Uważali mnie za kiepską partię dla swojej córki. Też mi się znaleźli osoby z wyższych sfer. Pani Larysa to księgowa, a pan Roman kierowca. Zwykła, przeciętna polska rodzina, a jakoś wymyślili sobie, że córka powinna wyjść za biznesmena w czarnym mercedesie.
Dobrze, że Maja nie słuchała rodziców, tylko serca, i zgodziła się wyjść za mnie za mąż. Wiedząc, że będę musiał utrzymywać rodzinę, przeniosłem się na studia zaoczne i poszedłem do pracy.
Chciałem zorganizować wesele za własne pieniądze, odmówiłem przyjęcia pieniędzy od rodziców narzeczonej, a moi już dawno nie żyją.
Dzięki starym kontaktom ojca udało mi się dostać pracę u pewnego rolnika. Choć studiów jeszcze nie skończyłem, przyjęto mnie na dobre stanowisko. Musiałem pracować dużo, dniami i nocami.
Co tu dużo mówić, praktycznie zamieszkałem na tym polu. Nie spotykałem się z Mają, nie miałem czasu. Ona nie narzekała, bo wiedziała, że robię to dla naszej przyszłości.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
"Można przeżyć zdradę ale nie mogę znieść utraty całego majątku i biznesu. Gdzie będą nocować moje dzieci, na dworcu. Dziękuję, przyjaciółko": Z życia
Serduszkowa krówka podbija internet
Na świat przyszedł szczeniak z oczami jak z bajki. Jego widok rozczuli każde serce
Udało mi się odłożyć wystarczającą sumę, by urządzić wesele. Żona była szczęśliwa, ale jej rodzice znowu byli niezadowoleni. „Lepiej byś przeznaczył te pieniądze na mieszkanie. Gdzie zamierzasz sprowadzić żonę? Myślisz, że zamieszkasz u nas?”
Ci ludzie popsuli mi nastrój już na samym weselu. Wiedziałem jednak, że mamy z Mają gdzie mieszkać. Po rodzicach został domek na wsi. Oczywiście, bałem się, że może się nie zgodzić i będzie chciała wynająć mieszkanie w mieście. Byłem gotów na wszystko, bylebyśmy byli szczęśliwi, jak najdalej od jej rodziny.
Maja nie marudziła i ucieszyła się, że będziemy mieli własny kąt. Za pieniądze z wesela zrobiliśmy remont w domu. Równocześnie pracowałem, więc każdy grosz szedł na dom.
Podłączyliśmy wodę, zrobiliśmy łazienkę, wymieniliśmy okna i drzwi. Drobny remont nadał pomieszczeniom zupełnie inny wygląd. Na podwórku zbudowałem altanę, żona posadziła kwiaty. Zrobiło się pięknie i przytulnie. Byliśmy zadowoleni.
Pewnego ranka Maja uczyniła mnie jeszcze szczęśliwszym, na ile było to możliwe. „Będziemy rodzicami” – powiedziała, podając mi pozytywny test ciążowy. Kilka dni później wybraliśmy się do miasta, żeby odwiedzić lekarza.
Niestety, nie udało się wszystkiego załatwić w jeden dzień. Nie było sensu wracać do domu, więc postanowiliśmy przenocować u rodziców Mai. Nie byłem zachwycony, ale żona nalegała.
Przyjęli nas chłodno, a wiadomość o ciąży córki jeszcze bardziej ich rozgniewała. Na kolację zaproponowali nam herbatę. Doskonale wiedzieli, że Maja nic nie jadła od samego rana, bo miała badania, a mimo to nawet nie zatroszczyli się, by nakarmić swoją ciężarną córkę.
O sobie już nie wspomnę, i tak nie miałbym apetytu. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem wprost, czy naprawdę nie mają nic do jedzenia. „A zasłużyłeś sobie na kawałek chleba w tym domu?” – wykrzyczał teść.
Nela się rozpłakała. A gdzie jej teraz nerwy w takim stanie? Nie kłóciłem się z nimi, choć bardzo chciałem, ale powstrzymałem się dla dobra żony. Podziękowałem za gościnę, zabrałem Maję i poszliśmy do hotelu. Na te paręset złotych nie zubożeję.
Od sześciu miesięcy jesteśmy szczęśliwymi rodzicami. Wychowujemy naszą cudowną córeczkę Marię. Ze wszystkim radzimy sobie sami, nikt nam nie pomaga.
Rodzice żony ani razu nie odwiedzili nas ani nie widzieli wnuczki. Maja odmawia wizyt u nich, a ja jej nie zmuszam. Może to i lepiej, że sami odeszli z naszego życia. Szkoda mi tylko żony – czy naprawdę zasługuje na takie traktowanie.