Moja mama zawsze powtarzała, że nie da się przygotować dziecka do samodzielnego dorosłego życia. To znaczy, bez względu na to, jak bardzo nauczysz je radzić sobie z trudnościami, życie z pewnością je pokona.
Moi rodzice traktowali mnie jak księżniczkę. Nie miałam żadnych specjalnych obowiązków w domu. Tylko sprzątanie pokoju czy pranie własnej bielizny i skarpetek.
Mama nawet specjalnie nie uczyła mnie gotować. Wiedziałam już, jak coś zrobić, bo ją obserwowałam. Ale nie wiedziałem, jak gotować skomplikowane potrawy, a nawet zwykłe naleśniki, dopóki nie skończyłem osiemnastu lat.
Po szkole wyjechałam do innego miasta, aby studiować i mieszkać. Z bólem serca i łzami nauczyłam się sama o siebie dbać. Nauczyłam się prać (nawiasem mówiąc, nie jest to takie proste) i gotować.
Nauczyłam się, jak zapewnić sobie jedzenie, ale nigdy nie stałam się fanką gotowania. Oczywiście teraz, gdy mam około czterdziestki i jestem mężatką od ponad dziesięciu lat, potrafię zrobić zupę z niczego i sałatkę z powietrza.
Ale nigdy nie próbowałam robić serników czy stroganoffów. To nie w moim stylu, stać przy kuchence, wyczarowywać garnki i patelnie. Łatwiej jest mi wyjść i kupić coś gotowego, niż spędzać czas w kuchni.
Mój mąż, jak wielu mężczyzn, dorastał pod troskliwą opieką matki. Nie była zbyt leniwa, aby pędzić z pracy do domu, aby rozpieszczać swoich chłopców, jak zawsze ich nazywała, świeżymi kotletami.
Przez całe nasze rodzinne życie, które, jak już wspomniałam, trwa nieco ponad dziesięć lat, mój mąż marzył o pysznych pierogach. Och, mówi, jakie pierogi robiła moja mama, kiedy z nią mieszkałam. Nie pierogi, ale cudo.
Zawsze puszczałam jego słowa mimo uszu. Wiesz, pamiętam też, jak mój tata szybko i chętnie naprawiał meble i krany, kiedy mieszkałam z rodzicami. Ale teraz muszę prosić męża tygodniami, żeby coś zrobił w domu.
Kiedy mój mąż po raz dziesiąty w ciągu roku zaczął swoją piosenkę o domowych pierogach, nie wytrzymałam.
- "Będziesz miał pierogi, będziesz miał! Przestań jęczeć" - powiedziałam mężowi.
Następnego dnia wyjęłam książkę kucharską, którą dostałam od przyjaciół na dwudzieste urodziny, znalazłam przepis i zabrałam się do pracy. W ciągu kilku godzin wszystko było gotowe. Degustacja niesamowitych pierogów zbiegła się w czasie z wizytą moich teściów.
W niedzielne popołudnie przyjechali do naszego domu i zasiedliśmy do obiadu. Kiedy przyniosłem danie z pierogami, moja teściowa powiedziała protekcjonalnie:
- "Wyobrażam sobie, jakie pierogi tam zrobiłaś".
Pocieszyła mnie reakcja mojego teścia, który podczas gdy jego żona mówiła, wsuwał oba policzki. Kiedy skończył, odsunął talerz i powiedział z satysfakcją:
- Są przepyszne. Dawno nie jadłam takich pierogów.
Słysząc to, moja teściowa po prostu zmieniła wyraz twarzy. Gwałtownie odsunęła talerz i krzyknęła, że muszą już iść.
Mój teść, nic nie rozumiejąc, zaczął mówić: "Gdzie idziemy, dopiero co przyszliśmy". Ale żona przerwała mu i prawie pociągnęła go za rękę. Mój mąż i ja staliśmy z otwartymi ustami. Nie rozumieliśmy, o co chodzi. Ale potem wszystko stało się jasne. Przez następny tydzień teściowa nie odbierała moich telefonów. Po prostu nie podnosiła słuchawki. Dzwoniła, ale nie było odpowiedzi.
Na początku myślałam, że jest jakiś problem na linii. Potem doszłam do wniosku, że przypadkowo wyłączyłam dźwięk. Ale mój mąż, który mógł łatwo i natychmiast skontaktować się z moją matką, potwierdził moje obawy. Moja teściowa celowo się do mnie nie odzywała. Myślałam, że się obraziła. Ale dlaczego?
Przez tydzień szarpałam się z mężem. A potem przyznał, że mama obraziła się na moje pierogi! Tak, tak, to jest szaleństwo szaleńca.
Okazuje się, że robienie pysznych pierogów jest wyłączną domeną teściowej. Nikt inny na świecie nie ma prawa robić domowych pierogów, a co dopiero karmić nimi rodzinę teściowej.
Gdyby teść nie pochwalił moich pierogów, uszłoby mi to na sucho. Postanowił jednak dać mi komplement, co rozpoczęło całą walkę z serem. Moja teściowa, według mojego męża, prawie oszalała.
"Spuściła mojemu ojcu takie lanie, że przez tydzień nie mógł podnieść wzroku. "Nadal nie rozmawiają" - wyjaśnił mój mąż.
Co ja teraz zrobię, przecież nie odmówię mojej rodzinie pierogów, nie zjem ich też w tajemnicy przed teściową. Czy jej się to podoba, czy nie, będzie musiała pogodzić się z faktem, że ich rodzina od dłuższego czasu ma inną gospodynię.
Tak, nie umiem jeszcze gotować tak jak moja teściowa. Ale mam też mniejsze doświadczenie.
Mama mojego męża będzie więc musiała przełknąć obelgę i moje pierogi z uśmiechem na twarzy. Jeśli oczywiście nie jest wrogiem swojego dziecka.
Pisaliśmy również o: Maryla Rodowicz w sklepowej aferze. Bagietka i rachunek na 1254 złote. Jakieś czary
Może zainteresuje: Podczas rodzinnej uroczystości moja siostra postanowiła poruszyć kwestię dziedziczenia, ale nie wzięła pod uwagę jednej bardzo ważnej rzeczy
Przypominamy o: Strata dla polskiej sceny muzycznej. Ralph Kaminski w żałobie po zgonie bliskiej mu kobiety