Z szacunkiem dzieci wszystko wydaje się być w porządku, ale stosunek matki jest jakiś niesprawiedliwy.

Żałuję, że nie zauważyłam tego wcześniej, oszczędziłabym sobie mnóstwo czasu.

Poznałam rodzinę mojego chłopaka jeszcze przed naszym ślubem. Spodobali mi się. Ludzie byli mili, towarzyscy, od razu wywarli dobre wrażenie. Można było z nimi żartować, jak i rozmawiać o poważnych sprawach.

Oprócz Lwa mieli jeszcze młodszego syna, Daniela. Szczególnie podobało mi się obserwować, jak mężczyźni pomagają swojej matce. Kiedy sama wychodziłam za mąż, byłam spokojna, że Lew będzie się mną opiekować, jak należy.

Byliśmy małżeństwem już od 5 miesięcy, kiedy zostaliśmy zaproszeni na urodziny teścia, jubileusz – 50 lat. Miało być dużo gości, uroczystość organizowano w domu. Kiedy przyjechaliśmy z Lwem, praca wrzała w pełni. Ojciec zajmował się kurczakiem i pieczonymi ziemniakami, młodszy syn kroił wszystko na sałatki, mężowi powierzono grillowanie, a mnie przystawki.

Popularne wiadomości teraz

"Przyjechał do nas brat z żoną, ona jest szefową kuchni. Moje produkty skrytykowała, zostawiła przy kasie w sklepie a ja zostawiłem 2 pensje: z życia

"Natrętna, niewychowana teściowa ciągle próbowała zniszczyć biznes Marty, czego to tylko nie wymyślała. Ale mąż obronił ukochaną": pouczająca historia

"Dzieci widziały jak rodzice przeklinali ale rodzina mimo to się nie rozpadła": rozważania pani na temat zasadności na przykładzie jej własnej rodziny

"Rodzice zaplanowali całe moje życie beze mnie a ja uciekłam od nich przed propozycją małżeństwa z przyjacielem. Mam już dziecko i trudny wybór": mama

Zauważywszy, że brakuje jednego członka rodziny, zapytałam, gdzie podziała się teściowa. Myślałam, że poszła do sklepu coś dokupić, może przygotowywała prezent dla męża. Daniel żartem odpowiedział: „Mama robi się na bóstwo przed gośćmi”.

Lew wyjaśnił mi: „Ona jest u fryzjera. Mama zawsze odświeża fryzurę, kiedy organizujemy przyjęcie lub wybierają się gdzieś z tatą”. Byłam zszokowana! Co za kobieta kocha samą siebie.

Kiedy wszyscy zasiedli przy stole, składając życzenia jubilatowi, goście nie szczędzili pochwał dla gospodyni. „Polino, ależ jesteś dzielna. Wszystko ci się udaje! Wyglądasz wspaniale i jeszcze gotujesz tak, że palce lizać”.

Ona tylko skromnie się uśmiechała i dziękowała za miłe słowa. Co ciekawe, teść nie wspomniał ani słowem, że te wszystkie potrawy przygotowali on i dzieci. Zamiast tego sam się chwalił: „Tak, z żoną to miałem ogromne szczęście”. Lew i Daniel nie psuli tej rodzinnej idylli i spokojnie słuchali kolejnych pochwał na cześć swojej matki. Nie rozumiałam, czyje to święto – teścia czy teściowej, bo cała uwaga była skupiona na pani Polinie.

Zrozumiawszy, że to nie moja sprawa, postanowiłam nie dyskutować tego z mężem, uznając, że lepiej o tym zapomnieć. Z czasem przyzwyczaiłam się do idealizacji tej „świętej” kobiety, ale nigdy nie brałam udziału w tym spektaklu.

Wszystko się zmieniło, kiedy nagle zabrakło teścia. Wszyscy byliśmy w szoku. Nigdy nie narzekał na zdrowie i wyglądał na zdrowego, pełnego energii mężczyznę. Wszystkie niezbędne przygotowania wzięliśmy na siebie.

Daniel był obok matki, by wspierać ją w trudnych chwilach. Po 40 dniach zostaliśmy w mieszkaniu rodziców, aby pomóc przejrzeć rzeczy i uporządkować ostatnie sprawy zmarłego.

Pewnego razu chłopcy zaczęli mówić o matce, o tym, jak trudno jej teraz i że muszą się nią zaopiekować. W moim rozumieniu „zaopiekować się” to odwiedzać, dzwonić, interesować się zdrowiem. W razie potrzeby zawieźć do lekarza, kupić jedzenie czy leki.

W ich rozumieniu – to co miesiąc oddawać matce połowę swojej pensji, aby mogła dalej żyć, nie odmawiając sobie niczego.

Pani Polina nigdy nie pracowała. Nie ma pojęcia, jak płacić rachunki, kiedy trzeba płacić za internet i telefon, ile trzeba odkładać co miesiąc, aby raz na pół roku móc pozwolić sobie na wyjście do restauracji.

Za wszystko, czego chciała, płacił teść, a teraz gotowi są płacić synowie. Trzeba było być naprawdę mistrzynią, żeby tak wyszkolić swoich mężczyzn, aby mimo wszystko pozostali wiernymi pieskami.

Od razu powiedziałam Lwowi, że nie popieram tego pomysłu. I tak staramy się oszczędzać, bo odkładamy na mieszkanie, a jeśli odda połowę swojej pensji matce, to całe życie będziemy wynajmować mieszkanie.

Obraził się na mnie i nazwał egoistką, która myśli tylko o własnych korzyściach. Ciekawe, kim w takim razie jest jego matka, która w ogóle o niczym nie myśli, bo wszyscy są jej zobowiązani? Nie kontynuowałam już tych rozmów.

To jakieś szaleństwo i nie biorę już udziału w tym surrealizmie. W ciągu tygodnia znalazłam sobie osobne mieszkanie i rozwiedliśmy się, wyprowadziliśmy się osobno.

Pisaliśmy również o: "Dzieci widziały jak rodzice przeklinali ale rodzina mimo to się nie rozpadła": rozważania pani na temat zasadności na przykładzie jej własnej rodziny

Może zainteresuje:  "Kiedy Margo poprosiła męża o dziecko, ten powiedział, że w jego domu nie będzie żadnych dzieci. Więc zaszła w ciążę potajemnie": historia z życia

Przypominamy:  "Wadim ożenił się z prawniczką. Przez 3 lata prosił ją aby została matką. Dziewczyna poradziła mężowi swoją przyjaciółkę i nie bez powodu": z życia