Praca jest ciężka, czasami ryzykowna, ale płacą dobre pieniądze. Dzięki mojemu zawodowi dokonałem dobrych napraw w domu, uporządkowałem podwórko i wymieniłem ogrodzenie.
Mój najstarszy syn postanowił się ożenić w zeszłym roku, więc zapłaciłem za wesele. Myślałem też o tym, by pomóc mu kupić mieszkanie, ale Rafał jest upartym i dumnym facetem.
Powiedział, że sam zarobi na siebie i nie będzie nikomu nic winien. To jego sprawa, nie nalegałem. Zwłaszcza, że mój młodszy syn jeszcze studiuje, a ja muszę opłacić edukację Michała.
Moja żona jest z zawodu pielęgniarką, ale wiesz, ile im teraz płacą. Zawsze jest dużo pracy, dużo odpowiedzialności i dużo nerwów dla kierownictwa i niektórych pacjentów, a wszystko to za minimalną pensję. Po ślubie zdecydowaliśmy, że będę utrzymywał rodzinę, a ona zajmie się obowiązkami domowymi i rzuci pracę.
Żylibyśmy tak dalej, gdyby nie wypadek. W pracy uszkodziłem sobie wzrok. Operacja przywrócenia wzroku była bardzo kosztowna.
Mieliśmy pieniądze, ale oszczędzałem je na edukację Michała. Nie miałem wyboru, bo gdybym zwlekał, mógłbym oślepnąć na całe życie. Moja żona była wściekła i obwiniała mnie, krzycząc, że to wszystko moja wina i powinienem być bardziej ostrożny.
Ponieważ praca nie wchodziła w grę, Laura powiedziała, że pójdzie do pracy. Byłem kategorycznie przeciwny, ponieważ czułem się winny, że będzie musiała zginać plecy w obcym kraju. Poprosiłem ją, żeby poczekała, a po kilku miesiącach rehabilitacji znów zacznę pracować.
"To powiedz naszemu synowi, żeby też poczekał. Niech weźmie rok przerwy i usiądzie z tobą przed telewizorem, podczas gdy wszyscy będziemy czekać na cudowny powrót do zdrowia".
Krótko mówiąc, nie posłuchała mnie i wyjechała. Wysyłała pieniądze co miesiąc i dzwoniła do domu każdej nocy. Trwało to sześć miesięcy, poczułem się lepiej i poprosiłem Laurę, by wróciła do domu. O dziwo, tym razem moja żona nie kłóciła się i zarezerwowała bilet.
Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy po długiej rozłące, nie było gorących pocałunków ani mocnych uścisków. Laura trzymała się na uboczu i była zbyt chłodna w stosunku do mnie. Nasza rodzina zebrała się na kolację i długo rozmawialiśmy.
Później dzieci wyszły, zostaliśmy sami i zapytałem, co się dzieje, a moja żona wyznała, że przyjechała tylko po to, żeby się ze mną rozwieść. Rozpoczęła związek ze swoim szefem i planowała wrócić za granicę, aby tam zostać.
Czy było sens ją przekonywać, prosić o wybaczenie, próbować sprawić, by zmieniła zdanie? Oczywiście, że nie. Było jasne, że jestem śmieciem, który wygasł. Rozwiedliśmy się szybko, nie było podziału majątku.
Ona zrzekła się wszystkiego. Kiedy moi synowie się o tym dowiedzieli, stanęli po mojej stronie i nie chcą kontaktować się z matką. To ich prawo, ale nadal proszę ich, aby byli wyrozumiali i dzwonili do niej przynajmniej od czasu do czasu.
Moje serce było ciężkie, a w głowie pojawiały się różne myśli, głównie te złe. Zacząłem zaglądać do kieliszka i od razu pojawili się wątpliwi znajomi, a raczej kumple od picia. Dobrze, że moje dzieci nie pozwoliły mi się zgubić i w porę zainterweniowały. Gdy słowa nie pomogły, siłą zabrano mnie do kliniki.
Stamtąd wyszedłem zupełnie inną osobą. Wstydziłem się swoich czynów i kłopotów, jakie sprawiłam synom.
Długo robiłem sobie wyrzuty, a potem poszłem do kościoła, pierwszy raz w życiu zrobiłem to świadomie, nie pod przymusem. W kościele poczułem się lepiej, moje myśli rozjaśniły się i poczułem przyjemny spokój.
Po tym wydarzeniu cały czas chodzę do kościoła, modlę się i proszę Boga o zdrowiu i szczęściu dla moich synów i byłej żony.
I ty powinieneś się modlić, zwracać się do Boga w trudnych chwilach i nie zapominać o Nim w chwilach radości. Zanim się obejrzysz, twoje życie zmieni się na lepsze.