A już na pewno, gdy teściowa celowo stara się dokładać synowej kłopotów.

Oczywiście wszystko zależy od ludzi.

Po ślubie zostaliśmy z mężem mieszkać u moich rodziców. Kategorycznie odmówiłam mieszkania z teściową, więc mój Janek musiał przeprowadzić się do nas. Jest człowiekiem łagodnym i dobrym. Mogę nim sterować, jak chcę, a on zawsze mnie słucha i pyta o radę.

Po sąsiedzku z nami mieszkała ciotka Tamara, kobieta-ogień. Żaden mężczyzna nie potrafił z nią wytrzymać. Swoim ciężkim charakterem dosłownie dusiła każdego. Szkoda, że jej syn nie miał tyle szczęścia, bo musiał mieszkać z matką pod jednym dachem.

Łukasz to był porządny chłopak, bardzo pracowity. Nie wiem, jakim cudem, ale udało mu się wyrwać ze wsi do miasta. Pojechał na studia, długo się nie pojawiał, a kiedy w końcu wrócił, przywiózł matce synową.

Popularne wiadomości teraz

"W sensie, skąd macie brać pieniądze – zdziwiłam się – nie pracujecie, a ja muszę. Syn z synową żyli z tego, co im przesyłałam z Anglii." Z życia

Rodzice i siostra najprzystojniejszego tureckiego aktora Buraka Ozcivita.

Na co swędzą dłonie? Presądy związane ze swędzeniem

3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy

Przybiegła do mnie tego samego wieczora. Oczy wytrzeszczone, para z nosa, całe ciało drży ze złości:

– Wyobrażasz sobie, co on zrobił? Przywiózł mi jakąś mieszczankę z Poznania. Siedzi jak dama, czeka, aż wszystko jej podadzą i zastawią przed nią stół. Rączki bielutkie, skóra gładka, paznokcie pomalowane. I co, ona będzie tą swoimi szponami doić krowę albo sprzątać u świń?

– Ależ ciociu Tamaro, dlaczego się tak denerwujesz? Kto powiedział, że oni zostaną u was na wsi? Co młodzi mają tu robić? Nie ma pracy ani normalnych warunków do życia. Jeśli ona jest z miasta, to na pewno nie będzie chciała wiejskiego życia. Nie wytrzyma biedna.

– No, zobaczymy. Ja jeszcze tej synowej pokażę! Nie dość, że zapomni o moim Łukaszu, to i o własnej matce przez tę ciężką robotę.

Nie wiem, co ciotka Tamara powiedziała synowi, ale zostali na wsi. Gdybyście widzieli tę biedną dziewczynę. Na dworze słońce praży tak, że nie ma czym oddychać, a teściowa wypchnęła Martę do pracy w ogrodzie.

W studni czasem brakowało wody, więc musiała przyjść do nas po wiadra. Ciotka Tamara zmusiła synową, by przyniosła 12 wiader wody do beczki, żeby mieć zapas, chociaż sama nigdy nie nosiła ani jednego wiadra do domu, zawsze Łukasz to robił.

Marta kręciła się przy teściowej cały dzień bez chwili wytchnienia, czasem pracowała bez obiadu, bo sama musiała go ugotować, a czasu i sił po prostu brakowało. Długo znosiła to w milczeniu, bo naprawdę kochała Łukasza.

Kiedy jednak zaszła w ciążę i prawie straciła dziecko przez teściową, nie wytrzymała i kazała mężowi wybierać. Łukasz kochał żonę i z niecierpliwością czekał na dziecko, ale matka nie pozwoliła mu odejść. Udawała atak serca i udar. Łukasz, mając serce nie z kamienia, został z matką, a ciężarna synowa odeszła.

Zawsze byłam dobra dla Marty, więc na początku przyjęłam ją do siebie. Nie miała dokąd wrócić w mieście, bo rodzice się jej wyrzekli, gdy wyszła za wiejskiego chłopaka bez ich błogosławieństwa.

Namówiłam Martę, by pojechała do rodziców i ich przeprosiła. Przyjęli córkę, ale pod warunkiem, że wyjdzie za mąż za mężczyznę, którego oni dla niej wybiorą. Nie miała wyjścia, zgodziła się. Choć nowy mąż ją kochał, to dziecka nie chciał przyjąć. Teraz biedna żyje, jak między dwoma ogniami, próbując wszystkim dogodzić.

Łukaszowi tutaj nie jest lepiej. Nie widzi świata poza alkoholem, nie może zapomnieć ukochanej i obwinia się, że nigdy jej nie obronił i zawsze tylko matce wierzył.

Ciotka Tamara teraz się żali, biega do szeptunek, by zdjąć rzekome uroki, jakie Marta miała rzucić na syna. Ale nie ma żadnych uroków, a Marta nic złego byłemu mężowi nie życzy, bo wciąż go kocha.

Nie dość, że sąsiadka zrujnowała swoje życie, to jeszcze wokół siebie zniszczyła tyle niewinnych dusz.