Nie pamiętam nawet momentu, w którym nie widziałam jej pracującej. 

Zawsze kręci się w kółko i szuka przygód. Czasami wydaje mi się, że nie potrafi się nawet zrelaksować i odpocząć podczas snu.

Kiedy się urodziłam, moi rodzice mieszkali na wsi. Mama miała tam dużo pracy, ale tata nie lubił wiejskiego życia. 

Pracował w mieście i codziennie musiał dojeżdżać do pracy, a potem wracać do domu. Kiedy dostał awans, zdał sobie sprawę, że teraz stać go na znacznie więcej. 

Postawił matce pytanie: albo wszyscy przeprowadzimy się do miasta, albo ona zostanie sama na wsi.

Popularne wiadomości teraz

"Syn dorósł i chce żyć na nasz koszt. Chodziliśmy w starych ubraniach aby wystarczyło na jego naukę. Taka to wdzięczność dla nas na starość": rodzice

"Siedziałyśmy z mamą i usłyszałyśmy, jak sąsiadka krzyczy i zwraca się do Boga. Pobiegłyśmy ją ratować, syn wysłał ją zdjęcie i wiadomość": sąsiadka

„Żona jest przeciwna mieszkaniu z nami siostry a córce nie podoba się że w jej sypialni śpi zła ciotka. Wiem, że prawo jest po mojej stronie”: z życia

5 lat temu żona zostawiła go z 7 dziećmi. Jak potoczyło się życie 36-letniego samotnego ojca?

Choć mama nie chciała, musiała się zgodzić. Głównie ze względu na mnie, ponieważ w wiosce jest tylko szkoła podstawowa i nie ma żadnych klubów. 

Moja mama dostała pracę, zapisała się na kurs szycia i pracowała w domu. Jednak nadal nie mogła w pełni obciążać się pracą. 

Tęskniła za życiem na wsi. Ojciec to zauważał i zaczynał tą samą rozmowę. Moi rodzice kłócili się coraz bardziej, aż pewnego dnia postanowili się rozwieść.

Oczywiście trudno mi było zaakceptować fakt, że nie byliśmy już jedną rodziną. Nie przestałam rozmawiać z tatą, a mama nadal marzyła o wiosce.

https://www.youtube.com/

Kiedy zacząłem spotykać się z Filipem, moja mama, po spotkaniu ze swoim zięciem, zasugerowała, żebyśmy zamieszkali razem. Powiedziała, że jest teraz spokojna i może pojechać na działkę czyli na wsi.

Później podpisaliśmy umowę, ale moja matka nie spieszyła się z ponowną rejestracją mieszkania na nasze nazwisko. 

Wyjaśniła swoje stanowisko, mówiąc, że formalnie i tak byłam jedynym spadkobiercą, ale w życiu wszystko się zdarza. Tak więc, dopóki nie zrozumie, że Filip naprawdę jest tym jedynym, lepiej było, aby mieszkanie było na jej nazwisko.

Wszystko wydawało się w porządku. Mogliśmy zaoszczędzić na czynszu i odłożyć pieniądze na własną przyszłość. 

Ponadto mieszkanie moich rodziców znajduje się w centrum miasta, więc dojazd do pracy nie zajmuje dużo czasu. Filip nie mówi o ponownej rejestracji, jest zadowolony ze wszystkiego.

Myślę, że wszystko byłoby dobrze, gdyby moja matka nie zaczęła nas wykorzystywać. Musi przywieźć coś z miasta lub odwrotnie - pojechać do miasta. 

Kiedy zaczął się sezon ogrodniczy, w każdy weekend jeździliśmy do wioski, żeby pomóc mamie, jeśli nie w sadzeniu, to w kopaniu. 

Rozumiem, że robi wszystko, co w jej mocy, ale jesteśmy też ludźmi, młodymi ludźmi, którzy chcą odpocząć, zrelaksować się i spotkać z przyjaciółmi.

Najgorsze zaczęło się, gdy zaszłam w ciążę. Nie mogłam już jeździć do wioski, bo cierpiałam na zatrucie. 

Filip chciał pomóc mi, ale moja matka zawsze znajdowała dla niego pracę. Widziałam, jak bardzo mój mąż był zły, ale powstrzymywał się, bo nie chciał nikogo urazić.

Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam mamie, że on więcej nie przyjdzie. Niech spróbuje załatwić wszystko sama i dzwoni do nas tylko w nagłych przypadkach. 

Mama odłożyła słuchawkę i była na mnie zła. Dwa dni później zadzwonił dzwonek do drzwi. Na progu stali ludzie, których nie znałam i tłumaczyli, że przyszli obejrzeć mieszkanie. 

Zadzwoniłam do mamy, by zapytać, co się dzieje, a ona powiedziała mi, że zdecydowała się wynająć mieszkanie lokatorom. W ten sposób będzie miała pieniądze, aby zapłacić za pomoc.

Co za arogancka i samolubna osoba wyrzuciłaby swoją ciężarną córkę z jej własnego mieszkania w taki sposób. Filip powiedział, żebym się nie martwiła, wszystko będzie dobrze. 

Szybko znalazł nam mieszkanie. Czynsz jest wysoki, plus media, ale co możemy zrobić? Dopóki jesteśmy tylko we dwoje, damy sobie radę, ale kiedy urodzi się dziecko, nie wiem, co będziemy robić.

Chciałabym porozmawiać z mamą i wytłumaczyć, że też jesteśmy dorośli i mamy prawo do spędzenia wolnego dnia jak chcemy, ale jak można udowodnić cokolwiek takiej osobie? Czy naprawdę musimy się tak kłócić?