Są to, ogólnie rzecz biorąc, rzeczy standardowe. Oczywiście, jeśli małżeństwo jest między dorosłymi i odpowiednimi ludźmi.
Niestety, często służy to jako powód do kłótni z zewnątrz. Na przykład, spory mogą powstać między bliskimi krewnymi. Rozwiązywanie takich domowych problemów jest zupełnie normalnym procesem, o ile nikt nie przesadza.
Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy ludzie, którzy nie są sobie obcy, a nawet całe rodziny, mogą się pokłócić. A jednym z nich jest oczywiście podział wspólnego majątku.
Dawanie pieniędzy rodzinie
Dokładnie siedem dni temu postanowiłam przestać komunikować się z rodziną. Mam na myśli moich rodziców i rodzinę mojej siostry.
Decyzja trudna, ale uważam, że absolutnie słuszna. Bo prędzej czy później musisz strzepnąć z karku tych, którzy traktują cię tak niewdzięcznie. A oni, wierzcie mi, od dawna prosili się o taką reakcję.
Mam młodszą siostrę. I wiem, co mówi się o najstarszym dziecku w rodzinie, zwłaszcza jeśli jest to dziewczynka. Jako dziecko starałam się wejść w rolę niani, kucharki, mentorki.
Bo mieliśmy w rodzinie ukochane dziecko i jego starszą siostrę, którą byłam ja. Postawa była odpowiednia, choć szczerze mówiąc, zawsze starałam się przymykać na to oko.
Nie chcę wylewać swojego serca przed cierpliwym czytelnikiem, więc pominę nasze dzieciństwo i dorastanie. Powiem tylko, że wcześnie wyszłam za mąż. Zawsze chciałam mieć odrobinę niezależności, nawet jeśli byłaby ona w cudzym domu. Do dziś nie żałuję tego, co zrobiłam, choć zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie miałam po prostu szczęście.
Nasza babcia odeszła z tego świata mniej więcej rok temu. Była na tyle stara, że nie uważaliśmy tego za tragedię. Za życia była bardzo żywotna, ale ostatnio często chorowała. Więc powiedzenie "wyczerpana" byłoby właściwe.
Po jej śmierci, na spotkaniu rodzinnym postanowiono, co zrobić z pozostałym mieszkaniem. Remontujemy je, a potem sprzedajemy, bo nieruchomość jest jakby zabezpieczona przez wszystkich. Zwłaszcza że ceny domów w tym okresie rosły, a decyzja ogólnie była dość dobra.
Remont mieszkania
Moja młodsza siostra, choć wyszła za mąż później niż ja, to udało jej się zajść w ciążę niemal od razu. To wspaniałe i nie byłam w najmniejszym stopniu zazdrosna. Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że najpierw trzeba stanąć na nogi, a dopiero potem powiększać rodzinę. Ale rozumiem, że mogą być różne sposoby myślenia o tym.
W każdym razie, mimo że nie było jeszcze za późno, nie była zbyt dobra w pomaganiu przy remontach. Osobiście uważam, że nie bardzo się starała. Ale zarówno nasi rodzice, jak i jej mąż mówili jej, żeby dbała o siebie i nie przepracowywała się. Mąż nie robił jej remontów, nie było czasu ze względu na pracę. Rodzice... No cóż, nie są już młodzi. Zostałam więc tylko ja, znowu koń z pługiem.
Naprawy były długie i pracochłonne. Przychodziłam po swojej głównej pracy. Moi rodzice dosłownie mieszkali w tym mieszkaniu, ale niewiele mogli zrobić. Moja siostra, jeśli chodzi o mnie, przychodziła tylko po to, by podzielić się nowiną i powiedzieć, jak bardzo jest jej ciężko. Ciąża jest zrozumiała, ale w 7 miesiącu to jeszcze nie jest takie poważne!
Po zakończeniu remontu tata zajął się kupującymi. Zabrał ich na oględziny, targowanie się i tak dalej. Dla mnie praca z ludźmi idzie dość opornie, a oni też to czują. Dlatego cieszyłam się (chyba po raz pierwszy), że tacie udało się zachować pozytywne nastawienie przez tyle lat. Najwyraźniej przejęłam to po mamie.
A tydzień temu były moje urodziny. Mała uroczystość, wyłącznie dla siebie. Razem z mężem zrobiliśmy porządki, nakryliśmy stół, chciałam uzyskać odpowiednią atmosferę. W końcu mieszkanie po babci zostało niedawno sprzedane, a ja liczyłam na sporą część spadku.
Po uporządkowaniu napojów i przekąsek na stole krewni postanowili dać mi prezent. A raczej zaświadczenie do niego. Zupełnie nową lodówkę! I to jeszcze niższa niż ta, którą już mieliśmy z mężem. Cóż to był za prezent. I to taki od każdego.
Nie jestem osobą nieśmiałą i otrząsnąwszy się z pewnego szoku poprosiłam o wyjaśnienie. Widzicie, ilość czasu, jaką poświęciłam na remont mieszkania, które sprzedali rodzice, mogła mi wystarczyć na dwie takie lodówki. Pytanie było więc na czasie i słuszne.
Kłótnia z rodziną
Ale zaczęłam się krępować. To na pierwszym miejscu. Jak to, jak jej się nie podobał prezent, sama zepsułam święta, wstyd mi. Wtedy tata z poczuciem winy zaczął zachwycać się naszym mieszkaniem i jak to dobrze, że go nie wynajmowaliśmy.
Mieszkanie w całości należało do mojego męża. Moja młodsza siostra natomiast miała mieszkanie jednopokojowe, a ich małżeństwo również co miesiąc wpłacało na nie pieniądze. Fajnie by było, gdyby było takie jak moje.
W każdym razie rozumiecie pomysł. Postanowiono przekazać pieniądze za mieszkanie babci najmłodszej, aby kupiła sobie własne lokum. Dlaczego nie oddać mieszkania po prostu? Ha, i nie podoba im się okolica! Nie ma w pobliżu przedszkola, jak widać. A oni mają już małe dziecko. Zresztą chcą być bliżej centrum.
Więc tutaj, droga córko, weź swoją lodówkę i nie popisuj się zbytnio. Doceń to, co masz. Jesteś szczęściarą, prawda? A potem sama będziesz miała dziecko. Dobrze, że twój mąż jest takim dobrym fachowcem, nie będziesz stratna!
Następnego dnia postanowiłam zablokować numery telefonów mojej siostry i rodziców. Nie mam pojęcia, czy to zauważyli, czy nie. Już dawno usunęłam się z mediów społecznościowych, więc tam też nie ma sensu mnie szukać. Jeśli wpadną, po prostu nie otworzę drzwi.
Bycie starszym dzieckiem jest trudne, zwłaszcza jako dzieciak. Ale ja po prostu nie mam już siły tego tolerować. Mój mąż również popiera mój punkt widzenia. Więc mam się na kim oprzeć.
Pisaliśmy również o: Joanna Opozda jako dziecko przypomina swojego syna Vincenta. "Vincent to skóra zdarta z mamusi"
Może zainteresuje Cię to: Współpracownik Dawida Kubackiego przekazał nową informację o stanie zdrowia Marty. Wszyscy z niecierpliwością czekali na tę wiadomość
Przypominamy o: Dumny tata. Marcin Hakiel na zdjęciu ze swoim 13-letnim synem. Adam to skóra zdjęta z ojca