Wszyscy wokół mówią: "Kiedy mężczyzna spotyka tę jedyną kobietę, zakochuje się po uszy i zamienia się w zakochanego szczeniaka". Dla mnie to są brednie. Myślałem, że jestem głową rodziny, ale się pomyliłem.
Mam 42 lata, żonę, córkę i syna. W pracy idzie mi dobrze, jestem w stanie zapewnić rodzinie wszystko, co potrzebne.
Nigdy nie uważałem się za despotę, ale podejmowanie decyzji należy do mnie. Żona to akceptuje, choć czasami to jej nie odpowiada.
Mamy przytulne mieszkanie, ale marzyłem o domu na wsi. Długo szukałem odpowiedniego miejsca i znalazłem – 20 kilometrów od miasta.
Nie wiem dlaczego, ale moja rodzina była kategorycznie przeciwna. Mimo to kupiłem dom. Całą kwotę zapłaciłem sam, a oni powinni być wdzięczni.
youtube.com
To, że nie chcą tam mieszkać, to ich problem. Planuję sprzedać mieszkanie i za te pieniądze wyremontować dom.
Żona jest oburzona, nawet próbuje się rozwieść. Szantażuje mnie, zabierając dzieci. Córka przyłącza się do matki, a ja pozostaję bez wsparcia.
Rozmowa z rodziną jest niemożliwa. Córka tupie nogami, żona płacze. Co mogę zrobić? Nie mogę pozwolić, by ich kaprysy zniszczyły nasze życie.
Próbuję zrozumieć, jak w ciągu ostatnich miesięcy wszystko się zmieniło. Jeszcze pół roku temu moja rodzina zgadzała się ze mną we wszystkim. Teraz moje ręce są związane.
Może to ich przyjaciółki lubią plotkować o swoich problemach i wzbudzać niezadowolenie? Żałuję, że nie mogę wyłączyć tego wszystkiego. Jak tylko sprzedam mieszkanie, zabiorę ich na wieś. Z czasem się przyzwyczają.
Jak inaczej mogę postąpić? Czy powinienem ustąpić? Nie będziemy żyć w ciasnym mieszkaniu, kiedy mamy przestronny dom.