Nie mogę powiedzieć, że czegoś nam szczególnie brakowało, po prostu przyzwyczailiśmy się żyć jak zwykli ludzie i cieszyć się prostymi rzeczami.
Mój mąż, podobnie jak ja, nie przywykł do luksusowego życia. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy mieszkają na wsi.
Urodziłam się i wychowałam na wsi. Tu spotkałam swoją pierwszą miłość, Piotra. Wyszłam za niego za mąż. Rodzice po ślubie pomogli nam kupić dom, więc powoli zaczęliśmy się gospodarzyć.
Kupiliśmy parę świń, wzięliśmy kurki. Ja jeszcze chciałam mieć kozę, żeby mieć własne mleko. Pracy było dużo, ale póki ręce młode, to wydaje się, że wcale tego nie czuć.
Mało tego, że mieliśmy gospodarstwo, to jeszcze pracowaliśmy i uprawialiśmy ogród. Powoli urządzaliśmy dom. Mąż kupił nową kanapę i stół, moi rodzice dali nam swoje krzesła, teściowa ofiarowała szafę, a babcia podarowała kredens wraz z nowiutkim porcelanowym serwisem.
Nigdy nie wyciągałam tego serwisu, cały czas czekałam na jakiś wyjątkowy dzień i okazję.
Lata szybko minęły. Urodziła się nam córka, która teraz jest już dorosła i ułożyła sobie życie w mieście. Wczoraj przyjechała w gości, aby przekazać nam radosną nowinę – ukochany oświadczył się jej. Tak pół żartem, pół serio Anna zapytała:
- Mamo, jak myślisz, może już czas rozpakować twój drogocenny serwis, czy nadal nie ma odpowiedniej okazji?
Nie wiem dlaczego, ale słowa córki mnie poruszyły. Przez dwadzieścia dwa lata trzymałam te przeklęte filiżanki zapakowane i nie pozwalałam nikomu nawet ich dotknąć.
„To na specjalny dzień. To dla gości. Jeszcze nie ma okazji.” Ileż to wymówek, by nie żyć tu i teraz. Dlaczego nie otworzyć go od razu i nie pić herbaty lub kawy z pięknej filiżanki?
Serwis to tylko wymówka. Całe życie tak odkładałam na później. Nad morze nie pojechaliśmy, żeby nie wydawać pieniędzy. Futra nie kupiłam, żeby móc wymienić tapety.
Kupowałam tanią kosmetykę, bo dobra była droższa. A komu właściwie żałowałam? Sobie samej. Nie chcę, by moja córka żyła tak samo, więc otworzyłam serwis i nawet mężowi pozwoliłam go używać na co dzień.
Tego samego wieczoru rozdałam wszystkim nowe, zapakowane ręczniki, pościeliłam pościel, która czekała na swój czas osiem lat, dałam nowe mydło odłożone na zapas i wyrzuciłam wszystkie zbędne ubrania z serii: „Szkoda wyrzucić. Może jeszcze schudnę. To było drogie.”
Już nie będę odkładać wszystkiego na później, bo nikt nie wie, kiedy będzie okazja.
Może moje olśnienie zainspiruje kogoś z Was, drodzy czytelnicy, by żyć dniem dzisiejszym, jeść z pięknych naczyń, chodzić w stylowych ubraniach, spać w nowej pościeli i nie oszczędzać na odpoczynku."
Pisaliśmy również o: „Zbieramy pieniądze na mieszkanie. A moja teściowa oszukuje, prosząc syna o pieniądze na leczenie, choć ich nie potrzebuje, a on wierzy”: żona
Może zainteresuje: "Rodzice zaplanowali całe moje życie beze mnie a ja uciekłam od nich przed propozycją małżeństwa z przyjacielem. Mam już dziecko i trudny wybór": mama
Przypominamy: "Teściowa dowiedziała się że mamy pieniądze na mieszkanie dla syna i wymyśliła jak je sobie przywłaszczyć. Nie leniła się nawet przejść badania": mama