Przyjechała karetka, obejrzeli ją, zabrali. Mąż, zdezorientowany, pojechał za nimi do szpitala. Stał w kolejkach, dowiedział się, że żonę zabrano na operację.

Powiedzieli mu, żeby wrócił do domu i zadzwonił później.

Wrócił do mieszkania: było tam cicho. Rzeczy porozrzucane. Filiżanka z zimną kawą. Najważniejsze, że ostatnio ciągle się kłócili z żoną.

Brakowało pieniędzy. A ona wydawała pieniądze, kupowała za dużo jedzenia. Wczoraj kupiła pudełko truskawek. Małe, za duże pieniądze. Garść sztucznych jagód za szalone pieniądze! Jakie truskawki jesienią, na litość boską! Przecież nie są miliarderami.

Kupiła jeszcze krem. Oto słoiczek stoi przy lustrze. Też zbyt drogi. On narzekał i się złościł. Na kuchence zupa. Ile razy mówił, żeby nie gotować tak dużo. Kto to zje, przecież mieszkają tylko we dwoje!

Popularne wiadomości teraz

Po rozwodzie mąż dał swojej żonie dzień na wyprowadzenie. Nie kłóciła się, ale zorganizowała kolację, która pozwoliła jej zaoszczędzić dużo pieniędzy

„Witaj córeczko, jak się masz. Och, przepraszam, nie będę przeszkadzać”. Dzieci ignorowały Marię, a rano zadzwoniono ze szpitala”: z życia

„Niepotrzebna żona. Piotr odszedł od Lary, nie chciał wrócić. U niej zaczęło się normalne życie – wreszcie dla siebie. Dzięki Bogu jest syn”: z życia

"Powiedziałam wyraźne Nie, bo nie chcemy teraz oddawać naszego mieszkania. Nasz syn jest niezadowolony, nazwał nas skąpcami i niewdzięcznymi": z życia

Do dziś mieszkali we dwoje, tak. Usiadł przed komputerem. Nie chciał o niczym myśleć, ale od razu wyskoczyła reklama kurortu. Ona chciała pojechać do kurortu, nad morze. To bardzo droga przyjemność, powiedział. Bezmyślne marnotrawstwo, kiedy trzeba płacić hipotekę. Czas zmienić samochód.

I nie tylko to. Za długo zajmowała łazienkę. On się denerwował.

...A teraz – łazienka wolna. I w łóżku można położyć się w poprzek. Nikt nie przeszkodzi, nie będzie ściągał kołdry.

I można siedzieć na telefonie, a ona się o to złościła. Głupi. Na kanapie leży jej szlafrok. Niedbale zmięty w pośpiechu; przebierała się z trudem. Rozłożył szlafrok, złożył i... zapłakał jak trzyletnie dziecko.

Bo samemu niczego się nie potrzebuje. Samemu jest źle. Nieznośnie źle być samemu w domu, gdzie mieszkali razem, we dwoje. Po co się kłócił? Po co?

Czepiał się tych truskawek jak jakiś tarantula. Może to była ostatnia radość tej osoby? Tak płakał sam, ocierając łzy szlafrokiem. Szlafrok pachniał żoną.

Potem zadzwonił i dowiedział się, że wszystko poszło dobrze. Dobrze. Pobiegł do samochodu jak szalony. Pojechał po truskawki i kupił od razu kilka kilogramów.

Wiele przezroczystych pudełek z drogimi i niezbyt smacznymi jagodami. Ale mimo wszystko miały trochę truskawkowego smaku.

Cała sala jadła truskawki i wszyscy chwalili. Żonie na razie nie wolno było. Rozdał owoce i siedział przy łóżku żony. Szczęśliwy.

Szczęśliwy jak wszyscy ci, którym udało się zatrzymać to, co prawie stracili...