Myślę, że z powodu nadmiernej chęci bycia matką, po narodzinach Żeni skupiłam się na nim zbyt mocno.
Nie wypuszczałam go z rąk ani na chwilę. Zawsze byłam przy nim, spał z nami, kołysałam go i nie pozwalałam zostawić bez opieki. Nawet gdy w tym czasie spał.
Do przedszkola nie posłałam Żeni. Po prostu nie mogłam pogodzić się z myślą, że będą się nim opiekować obcy ludzie.
Jednak przed szkołą musiałam to zrobić. Dla dobra dziecka, żeby uczył się komunikować i współpracować z innymi dziećmi. Mój mąż nie wytrzymał takiej nagłej zmiany.
Przed narodzinami Żeni poświęcałam mu czas i uwagę, dużo rozmawialiśmy, planowaliśmy wspólną przyszłość. Teraz wszystkie rozmowy sprowadzały się tylko do syna. Myślę, że po prostu był zazdrosny.
"Syn dorósł i chce żyć na nasz koszt. Chodziliśmy w starych ubraniach aby wystarczyło na jego naukę. Taka to wdzięczność dla nas na starość": rodzice
"Siedziałyśmy z mamą i usłyszałyśmy, jak sąsiadka krzyczy i zwraca się do Boga. Pobiegłyśmy ją ratować, syn wysłał ją zdjęcie i wiadomość": sąsiadka
„Żona jest przeciwna mieszkaniu z nami siostry a córce nie podoba się że w jej sypialni śpi zła ciotka. Wiem, że prawo jest po mojej stronie”: z życia
"Natrętna, niewychowana teściowa ciągle próbowała zniszczyć biznes Marty, czego to tylko nie wymyślała. Ale mąż obronił ukochaną": pouczająca historia
Jeśli kobiety zawsze starają się rozwiązać swoje problemy, to mężczyźni od nich po prostu uciekają. I mój uciekł do swojej sekretarki, Ludmiły.
Niech idzie w diabły, mam dziecko, niczego więcej nie potrzebuję. Żeniuch poszedł do szkoły, ja wróciłam do pracy. Żyliśmy dobrze, z tatą syn spotykał się rzadko, ale ten pomagał finansowo.
Czas tak szybko mija. Teraz syn ma 32 lata. Jest żonaty, mieszka osobno i wychowuje córkę, Werę. Z synową nie dogadujemy się.
Alina nie chce przyjąć do wiadomości, że ma jeszcze jedną matkę. Powiedziała mi kiedyś, że jestem dla niej obcą osobą i nigdy nie będziemy przyjaciółkami.
Oczywiście, było mi przykro, bo przecież chciałam dla niej dobrze, a tu tak bezceremonialnie mnie odrzuciła.
youtube.com
Synowi o tej sytuacji nic nie powiedziałam. Nie chcę, żeby się kłócili przeze mnie. Z wnuczką się kontaktuję i często chodzę w odwiedziny. Oczywiście Alina się złości, ale nie zwracam na to uwagi.
Wiem, że teraz napiszecie komentarze, że nie powinnam się wtrącać w ich życie i powinnam czekać na zaproszenie, ale z taką synową nigdy nie dostanę zaproszenia.
Wyjaśniam, dlaczego do nich chodzę. Wera ma 3 lata. Dziewczynka szybko rośnie i się rozwija. Potrzebuje odpowiedniego odżywiania, trzeba z nią pracować, bawić się w rozwijające gry, wyprowadzać na spacery.
Alina nic z tego nie robi, bo ciągle siedzi w swoim telefonie z nadzieją, że dostanie pieniądze za to, co tam nagrywa.
Żal mi syna i martwię się o przyszłość mojej wnuczki. Dlatego przychodzę, żeby ugotować jedzenie, pobawić się z Wierą, wyprasować rzeczy Żeni do pracy i wyprowadzić dziecko na spacer.
Ostatnio Alina powiedziała, że jest zmęczona moimi częstymi wizytami i dosłownie zakazała mi przychodzić. Czy naprawdę mam zignorować syna i wnuczkę tylko po to, żeby nie wpadać synowej w oczy?