Myślę, że z powodu nadmiernej chęci bycia matką, po narodzinach Żeni skupiłam się na nim zbyt mocno.
Nie wypuszczałam go z rąk ani na chwilę. Zawsze byłam przy nim, spał z nami, kołysałam go i nie pozwalałam zostawić bez opieki. Nawet gdy w tym czasie spał.
Do przedszkola nie posłałam Żeni. Po prostu nie mogłam pogodzić się z myślą, że będą się nim opiekować obcy ludzie.
Jednak przed szkołą musiałam to zrobić. Dla dobra dziecka, żeby uczył się komunikować i współpracować z innymi dziećmi. Mój mąż nie wytrzymał takiej nagłej zmiany.
Przed narodzinami Żeni poświęcałam mu czas i uwagę, dużo rozmawialiśmy, planowaliśmy wspólną przyszłość. Teraz wszystkie rozmowy sprowadzały się tylko do syna. Myślę, że po prostu był zazdrosny.
Jeśli kobiety zawsze starają się rozwiązać swoje problemy, to mężczyźni od nich po prostu uciekają. I mój uciekł do swojej sekretarki, Ludmiły.
Niech idzie w diabły, mam dziecko, niczego więcej nie potrzebuję. Żeniuch poszedł do szkoły, ja wróciłam do pracy. Żyliśmy dobrze, z tatą syn spotykał się rzadko, ale ten pomagał finansowo.
Czas tak szybko mija. Teraz syn ma 32 lata. Jest żonaty, mieszka osobno i wychowuje córkę, Werę. Z synową nie dogadujemy się.
Alina nie chce przyjąć do wiadomości, że ma jeszcze jedną matkę. Powiedziała mi kiedyś, że jestem dla niej obcą osobą i nigdy nie będziemy przyjaciółkami.
Oczywiście, było mi przykro, bo przecież chciałam dla niej dobrze, a tu tak bezceremonialnie mnie odrzuciła.
youtube.com
Synowi o tej sytuacji nic nie powiedziałam. Nie chcę, żeby się kłócili przeze mnie. Z wnuczką się kontaktuję i często chodzę w odwiedziny. Oczywiście Alina się złości, ale nie zwracam na to uwagi.
Wiem, że teraz napiszecie komentarze, że nie powinnam się wtrącać w ich życie i powinnam czekać na zaproszenie, ale z taką synową nigdy nie dostanę zaproszenia.
Wyjaśniam, dlaczego do nich chodzę. Wera ma 3 lata. Dziewczynka szybko rośnie i się rozwija. Potrzebuje odpowiedniego odżywiania, trzeba z nią pracować, bawić się w rozwijające gry, wyprowadzać na spacery.
Alina nic z tego nie robi, bo ciągle siedzi w swoim telefonie z nadzieją, że dostanie pieniądze za to, co tam nagrywa.
Żal mi syna i martwię się o przyszłość mojej wnuczki. Dlatego przychodzę, żeby ugotować jedzenie, pobawić się z Wierą, wyprasować rzeczy Żeni do pracy i wyprowadzić dziecko na spacer.
Ostatnio Alina powiedziała, że jest zmęczona moimi częstymi wizytami i dosłownie zakazała mi przychodzić. Czy naprawdę mam zignorować syna i wnuczkę tylko po to, żeby nie wpadać synowej w oczy?