Ktoś mógłby powiedzieć: „Jak to możliwe, żeby taki przystojny i zamożny chłopak nie mógł znaleźć sobie żony w Krakowie?”.
A jednak to prawda. Mógłbym być jak wszyscy, ale mam pewne zasady i wizję relacji rodzinnych, które są proste do zrozumienia. Mąż i żona powinni być przede wszystkim przyjaciółmi i dążyć do czegoś wspólnie, a nie tylko chodzić do pracy, żeby zarabiać pieniądze.
Niedawno skończyłem 36 lat i poważnie zastanawiam się nad zmianą swojego stanu cywilnego. Chciałbym już zacumować w spokojnej przystani, spotkać swoją drugą połowę i mieć dzieci. Finansowo jestem w pełni zabezpieczony. Mam własne dwupokojowe mieszkanie w Krakowie, całkiem niezły samochód. Mam też domek za miastem, gdzie z przyjaciółmi spędzamy letnie wakacje.
Jestem gościnnym gospodarzem. Wiem, jak przygotować posiłki, mogę samodzielnie posprzątać dom, zrobić pranie i pościelić łóżko. Nie mam żadnych nałogów, uprawiam sport. Chodzę na siłownię dwa razy w tygodniu, a w weekendy gram w tenisa. Wydawałoby się, że nie będzie trudno spotkać odpowiednią dziewczynę, ale nie mam szczęścia.
Mógłbym pochwalić się całkiem sporym doświadczeniem, ale nie będę tego robić. Uważam, że najważniejsza jest nie ilość, a jakość. Zawsze, gdy proponowałem dziewczynie spotkania, robiłem to świadomie. W każdej nowej partnerce widziałem potencjalną żonę, ale nigdy nie udało się doprowadzić sprawy do końca. Chodziło o pieniądze.
Kiedy tylko dziewczyny zdawały sobie sprawę, że jestem człowiekiem zamożnym, od razu zaczynało się: „kup to”, „zabierz mnie tam”, „zapłać za to”, „daj pieniądze”. Chociaż nie jestem biedny, mam swoje zasady. Jedną z nich jest to, że nie pozwolę kobiecie wejść mi na głowę i mną manipulować. Nie jestem skąpy, będę kupował drogie prezenty, dawał kwiaty, zabierał w ciekawe miejsca, ale wtedy, kiedy sam będę chciał sprawić przyjemność dziewczynie, a nie pod presją.
Moja dziewczyna powinna być na moim poziomie albo przynajmniej dążyć do czegoś więcej niż minimalna pensja. Jeśli kobieta ma ambicje, cele i plan ich realizacji, już zdobyła moje serce.
Kilka dni temu miałem szczęście poznać taką osobę. Zlata była bardzo atrakcyjną kobietą o naturalnej urodzie. Dla mnie ważne jest, aby wybranka nie podążała ślepo za nowoczesnymi trendami, zniekształcając swoją twarz.
Poznaliśmy się na wystawie sztuki. Oboje jesteśmy miłośnikami sztuki – to już plus. Rozmowa między nami wywiązała się naturalnie. Sam nie zauważyłem, jak spędziłem cały wieczór obok Zlaty, nie opuszczając jej ani na chwilę. Przed zamknięciem wystawy zaprosiłem ją na randkę.
Umówiliśmy się na następny weekend. Cały tydzień wymienialiśmy się krótkimi wiadomościami i rozmawialiśmy przez telefon do późna w nocy. Szczerze mówiąc, Zlata bardzo mi się spodobała, czułem, że znowu zakochałem się jak 16-latek.
W końcu się spotkaliśmy. Zabrałem ją do najlepszej restauracji w mieście i byłem mile zaskoczony, gdy uprzedziła, że sama zapłaci za siebie. Zlata nie interesowały moje pieniądze, naprawdę była zainteresowana moją osobą. Byłem gotów oświadczyć się jej tego samego wieczoru, dopóki nie usłyszałem pierwszego ostrzegawczego sygnału.
Zlacie ktoś ciągle dzwonił, a kiedy przestała odbierać, zaczęły przychodzić kolejne wiadomości. Poczułem się nieswojo, jakbym był zbędny. Wyglądało na to, że to zauważyła i wyjaśniła, że dzwoni do niej mama, ponieważ się o nią martwi.
„Zazwyczaj wracam wcześnie do domu, więc nie może znaleźć sobie miejsca. Przepraszam. Powinnam była ją uprzedzić, że idę na randkę”. Kiedy Zlata poszła rozmawiać przez telefon z mamą, zacząłem się zastanawiać.
Okazuje się, że ta kobieta wciąż mieszka z rodzicami lub tylko z mamą, to bez znaczenia. Faktem jest, że nie jest samodzielna. Może moje wnioski są pochopne. Możliwe, że matka jest chora, a Zlata ją do siebie zabrała albo coś w tym stylu. Ale dlaczego tak przejmuje się sprawami dorosłej córki? Nie wiem dokładnie, ile Zlata ma lat, ale na pewno ponad 25.
Nie chciałem od razu zrywać relacji, bo naprawdę mi się podobała. Postanowiłem dać jej jeszcze jedną szansę i zaproponowałem, żebyśmy w weekend pojechali za miasto. Z radością się zgodziła. „Nie zapomnij uprzedzić mamę, żeby się nie martwiła”.
Znowu musiałem czekać cały tydzień na nasze spotkanie. W drodze dużo rozmawialiśmy, słuchaliśmy muzyki i wspólnie śpiewaliśmy. Telefon Zlaty milczał, pewnie dlatego, że go wyłączyła.
Za to mój nie przestawał dzwonić. Matka Zlata wzięła od niej mój numer i teraz dzwoniła do mnie, żeby dowiedzieć się, gdzie jesteśmy i co robimy. To już było za dużo.
Nie dojechaliśmy do domku, bo zawróciłem samochód i wróciłem do miasta. Zlata wszystko zrozumiała, więc rozstaliśmy się szybko, bez zbędnych słów. Szkoda, że życie takiej wspaniałej dziewczyny niszczy własna matka.
Pisaliśmy również o: "Przyszła do mnie przyszła teściowa i urządziła awanturę. Jak to moja córka śmiała mieszkać z jej synem, skoro nie są małżeństwem": historia z życia
Może zainteresuje: "Teściowa bardzo kocha naszego syna, ale kiedy urodziła się córka, przez cały rok ani razu nie wzięła jej na ręce. Nie chce": historia mamy
Przypominamy: "Pozwoliłam synowi z żoną pomieszkać u mnie. Minął miesiąc. Kłócimy się, ale nie mogę ich wyrzucić, bo to moje dzieci": historia kochającej matki