Zwykle po pracy chodziliśmy na wieczorny spacer do parku, a odkąd znalazłam pracę na pół etatu, musiałam zapomnieć o wieczornych spacerach.
Mojemu psu nie spodobała się ta zmiana, dlatego swój protest dał w postaci wycia w nocy. Sąsiedzi walili w ścianę, niektórzy grozili policji i odpowiednim władzom.
Musiałam zapomnieć o słodkim porannym śnie i rano spacerować z Rexem. Nawet się ucieszyłam, że zmieniłyśmy czas, bo nie ma nic piękniejszego od porannej natury.
Jakoś zawędrowałyśmy z nim na inny koniec naszego miasta. Po obu stronach drogi widać było pojedyncze opuszczone domy. Wielu z nich nie przetrwało bitwy z czasem i upadło, ale był jeden mocny.
Nie wiem, co przyciągnęło Rexa, ale wbiegł na podwórze tego domu. Szczerze mówiąc, też chciałam dotąd pójść.
Stary płot pochylał się, jakby witał nieproszonych gości. Dom był zniszczony, ale wciąż piękny, witany otwartymi drzwiami.
Głos rozsądku mówił mi wrócić i iść do domu, jednak ciekawość zwyciężyła i wszedłam do środka.
Było ciemno, okna od zewnątrz zacienione były przerośniętymi winogronami, oczy natomiast przyzwyczaiły się do półmroku, ciało odczuwało obecność kogoś innego. Wtedy zauważyłam, że tu ktoś jest.
Przy stole siedział przygarbiony stary dziadek
i patrzył prosto na mnie. Na początku się przestraszyłam i chciałam krzyczeć, ale dlaczego? Jestem przestępcą, która dostała się do cudzej chaty.
-Przepraszam! Nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka. Proszę pana nie myśleć nic złego, nie miałam zamiaru brać cudzego, to było po prostu interesujące.
- Wiem – spokojnie odpowiedział starzec. - Czekałem na ciebie, Olya.
- Skąd pan zna moje imię? - tutaj już zaczęłam bać się, aż przeszły mnie dreszcze.
- Dużo wiem i nauczę ciebie. Wsiadaj przy stole.
Wierzcie lub nie, ale posłuchałam i spokojnie ruszyłam dalej. Rozmawialiśmy długo. Starzec opowiadał mi o mnie, a ja słuchałem, jakbym nic nie wiedziałam o swoim życiu.
Dziadek Myron miał dar, który musiał komuś przekazać. Wyobraź sobie, że zaproponował mi przejęcie jego wiedzy.
Powiem szczerze, że od dzieciństwa interesowałam się mistyką, ale nie wiem, czy powinnam się z tym zgodzić. Z taką osobą nie żartują i po tym nie da się takiej osobie odmówić.
Rozumiem, że to wszystko brzmi niezwykle dziwnie, ale myślę, że nie po prostu wszedłam do tego domu.