Zawsze miałam normalną budowę ciała. Nie można mnie też nazwać pulchną. W młodości miałam wielu chłopaków, ale wybrałam Michała. Spotykaliśmy się przez około rok, a potem pobraliśmy się. Na początku wszystko było świetnie.
Miłość i zrozumienie. Urodził się mój syn i wtedy wszystko się zaczęło. Prawie natychmiast przytyłam dziesięć kilogramów.
Nie mogłam ich zgubić. Mój mąż zaczął traktować mnie chłodno. Nawet nie próbował ukrywać swojego chłodnego stosunku do mnie.
Często mówił do mnie: "Zobacz, jaka się stałaś. Stałaś się nie do poznania. Wstydzę się nawet z tobą wychodzić". A ja się obrażałam. Starałam się jak mogłam.
Dziecko pochłaniało mnóstwo czasu, a ja prawie nie miałam czasu dla siebie. Spojrzałam na siebie w lustrze i zdałam sobie sprawę, że daleko mi do ideału.
Chciałam być taka jak przed ślubem i urodzeniem dziecka. A wtedy mój mąż ciągle mnie krytykował.
Starałam się o siebie dbać, ale nie przynosiło to większych efektów. Moja mama mówiła mi, żebym się nie martwiła, że to tylko nasz typ ciała.
Teściowa też ciągle mnie uspokajała, ale jednocześnie mówiła, że muszę o siebie zadbać. Z kolei brat mojego męża Maksa powiedział mi, że jest jeszcze lepiej.
Jest pięć lat starszy ode mnie i dwa lata starszy od mojego męża. Nadal nie ma własnej rodziny. Często nas odwiedza i dobrze nam się rozmawia. Pytam go, dlaczego wciąż jest sam; mówi, że jeszcze nie spotkał tej jedynej.
Czasami śmieje się i dodaje: potrzebuje kogoś takiego jak ty, a współczesne dziewczyny gonią za idealnym ciałem. Nie można z nimi nawet pójść do restauracji. One nic nie jedzą, ja też nie mogę jeść przy nich. To staje się w jakiś sposób niekomfortowe.
Wszystkie nasze rozmowy są lekkie i żartobliwe. Mój mąż czasami mówi mi coś obraźliwego na temat mojej nadwagi, nie wstydząc się obcych ludzi.
Nawet jego brat robi komentarze na ten temat. Doszło do tego, że mąż zaczął coraz częściej zostawać po pracy do późna, a czasem w ogóle nie wracał do domu na noc.
Cały czas odnosił się do swojego zatrudnienia. Ale nie jestem ślepy i wiem coś o życiu. Życzliwi zaczęli więc donosić, że widzieli go z młodą i szczupłą dziewczyną.
Pewnego dnia zobaczyłem samochód mężczyzny w pobliżu sklepu, a w nim dziewczynę. Podeszłam, otworzyłam drzwi i zapytałam, kim ona jest. Bez wahania odpowiedziała mi, że jest jego żoną. To było to!
Niespodziewane stwierdzenie; kim więc jestem? Mój mąż podszedł. Zapytałam: "Co to znaczy?". Powiedział mi: 'Idź do domu, porozmawiamy później'. Wsiadł do samochodu i odjechał. Wróciłam do domu i nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Mój mąż przyszedł i powiedział mi, że składa pozew o rozwód. Zakochał się w innej kobiecie i zamierzał się z nią spotkać. Nie powstrzymałam go i nawet nie poprosiłam, żeby odszedł.
Spakował swoje rzeczy i wyszedł. Tego samego wieczoru przyjechał jego brat Maks. On już wszystko wiedział. Zaczął mnie uspokajać. Długo ze mną rozmawiał, a ja poczułam się spokojna.
A potem przyznał, że kocha mnie od dawna. Minęło sześć miesięcy, odkąd jesteśmy małżeństwem. Nazywa mnie swoją "ulubioną bułeczką".
A ja nie mam żadnych kompleksów na punkcie swojej figury. Jestem absolutnie szczęśliwa. A związek mojego męża z tamtą dziewczyną też nie wypalił. Zerwali i on szuka kogoś nowego.
Pisaliśmy również o: Dramatyczne chwile. Nowe informacje o zdrowiu żony Dawida Kubackiego. Skoczek nie mógł dłużej kryć prawdy
Może zainteresuje: Para już od dawna nie żyła jak mąż i żona. Wszystko szło w kierunku rozwodu, aż pewnego dnia Julia weszła do kuchni
Przypominamy o: Oto moment. Kasia Cichopek wreszcie ujawnia zdjęcia ze swoich zaręczyn