Każda dziewczyna ma swoje wyobrażenie o tym, jakie powinno być jej wesele, i bardzo się ucieszyłam, gdy otrzymałam wiadomość od dawnej przyjaciółki. Cieszyłam się szczerze, bo życzyłam jej szczęścia.
Z Marią przyjaźniłyśmy się jeszcze od czasów studenckich. Po ukończeniu studiów utrzymywałyśmy kontakt, ale potem wszystko jakoś się zakręciło i zabrakło czasu nawet na telefon.
Zdziwiłam się, kiedy Maria napisała do mnie SMS-a z prośbą o spotkanie. U mojej byłej przyjaciółki była prawdziwa radość – wychodzi za mąż i chciała osobiście wręczyć mi zaproszenie na wesele.
Naprawdę szczerze się za nią cieszyłam i obiecałam, że przyjdę. Kupiłam piękną sukienkę, zrobiłam makijaż, zapisałam się na fryzurę. Wiedziałam, że na uroczystości będzie wielu naszych wspólnych znajomych, więc chciałam wyglądać pięknie.
Nie obyło się bez upokorzenia. Posadzili mnie nie z naszymi kolegami z roku, ale z samotnymi osobami. Głównie siedziały tam nastolatki lub starsze babcie. Czy to taki okrutny sposób, żeby pokazać mi:
"Wracam do domu, a Adama nie ma. Dzwonię do niego, a on mówi, że złożył pozew o rozwód, bo nie potrzebuje żony, która potrafi bawić się sama." Z życia
Ten lekarz działa za darmo dla pacjentów, którzy nie mogą zapłacić. Każdy powinien znać tę wspaniałą osobę
Tajemniczy partner Piaska. Kim jest mężczyzna, który zdobył serce Andrzeja Piasecznego
Swędzenie kolana – co oznacza? Przesady i zabobony
„Widzisz, wciąż nie wyszłaś za mąż!”
Kiedy obok mnie usiadł elegancki mężczyzna w pięknym garniturze, poczułam ulgę. Nie jestem sama. Okazało się, że to Wiktor, szef Marii. Był dyrektorem hotelu i nie miał problemów finansowych. W prezencie dla młodej pary wręczył im wycieczki do kurortu za granicą.
„Taki dobry mężczyzna i bez pary” – pomyślałam, a on jakby odczytał moje myśli.
Cały wieczór spędziliśmy razem. Dużo rozmawialiśmy, tańczyliśmy, rozluźniłam się i po prostu cieszyłam się towarzystwem tego miłego mężczyzny. Pod koniec wieczoru Wiktor zaproponował, że mnie odwiezie, co było naturalne. Poprosił o mój numer telefonu i zaczęliśmy się spotykać.
Spotykaliśmy się prawie codziennie. Kawaler nie szczędził na mnie pieniędzy, a ja doceniałam jego troskę i oznaki uwagi. Wkrótce status narzeczonej przeszedł na mnie. Zadzwoniłam do Marii i umówiłam się na spotkanie.
– Nie uwierzysz, ale twój bukiet zadziałał. Nigdy nie wierzyłam w ten przesąd, ale teraz chciałabym zaprosić cię na moje wesele.
Oczekiwałam, że przyjaciółka ucieszy się razem ze mną, ale ona się zdenerwowała:
– Więc taka z ciebie jest! Taka niedostępna, cicha, skromna mniszka, a kiedy zobaczyłaś biznesmena z grubym portfelem, od razu się zmieniłaś.
– O czym ty mówisz?
– Wiktor jest starszy od ciebie o 16 lat. Pasujesz mu na córkę, jaka to miłość?
Nie zamierzałam słuchać tych obrzydliwych oskarżeń. Zostawiłam zaproszenie na stole i wyszłam. Czy ludzie naprawdę mają trudności w uwierzeniu w szczerość uczuć zakochanej pary? Dlaczego wszystko zawsze musi sprowadzać się do korzyści materialnych?
Ale – ilu ludzi, tyle opinii. Niech Bóg im to osądzi, a ja tego nie zamierzam robić.
Pisaliśmy również o: „Kupiłam babci ziemniaki, a brat z żoną cichaczem przyjechali i zabrali połowę worka”: opowieść o sprawiedliwości od jednej pani
Może zainteresuje: Pielęgniarka: "Całe życie pomagałam ludziom, nawet mój mąż był pacjentem. Mamy dwoje dzieci, dawaliśmy im przykład, a teraz dzielą nasze mieszkanie"
Przypominamy: Spowiedź starszej mamy, która została sama: „Syn pojawił się dopiero, gdy usłyszał, że moje mieszkanie nie przypadnie jemu. Niech Bóg rozstrzygnie”