Dobrze, że kiedy byliśmy młodzi, nasi rodzice pomogli nam kupić duże trzypokojowe mieszkanie, więc nie musieliśmy się martwić o mieszkanie.

Urodziliśmy i wychowaliśmy dwie córki. Obie są piękne i dobrze się zadomowiły. Najstarsza, Kasia, studiowała, by zostać prawnikiem.

Z zawodu pracuje w prestiżowej firmie. Mówi, że dobrze zarabia i nie narzeka na swoje życie. Młodsza, Julia, jest bardziej kreatywna.

Od dzieciństwa uwielbiała tańczyć. Ukończyła uniwersytet, a teraz ma własne studio tańca, w którym uczy dzieci. Jeżdżą na konkursy i zdobywają pierwsze miejsca.

Jesteśmy bardzo dumni z naszych dzieci i, jak każdy rodzic, staramy się im pomóc w każdy możliwy sposób. Kiedy więc najstarsza z nich ogłosiła, że wychodzi za mąż, postanowiliśmy postąpić słusznie.

Popularne wiadomości teraz

"Całe swoje życie mój mąż biega po porady do matki, żadnej samodzielności. Gdybym go nie żałowała i dostrzegła to od razu byłabym szczęśliwa": z życia

„Żona jest przeciwna mieszkaniu z nami siostry a córce nie podoba się że w jej sypialni śpi zła ciotka. Wiem, że prawo jest po mojej stronie”: z życia

"Przyjechał do nas brat z żoną, ona jest szefową kuchni. Moje produkty skrytykowała, zostawiła przy kasie w sklepie a ja zostawiłem 2 pensje: z życia

5 lat temu żona zostawiła go z 7 dziećmi. Jak potoczyło się życie 36-letniego samotnego ojca?

Sprzedać ich trzypokojowe mieszkanie i podzielić pieniądze po równo między dziewczynki, aby mogły kupić własny mały, ale wygodny dom. Tak też się stało.

https://www.youtube.com/

Kasie i jej zięciowi pomogli również jego rodzice, którzy mieli własne oszczędności, więc kupili trzypokojowe mieszkanie. Julia stwierdziła, że w tej chwili lepiej byłoby jej kupić własny samochód, więc wydała pieniądze na samochód.

"Mój mąż i ja przeprowadziliśmy się na wieś, do mojej ojczyzny. Nadal mamy tam dom, który jest całkiem dobry. Dokonaliśmy drobnych napraw, uporządkowaliśmy podwórko, założyliśmy małą farmę i uprawiamy warzywa.

Dzieci często nas odwiedzają, aby cieszyć się przyrodą i świeżym powietrzem. Grillujemy kebaby, przygotowujemy sałatki ze świeżych warzyw i siedzimy w altanie do późnej nocy, opowiadając ciekawe i zabawne historie z naszego życia.

Z czasem nasze spotkania stały się rzadkością. Kasia i Roman są teraz zajęci wychowywaniem swojego pierwszego dziecka. Julia skupia się na pracy.

Mówi, że ona i jej uczniowie przygotowują się do ważnych zawodów, więc staramy się ich nie rozpraszać. Oczywiście tęsknimy za naszymi córkami i chcemy je zobaczyć, ale musimy być cierpliwi.

Kiedy nasz wnuk miał skończyć roczek, zdecydowaliśmy, że odwiedzimy go, aby mu pogratulować i choć raz potrzymać go w ramionach. Odkąd Mark się urodził, widzieliśmy go tylko na zdjęciach.

Powiedzieliśmy dzieciom o naszej wizycie z wyprzedzeniem. Spakowaliśmy torby z warzywami, kurczakiem i domowymi jajkami.

Włożyliśmy pieniądze do koperty, aby dać je dziecku i kupiliśmy duży samochód. Krótko mówiąc, nie jechaliśmy z pustymi rękami.

Spotkał nas niezadowolony zięć. Córka była zajęta dzieckiem. Na twarzy Romana widać było wyraźną irytację.

Nawet nie zaproponował nam wejścia do mieszkania, tylko ostrzegł, że jedziemy do hotelu zarezerwować pokój na noc.

-"Dlaczego, synu, masz duże mieszkanie. Możemy spać na kanapie" - zasugerowałam.

-Wciąż remontujemy, więc lepiej będzie, jeśli spędzicie noc w hotelu.

Nie zdążyliśmy nawet zobaczyć się z córką i wnukiem, zanim wyrzucono nas z mieszkania. Rano przyszliśmy ponownie zobaczyć się z dziećmi.

Tym razem przynajmniej nas zaprosiły, a nawet poczęstowały śniadaniem. Wreszcie mogliśmy trzymać nasz mały skarb w ramionach.

Nie mogłam się nacieszyć Markiem. Był takim pięknym małym chłopcem.

Kasia i ja rozmawiałyśmy o różnych sprawach związanych z dziećmi, a mój mąż próbował nawiązać rozmowę z zięciem, co znowu go zirytowało. Nie obchodziło mnie jego zdanie.

Nie jesteśmy sobie obcy i mamy pełne prawo zobaczyć naszą córkę i wnuka. Miałam zamiar powiedzieć Romanowi wprost, że nie pójdziemy do żadnego innego hotelu i zostaniemy tu na noc, ale Marina poprosiła nas, żebyśmy wyjechali wieczorem.

Powiedziała, że wnuk nie lubi obcych w domu i że nie będziemy mogli spać, ponieważ często budzi się w nocy. Zrozumiałam, więc poprosiłam zięcia, żeby zawiózł nas na dworzec zamiast hotelu.

W domu już płakałam. Czy rodzice naprawdę sprawiają tyle kłopotów, że warto wysyłać ich jak najdalej?

Myśleliśmy, że zostaniemy na tydzień, pobawimy się z wnukiem i wrócimy do domu. Zamiast tego mieli tylko kilka godzin, aby na niego spojrzeć i zdali sobie sprawę, że stali się obcy dla swojej córki.