Jednak sama myśl o próbie dopasowania się do czyjegoś życia teraz po prostu mnie odpycha.
Mój były mąż i ja poznaliśmy się online w 2005 roku. Był wszystkim, czego szukałam w mężczyźnie i szybko się w sobie zakochaliśmy.
Muszę przyznać, że zawsze byłam bardzo niezależna, więc wspólne zamieszkanie i małżeństwo nie były na szczycie mojej listy priorytetów. Ale w tym momencie wszystko się zmieniło, bo uwierzyłam, że znalazłam odpowiednią dla siebie osobę. Dwa lata po rozpoczęciu naszego związku kupiliśmy razem mieszkanie i planowaliśmy mieć dziecko.
Niestety, nie stało się to od razu. W kolejnych latach miałam kilka poronień, więc oboje byliśmy zdruzgotani po każdym niepowodzeniu. Jednak w 2013 roku w końcu urodziła nam się piękna córka. Byliśmy wniebowzięci.
Na początku mój mąż był bardzo entuzjastycznym ojcem. Nieustannie bawił się z naszą córką i karmił ją. Popierałam to tylko dlatego, że myślałam, że dzięki temu nawiąże z nią głębszą więź. Chciałam, abyśmy byli całkowicie równymi rodzicami. I przez jakiś czas wszystko było tak, jak sobie wymarzyłam.
"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia
3 powody, dla których nie będziesz dodawać mleko do kawy
Nie ma świąt bez sernika. Sprawdzony przepis na sernik królewski
Dlaczego nie wolno myć jajka przed przechowywaniem?
Ale potem wszystko zaczęło się zmieniać.
Krótko po narodzinach córki mój były mąż popadł w depresję. Przez chwilę myślałam, że ma to związek z moim porodem i miałam nadzieję, że wkrótce wszystko się zmieni. Jednak z czasem było tylko gorzej. Przestał pomagać mi w pracach domowych i prawie nie rozmawiał z moją córką.
Kilka miesięcy później stracił pracę. Pracował bardzo ciężko przez długi czas, aby zbudować udaną karierę, ale wszystko rozpadło się w jednej chwili. Kiedy jego córka miała 9 miesięcy, powiedziałam mu, że to koniec.
Oczywiście współczułam mu problemów, ale zdałam sobie sprawę, że po prostu nie mogę tak dłużej żyć. Stopniowo wysysał ze mnie życie.
Powiedziałam mu, że rozważę danie naszemu związkowi kolejnej szansy, jeśli pójdzie na terapię i poświęci się naszej rodzinie. Dałam mu na to sześć miesięcy, ale nic się nie zmieniło.
Kiedy nasze dziecko miało 14 miesięcy, spakowałam walizki i wyjechałam. Po jakimś czasie rozwiedliśmy się.
Wielu moich przyjaciół było zszokowanych, kiedy powiedziałam im o tym. Miałam wymarzone mieszkanie i wygodne życie, więc nie mogli zrozumieć, dlaczego odeszłam od tego wszystkiego. Wiedziałem jednak, że podejmuję właściwą decyzję dla mnie i mojej córki.
Nie oznacza to jednak, że moja decyzja była łatwa. Byłam zdruzgotana i płakałam przez wiele dni, że opuszczam moje bajkowe życie. Wszystko rozpadało się na moich oczach.
W ciągu następnego roku powoli pozbierałam się i zaczęłam myśleć o swojej przyszłości. Jedno wiedziałam na pewno - chciałam mieć więcej dzieci. Miałam córkę, gdy skończyłam 35 lat i chciałam mieć drugie dziecko przed ukończeniem 40. roku życia.
Postanowiłam, że spróbuję znaleźć kogoś innego, z kim mogłabym mieć dziecko, ponieważ w głębi duszy wiedziałam, że jestem w stanie sama je wychować. Gdy zbliżały się moje 40 urodziny, zdałam sobie sprawę, że nadszedł czas, aby podjąć decyzję, która określi bieg mojego życia.
Chociaż wiedziałam, że jestem całkowicie zdolna do samodzielnego wychowania kolejnego dziecka, społeczeństwo postrzegało to inaczej. Nikt nie rozumiał, dlaczego jako matka dokonuję takiego wyboru. Wiele osób uważało mnie za głupią i samolubną, pozbawiając moje dziecko ojca.
Muszę przyznać, że sama też zmagałam się z wątpliwościami. Zawsze chciałam, aby moja córka miała dwoje kochających rodziców, a kiedy zostawiłam jej ojca, okazało się, że nie spełniłam części swojego zadania. Zadałam sobie pytanie, czy naprawdę jestem gotowa na to, by moje drugie dziecko nie miało ojca?
Mój syn urodził się zaledwie 18 miesięcy temu. Jest szczęśliwy i zdrowy, więc nie mogłabym być szczęśliwsza. W końcu mam wszystko, czego chciałam, nawet jeśli początkowo tego nie planowałam.
Nie zrozum mnie źle, nie mam nic przeciwko mężczyznom. Mój były mąż i ja bardzo dobrze się dogadujemy teraz, gdy wyzdrowiał i zaczął spędzać dużo czasu z naszą córką.
Ale jeśli spotykam mężczyznę, który ma dzieci, wyłączam się. W mojej głowie zaczynają pojawiać się wzory matematyczne do obliczania naszych karier. Mentalnie porównuję jego harmonogram opieki nad dziećmi z moim harmonogramem, harmonogramem jego byłej partnerki i harmonogramem mojego męża. Wszystko to wydaje mi się niewiarygodnie skomplikowane i trudne. Nawet samo myślenie o tym sprawia, że czuję się, jakbym zapadała się pod ziemię.
Nie chcę się z nikim kłócić o to, jak wychowywać moje dzieci. Nie sądzę, by w ogóle było to konieczne. Kocham moje obecne życie, moją wolność i dodatkowy czas, który mogę spędzić z moimi dziećmi. A one potrzebują tylko mojej miłości. Nie warto więc angażować się w związek tylko po to, by dziecko miało ojca.
Jeśli czujesz, że twój partner zaczął ciągnąć cię w dół, to zerwij z nim. W przeciwnym razie unieszczęśliwisz nie tylko siebie, ale także wszystkich wokół. Nie bój się samotności - da ci ona możliwość spojrzenia na siebie z nowej perspektywy. Możliwe, że w ten sposób odnajdziesz nowe marzenia.
Pisaliśmy również o: "Bezrobotna siostra mojego męża kupiła mieszkanie w nowym budynku. Od razu zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak: Pokażę jej luksus"
Może zainteresuje: "Mój syn zasugerował, żebym opuściła wioskę na starość, ale nie chcę być ciężarem. Ma prawo do prywatnego życia. Nie ma jeszcze 70 lat"
Przypominamy o: Moja siostra uważa, że jestem nieodpowiedzialna za opiekę nad siostrzenicą. Myślę, że ona manipuluje mną, by osiągnąć swoje cele