Kiedy młodsza córka wyszła za mąż, ostatecznie pożegnałam się z moim trzypokojowym mieszkaniem. Zamieniłam je na dwupokojowe z dopłatą.

Klucze do mieszkania wręczyłam córce, błogosławiąc ją na szczęśliwe życie małżeńskie, a dopłatę dałam starszemu synowi – od dawna chciał kupić nowy samochód.

Choć Oleg odmawiał przyjęcia pieniędzy, bo uważał, że jest już dorosły i sam zarabia, powiedziałam mu, żeby odłożył je dla wnuków. Kiedyś się przydadzą.

Sama przeprowadziłam się na wieś. Tam jest mój dom rodzinny, dom pozostał po dziadku. Warunki mieszkaniowe były w porządku, bo co roku utrzymywałam porządek, sadziłam ogród i dbałam o sad. Jakby moja dusza czuła, że to miejsce, gdzie spędzę ostatnie dni.

Nie powiem wam, że smutno mi być samej. Kto mieszka na wsi, ten wie, że przez cały dzień czasami nie ma kiedy usiąść. Podobała mi się ta rutyna, wszystko mi odpowiadało. Dzieci nie zapominały o mamie.

Popularne wiadomości teraz

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?

NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!

Często odwiedzały mnie w gościach, to na Boże Narodzenie, to na Wielkanoc. Na wakacje przyjeżdżają nawet na kilka tygodni i zostawiają wnuki. Syn ma córkę, córka – syna.

Zawsze się cieszę, gdy przyjeżdżają, ale ostatnio lata nie te same. Czuję zmęczenie, ciężko mi wszystko ogarnąć sama. I trzeba się przygotować na gości. Pościelić łóżka, wyprać poduszki, posprzątać w pokojach, przygotować jedzenie na co najmniej trzy dni.


youtube.com

Rodzina duża, każdy ma swoje upodobania, chcę wszystkim dogodzić. Dzieci, kiedy mają przyjechać, dzwonią i zamawiają, kto co chce. Kiedyś przygotowywałam wszystko bez problemu, ale teraz męczy mnie żylaki, nogi ciągle bolą.

Ale nie mogę powiedzieć dzieciom, żeby nie przyjeżdżały, albo przyjmować wszystkich tylko herbatą i ciastkami. Więc muszę pić środki przeciwbólowe i cierpliwie znosić ból.

To samo jest z pracą wokół domu, kiedy mam gości. Byłoby dobrze, gdyby syn skosił trawę, a córka okopała ogród. Ale oni nawet nie proponują pomocy, a ja wstydzę się prosić. Jeszcze pomyślą, że mama ich wykorzystuje celowo.

Moja przyjaciółka mówi, że jestem dziwna. Jak to jest wstydzić się prosić o pomoc własne dzieci? „A kto im całe życie pomagał?

Teraz nadszedł czas, żeby wymienić się rolami i być starą mamą, która już nie wszystko może” – mówi mi, kiedy narzekam na problemy zdrowotne i mnóstwo pracy wokół domu.

Pomyślałam więc, że napiszę i zapytam innych, czy wasze dorosłe dzieci wam pomagają?