— Syneczku mój, kochany! Moja pociecho! — często powtarzała Zinaida, przychodząc do Jegora. Weronice wydawało się dziwne, jak bardzo teściowa była przywiązana do syna.

Jej relacje z matką były raczej formalne, nie były bliskie, ale Weronika szanowała swoją matkę.

Kontaktowały się, spotykały, ale nigdy nie słyszała od niej sentymentalnych słów ani nie otrzymywała nadmiaru czułości.

Zinaida od pierwszego spotkania zaczęła nazywać Weronikę „słoneczkiem”, „miłą dziewczynką”.

Ciągle ją przytulała, całowała w policzki, zostawiając czerwone ślady szminki i intensywny zapach duszących perfum.

Popularne wiadomości teraz

"Całe swoje życie mój mąż biega po porady do matki, żadnej samodzielności. Gdybym go nie żałowała i dostrzegła to od razu byłabym szczęśliwa": z życia

"Mama mieszkała z ojczymem przez 25 lat a gdy pojawiła się kwestia nieruchomości, przestaliśmy go rozumieć. Mama płacze i szuka sprawiedliwości":córka

„Żona jest przeciwna mieszkaniu z nami siostry a córce nie podoba się że w jej sypialni śpi zła ciotka. Wiem, że prawo jest po mojej stronie”: z życia

"Natrętna, niewychowana teściowa ciągle próbowała zniszczyć biznes Marty, czego to tylko nie wymyślała. Ale mąż obronił ukochaną": pouczająca historia

Jegor reagował na czułości matki z pobłażaniem. W przeciwieństwie do niej nie był przesadnie sentymentalny i wolał okazywać miłość w inny sposób.

Zakochani nie urządzali wesela.

Weronika dopiero co skończyła studia i zaczęła pracę. Oni z Jegorem chcieli zarobić na mieszkanie, a liczenie na „spadek” od ciotki Weroniki było przedwczesne, więc postanowili zaoszczędzić pieniądze i cicho wzięli ślub.

Zinaida  była bardzo rozczarowana, czuła się niezręcznie wobec krewnych, którym obiecała wystawne przyjęcie, więc po ceremonii powiedziała:

— Teraz jesteś moją ukochaną córeczką, Weroniko! W naszej rodzinie tak jest, że co miesiąc w weekendy spotykamy się w gronie rodzinnym. Mamy wielu krewnych i wszyscy muszą cię poznać.

Weronika była zmieszana słowami teściowej. Nie podobało jej się to nadmierne zainteresowanie.

— W ogóle postanowiliśmy, że w przyszły weekend spotkamy się u was. Jesteś wszechstronną gospodynią, ale ja ci pomogę. Przyjadę wcześniej i razem będziemy gotować. Trzeba uhonorować gości.

Weronika skinęła głową. Nie lubiła głośnych przyjęć i nie była przyzwyczajona do przyjmowania gości. Widząc, że żona jest spięta, Jegor postanowił interweniować.


youtube.com

— Mamo, nasze mieszkanie jest małe. Nawet nie mamy porządnego stołu! Brakuje krzeseł. Gdzie usiądą goście?

— Poprosimy sąsiadów o krzesła.

— Żartujesz? Nasze mieszkanie jest wynajmowane w nowym budynku. Tu nikt nie zna sąsiadów i nie chodzi w odwiedziny! To nie jest jak w starym domu, gdzie można iść po sól i pieprz.

— Zobaczymy. Ja załatwię sprawę z krzesłami. Nie martw się, — odparła matka.

— Dobrze, Jegor, usiądą na kanapie... coś wymyślimy, — Weronika spuściła wzrok. Nie chciała wyjść na niegrzeczną.

— Świetnie. Zdecydowane. Czekajcie na mnie w piątek.

Od rana Zinaida gospodarzyła w kuchni syna. Przyszła o 6 rano i obudziła małżonków.

— Śpijcie, ja cicho posiedzę w kuchni, — powiedziała.

— Już się nie śpi, mamo... — zmarszczył brwi Jegor. Weronika natychmiast zaczęła przygotowywać śniadanie, ale Zinaida pokręciła głową.

— Weronika, słoneczko, sama sobie poradzę. Odpocznij.

Weronika była zdziwiona, bo nie miała czasu na odpoczynek. Musiała pokazać teściowej, gdzie są produkty, dobrać patelnię do omletu i wyjaśnić, jak działa ekspres do kawy.

Przy tych zajęciach Weronika nie zdążyła zająć się swoimi sprawami. Kiedy goście zaczęli przybywać, Zinaida przejęła stery w domu.

Weronika czuła się jak pomocnica w swoim własnym mieszkaniu.

Po spotkaniu czuła ulgę, że się skończyło, ale wiedziała, że kolejne spotkania rodzinne będą kontynuowane.