Starsze osoby budzą we mnie ciepłe i przyjemne uczucie miłości.
Być może to przez moją babcię. Kiedy ją wspominam, od razu pojawiają się łzy w moich oczach. Była taka dobra i mądra.
Zawsze dawała trafne rady, umiała pocieszyć i poprawić nastrój.
Nigdy nie narzekała na zdrowie, choć często chorowała.
Nie prosiła nikogo o pomoc, nawet gdy ledwo chodziła, zawsze starała się samodzielnie radzić sobie z domowymi obowiązkami i gospodarstwem.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
Dziecko zostawiło psa i notatkę w parku. Płakali prawie wszyscy
Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci
NIGDY nie dawaj KOTU tych 5 produktów!
Bardzo mi jej brakuje, dlatego często odwiedzam wieś i dom babci. Staram się tam utrzymać porządek i czystość, sadzę ogród, dbam o kwiaty i ogródek.
Chcę, żeby wszystko pozostało takie, jakie było za jej życia, więc nic nie zmieniam.
Podczas moich wizyt na wsi często spotykam się z sąsiadką babci, Panią Heleną. Pani Helena to starsza osoba bez żadnych zahamowań.
Gdy tylko widzi, że przyjechałam, od razu wpada w odwiedziny. Nie interesuje jej, czy jestem zajęta, czy mam ochotę na gości, i tak przychodzi i może siedzieć do późnego wieczora. Na początku były to zwykłe wizyty grzecznościowe. Z czasem zaczęła prosić o usługi.
Prośby były różnorodne: zmieść sadzę, zdjąć i wyprać firanki, przynieść wodę do domu, poczęstować czymś smacznym.
Kiedy Pani Helena zrozumiała, że jestem osobą dobrą i współczującą, stała się bardziej bezczelna. Teraz prosiła o zakup leków, na które często brakowało jej pieniędzy, więc musiałam dołożyć swoje.
Zdarzało się, że pożyczała ode mnie pieniądze, o których zapominała, dopóki nie upominałam się o ich zwrot.
youtube.com
Ostatecznie pokłóciłyśmy się w zeszły weekend. Przyjechałam na wieś jak zwykle, otworzyłam dom, żeby go przewietrzyć, a sama poszłam na rabatkę posadzić nowe kwiaty.
Po kilku minutach Pani Helena już stała nade mną, narzekając na złe samopoczucie. Mówiła, że nie dożyje do rana, jeśli nie zobaczy się z lekarzem.
Narzekała na swoje dzieci, które odmówiły przyjazdu, żeby się nią zająć, a potem zapytała, czy mogłabym ją zawieźć do lekarza.
Serce nie jest z kamienia, zgodziłam się. Nie dość, że zatankowałam samochód za własne pieniądze, to jeszcze opłaciłam wizytę, bo sąsiadka nie miała pieniędzy.
Po badaniu pani Helena wyszła do mnie z listą leków, które jej przepisano, i poprosiła, żebym poszła do apteki je kupić. Znów nie miała pieniędzy, więc zapłaciłam ja. W ciągu kilku godzin wydałam, mówiąc wprost, 4 tysiące złotych.
Odwiozłam ją do domu, ugotowałam jedzenie, nakarmiłam, podałam leki, a potem zapytałam, kiedy mogę odzyskać swoje pieniądze.
Pani Helena udawała zdezorientowaną, mówiąc, że przecież nie troszczyłam się o nią z dobrej woli.
Tym bardziej że mam dobrą pensję i żyję sama, bez rodziny, więc mogę sobie pozwolić na pomoc tym, którzy tego potrzebują. Krótko mówiąc, nie odda mi pieniędzy!
— No wie pani, to już przekracza wszelkie granice. Kim Pani dla mnie jest, żebym bezinteresownie pomagała?
- Ma Pani swoje dzieci i wnuki, niech to one się Panią zajmują, jeśli sama Pani nie może. Jutro proszę mi zwrócić wszystko co do grosza i więcej proszę nie pokazywać się na moim podwórku!
Pieniądze zwrócił mi syn pani Heleny i jeszcze mnie zrugał, że przeze mnie jego matka źle się czuje. Nie milczałam, powiedziałam, żeby częściej przyjeżdżał i pomagał matce, zamiast uczyć mnie, jak żyć.
Pani Helena szybko wyzdrowiała, a kiedy poczuła się lepiej, nie omieszkała rozsiewać o mnie plotek i przedstawiać mnie w złym świetle.
Ludzie jeszcze długo szeptali za moimi plecami i wskazywali mnie palcami. Dopóki ktoś nowy nie podpadł, wtedy uwaga na moją osobę zniknęła.
A przecież starałam się pomóc tej osobie, często bezinteresownie, słuchałam, nigdy nie odmawiałam, a oto jaką mam wdzięczność!