. Zawsze tylko nakazywała, abym była posłuszna, bo w przeciwnym razie Stefan od nas odejdzie, a wina będzie tylko moja.

Przed tym, jak miałam iść do szkoły, mama urodziła po raz drugi. Urodziła się moja siostrzyczka. Bardzo kochałam Dianę, pomagałam się nią zajmować. Kiedy jednak sama potrzebowałam uwagi lub pomocy od mamy, nigdy jej nie otrzymywałam.

W nauce pomagał mi tata, to on opłacał moje zajęcia pozalekcyjne i zawoził na zawody. W tym czasie moja biologiczna matka powtarzała, że to strata czasu. Tylko tata nie opuścił żadnego z moich występów i był moim największym kibicem. Do dziś jestem mu wdzięczna za jego wsparcie.

Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, że jestem matce obojętna, więc po szkole, gdy opuściłam dom rodzinny, więcej tam nie wracałam. Gdy już znalazłam pracę, poznałam Romana. Spotykaliśmy się krótko, praktycznie od razu zamieszkaliśmy razem.

Popularne wiadomości teraz

"Syn przyznał, że wujek Jurek mu się nie spodobał. Od ukochanego usłyszałam – nie będę mógł żyć z twoim synem, ciebie kocham, ale jego nie." Z życia

"Roześmiałam się: kto kogo utrzymuje, mieszkanie jest moje, jeździ moim samochodem. Wynika z tego, że to ja jego utrzymuję, a nie odwrotnie." Z życia

"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia

„Siostra zaczęła kręcić nosem, znudziły jej się tanie produkty, chce żyć jak wszyscy normalni ludzie zamawiać pizzę. Mama milczała ale ja nie.”Z życia

Wynajęliśmy mieszkanie u starszej pani, właścicielka mieszkała piętro niżej. Była bardzo miła, choć samotna, bez dzieci. Stała mi się bardzo bliska, często spotykałyśmy się przy herbacie, kupowałam babci Oli smakołyki, czasem leki, pomagałam jej w pracach domowych.

Kiedyś powiedziałam jej, że z Romanem chcemy wziąć mieszkanie na kredyt, wtedy starsza pani zaproponowała, żebyśmy kupili jej lokal. Była gotowa sprzedać mieszkanie na raty, ale jedynym warunkiem było to, że potrzebowała wpłaty zaliczki w wysokości 12 tysięcy złotych. Starsza kobieta była chora i potrzebowała operacji, ale nie miała pieniędzy.

Opowiedziałam Romanowi, poradziliśmy się i zdecydowaliśmy, że nie znajdziemy lepszej oferty. Problem w tym, że nie mieliśmy pieniędzy na pierwszą wpłatę. Mieliśmy tylko 4 tysiące. Nie chciałam mieć do czynienia z bankiem i kredytami, więc zdecydowałam się po raz pierwszy od 10 lat poprosić rodziców o pomoc.

Pojechałam do nich sama, Romana zostawiłam w domu. Choć byliśmy już wtedy małżeństwem, moja mama nie przepadała za zięciem. Opowiedziałam, jaka jest sytuacja i poprosiłam o wsparcie finansowe.

– A czymże my ci możemy pomóc? – zaczęła mama. – Diana będzie szła na studia, potrzebujemy pieniędzy na jej naukę. Ojciec już teraz bierze dodatkowe zmiany. Chcesz go wpędzić do grobu?

– A co z domem babci na wsi? Tam jest duża działka, można ją sprzedać – zaproponowałam jako opcję.

– Patrz, jaka szybka jesteś. A my z ojcem gdzie będziemy mieszkać na starość? Ten dom zostanie Dianie, nie będziemy siedzieć dziecku na głowie!

– A co mi od was zostanie? – zapytałam z urazą.

– Od zawsze było tak, że starsi opuszczali dom, a młodsi zostawali. Skąd mam wziąć pieniądze na was wszystkich? – oburzyła się już mama.

– Poczekaj, Laro – wtrącił się ojciec. – Córeczko, nie martw się, coś wymyślimy. Powiedz właścicielce mieszkania, żeby zaczęła załatwiać formalności.

– Stefan, co ty znowu wymyśliłeś? Nie mamy zbędnych pieniędzy, wszystko jest dla Diany! – mama szybko przerzuciła się z tematu mnie na ojca.

– Wydaje mi się, że o czymś zapominasz, Laro! Mamy dwoje dzieci i obojgu powinniśmy pomóc.

Tata dotrzymał słowa, po tygodniu przyjechał z mamą do nas i wręczył mi brakującą kwotę. Nie, nawet więcej.

Mama rzucała na mnie wściekłe spojrzenia, a ja przytulałam tatę i dziękowałam za pomoc. Zapytałam, skąd tak szybko wziął te pieniądze. Ojciec przyznał się, że sprzedał swoją działkę, którą odziedziczył po rodzicach, ale to nieistotne. Najważniejsze, że będę miała dach nad głową i nie będę się błąkać po świecie.

Okazuje się, że choć nie jestem biologicznym dzieckiem, tata ceni i kocha mnie o wiele bardziej niż mama.