Mimo to wyrośliśmy na różnych ludzi. Nie, nie jest złym człowiekiem, po prostu albo nie rozumiem jego zasad życiowych, albo po prostu ich nie ma.
Wybrał sobie żonę o podobnym światopoglądzie. I tak naprawdę nie obchodzi mnie, co oni tam robią i jak żyją. Ale ciągle dokładają problemów naszej babci. Dlatego opowiem o ostatnim skandalu, jaki miał miejsce w naszej rodzinie.
Pomagam babci, jak tylko mogę. Jej emerytura jest dobra, prawie sześć tysięcy złotych, ale mimo to wspieram ją: dla mnie to nie problem, a dla niej to przyjemność. Na jej emeryturę regularnie zgłasza się brat, który jest żonaty i zawsze im brakuje pieniędzy. Brat i jego żona to tacy ludzie, którzy wydają pensję w tydzień, a potem do kolejnej nie chcą głodować, więc pytają krewnych, kto jak może pomóc.
Wydaje mi się, że brat z żoną uważają, że sześć tysięcy złotych dla jednej emerytki to zbyt wygórowana suma! Dlatego starają się naprawić tę niesprawiedliwość i zostawić część tych pieniędzy w swoich kieszeniach, tak jakby im były bardziej potrzebne.
Ostatnio nadarzyła się okazja, aby kupić dobre ziemniaki, więc razem z mężem kupiliśmy sobie pięćdziesiąt kilogramów, a dla babci dwadzieścia. Zawiozłam je, a babcia postanowiła przechowywać worek ziemniaków pod stołem kuchennym. Bardzo jej się spodobał ten prezent, ten warzyw babcia bardzo ceni, gotowa jest jeść go na śniadanie, obiad i kolację.
„A potem wydarzyło się coś romantycznego. W wieku 45 lat zakochałam się w mężczyźnie starszym o 14 lat. Ale najdziwniejsze – moja ciąża.” Z życia
„Publikuję osobiste nietypowe zdjęcie. Komentarze: ‘W pani wieku takich zdjęć nie wolno publikować.’ ‘Po co to pokazywać. Myśli że ma 16 lat." Z życia
Rodzice i siostra najprzystojniejszego tureckiego aktora Buraka Ozcivita.
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Następnym razem, kiedy przyjechałam do babci, po około półtora tygodnia, usiedliśmy, aby napić się herbaty. Babcia opowiedziała, że poprzedniego dnia brat z żoną wpadli i poprosili o trochę ziemniaków. Ale ich bezczelne oczy od razu wszystko dostrzegły i wybadały! Babcia dała im torbę, myśląc, że wezmą kilka kilogramów, a żona brata zabrała połowę worka.
Babcia nie miała odwagi nic powiedzieć, kiedy jej ziemniaki „rabowali”. A mnie się poskarżyła: cóż, w ich rozumieniu „trochę” to znaczy połowa. Tak mnie to zdenerwowało: zamówiłam ziemniaki, zapłaciłam za nie, zawiozłam je babci. Babci! A nie tym złodziejom!
W domu nie mogłam się uspokoić, cały czas mamrotałam pod nosem różne złe słowa pod adresem brata i jego żony. Mąż chyba zmęczył się słuchaniem i postanowił zażartować:
– To pojedź i zabierz je!
A ja? Pojechałam i zabrałam! Bez telefonu, tak jak oni lubią przyjeżdżać. Mąż dał mi znak, że chyba mam coś nie tak z głową, kiedy poważnie potraktowałam jego słowa.
A co w tym śmiesznego? Dlaczego moje uczciwie zarobione pieniądze mają znaleźć się w cudzych rękach? Pracuję dla brata, czy co? Może powinnam mu oddać także swoją pensję? Przyjechałam do brata. Jego żona na kuchni ubijała ziemniaki w garnku, robiła puree. Już zaczęli zużywać ziemniaki, biedaki! Od razu powiedziałam:
– Rozumiem wszystko, teraz wszystkim jest ciężko! Przyjechałam po ziemniaki! Kupiłam je dla babci, a nie dla was! Ile wzięliście? Połowę?
– To dziesięć kilogramów. Zróbmy tak: albo zwracacie ziemniaki, albo płacicie za każdy kilogram!
Brat zgodził się, że odda pieniądze, ale jego żona miała inne zdanie:
– Zabierz ziemniaki! Skoro nie poleniłaś się i przyjechałaś! Puree też weźmiesz? – uśmiechnęła się.
– A wezmę!
Przede mną na stół została postawiona gorąca patelnia, a żona brata z trzaskiem zamknęła pokrywkę garnka i wykonała zapraszający gest:
– Zabierz!
Zabrałam! Najpierw włożyłam garnek z puree do samochodu, a potem wróciłam po ziemniaki. Brat odmówił pomocy, bo jak stwierdził, nie jest tragarzem! Kiedy wychodziłam z ziemniakami, za mną padło żądanie żony brata:
– Nie zapomnij oddać garnka!
– Nie zapomnę! W przeciwieństwie do niektórych, nie potrzebuję cudzych rzeczy! – odpowiedziałam.
Kiedy podjechałam pod dom, mąż, którego poprosiłam o pomoc w wniesieniu ziemniaków do mieszkania, właśnie wychodził z klatki.
Nie chciałam wchodzić dwa razy. Kiedy zszedł na dół i zobaczył garnek oraz usłyszał, że w środku jest puree, śmiał się tak, że aż ocierał łzy, niosąc ziemniaki do domu!
Wiem, że zachowałam się bardzo kontrowersyjnie, ale myślę, że można mnie zrozumieć: doprowadzili mnie do szału! Wkurza mnie ich konsumpcyjne podejście do babci! A zabieranie cudzych ziemniaków to już czysta bezczelność! Ziemniaki babci zwróciłam i nakazałam, żeby już żadnej ziemniaczki nie dawała w zachłanne ręce brata.
Garnek też oddałam właścicielce, naprawdę nie potrzebuję cudzych rzeczy! A puree wyrzuciliśmy: na wodzie, rzadkie, fuj – jak można było tak zepsuć danie! Puree to kwestia zasad, żeby wiedzieli, że cudzych rzeczy nie można brać! Śmieszne, ale sprawiedliwe! Przynajmniej moi bliscy mnie zrozumieli.
Pisaliśmy również o: Pielęgniarka: "Całe życie pomagałam ludziom, nawet mój mąż był pacjentem. Mamy dwoje dzieci, dawaliśmy im przykład, a teraz dzielą nasze mieszkanie"
Może zainteresuje: Spowiedź starszej mamy, która została sama: „Syn pojawił się dopiero, gdy usłyszał, że moje mieszkanie nie przypadnie jemu. Niech Bóg rozstrzygnie”
Przypominamy: Historia z życia: Syn chciał wysłać matkę do domu opieki pod pretekstem troski, ale przyjaciółka mamy zrobiła „śledztwo”, aby uratować staruszkę