Nie jesteśmy na tej samej ścieżce.

Możesz uważać mnie za najemnika, ale nie czuję się zobowiązany do utrzymywania jej dziecka z pierwszego małżeństwa. Jeśli nie ma pieniędzy na alimenty, to jego problem, musi ciężej pracować.

Mam trzydzieści cztery lata, mój narzeczony, któremu się nie powiodło, ma trzydzieści sześć. Mamy zupełnie nierówne małżeństwo, bez względu na to, jak na to spojrzeć.

W moim wieku udało mi się kupić mieszkanie, choć z kredytem hipotecznym, ale samodzielnie. Mam pracę, która mnie żywi i w pełni zapewnia mi byt. Nigdy wcześniej nie byłem żonaty i nie ciągnie się za mną ślad mojego poprzedniego życia.

Historia Michaiła jest inna. Był wcześniej żonaty, ma dziesięcioletnią córkę, byłą żonę, która ciągle się z nim kłóci, nie ma własnego mieszkania i pracę, która nawet nie zaspokaja jego potrzeb.

Popularne wiadomości teraz

"Zostawcie męża w spokoju. Jak wam nie wstyd zabierać tatusia dziecku – patrzyła na mnie spojrzeniem pełnym determinacji. Spakowała walizkę." Z życia

Nie ma świąt bez sernika. Sprawdzony przepis na sernik królewski

Top 10 zaskakujących ciekawostek o kotach. Mało kto o tym wie

Hybryd psa i kota. Zdjęcia tego zwierza bardzo popularne w sieci

Miałam atak różowych kucyków w głowie, kiedy go poznaliśmy. Od razu moje serce zaczęło bić szybciej, oczy zaszły różową mgiełką, a Michaił wydał mi się czarującym księciem.

Przychylnie przyjmowałam te wszystkie randki w parku, z przyjemnością słuchałam jego ślubowanych planów przeistoczenia się w fajnego biznesmena dosłownie jutro i narzekań na byłą żonę.

Nie przeszkadzało mi, że spotykaliśmy się w moim mieszkaniu, ja kupowałam zakupy spożywcze, a mój cenny mąż kupił coś na stół tylko kilka razy w ciągu całego roku naszej znajomości.

Nadal żyłam za własne pieniądze, płacąc również za nasze wspólne wakacje. Michał obiecywał, że wkrótce mi odda, powołując się na przejściowe trudności, ale byłam we mgle, więc wierzyłam we wszystko.

Nie byłam jednak całkowicie beznadziejna. Stopniowo różowa mgła zaczęła znikać z mojego mózgu, a ja zaczęłam trzeźwo patrzeć na mojego narzeczonego.

To, co widziałam, stawało się coraz bardziej niesmaczne. Wieczne narzekanie na byłą żonę, ciągłe prośby o pieniądze na pensję i ekonomiczne zachowanie w moim mieszkaniu.

Sprzątanie mieszkania to nie naprawa kranu czy innych napraw. Gospodarskie zachowanie Michała powodowało, że czuł się jak u siebie w domu, mógł nawet zapraszać swoich znajomych bez mojej wiedzy.

- I co w tym złego? Jesteśmy prawie rodziną, oni są moimi przyjaciółmi. Chcę, żebyście zostali przyjaciółmi" - powiedział mi wtedy Michał.

Miałam coraz więcej pytań do mojego narzeczonego i do siebie. Głównym pytaniem było "po co mi on w ogóle?". Nie miałam z niego żadnych korzyści, ani moralnych, ani materialnych.

Z moralnego punktu widzenia to ja zawsze go wspierałam, a on potrafił tylko narzekać na byłą żonę, na to, jak bardzo tęskni za córką, jacy okropni są jego szefowie i koledzy. Nawet nie pytał mnie o moje sprawy, bo jego były ważniejsze.

Jeśli chodzi o rzeczy materialne, żył na luzie. Płaciłam czynsz, kupowałam i gotowałam jedzenie, prałam jego ubrania i, jakkolwiek śmiesznie to brzmi, nie potrafił nawet sam uruchomić pralki.

Ale resztki mgły szeptały mi, że poradzę sobie ze wszystkim, po prostu przyzwyczajaliśmy się do siebie, najważniejsze było to, że się kochaliśmy.

Ta mgła w końcu zniknęła z mojej głowy po napadzie złości Michała, kiedy dowiedział się, że jadę na wakacje i to bez niego.

Chciałam wyjechać, żeby odpocząć, bo byłam zmęczona pracą, a mój zdrowy rozsądek aktywnie walczył z tą miłosną mgłą. Chciałam zrozumieć siebie, uporządkować myśli.

Pieniądze na wakacje były wyłącznie moje, mój narzeczony nie dał mi ani grosza, co nie było zaskakujące, on nigdy nie ma pieniędzy.

Kiedy Michał zobaczył, że pakuję walizkę, spokojnie zapytał, dokąd jadę. Najwyraźniej myślał, że jadę w podróż służbową, co mi się zdarza.

Ale kiedy dowiedział się, że jadę na wakacje, Michał oburzył się, jakbym wyjęła mu pieniądze z kieszeni i zapomniała go o to zapytać. Zaczął wysuwać wobec mnie roszczenia.

- Nie mam pieniędzy na alimenty, a ty wyjeżdżasz na wakacje. Tak nie postępuje rodzina" - powiedział mi.

Zgodziłam się z nim, że rodziny tak nie postępują, ale my nie jesteśmy rodziną. Wtedy zdecydowałem, że nigdy nie będziemy mieć rodziny. Dałam Michałowi jego torbę i powiedziałam, żeby też się spakował. Tylko że ja jadę na wakacje, a on na cztery wiatry.

Na początku narzeczony udawał obrażonego, potem był etap targowania się, potem próbował mnie namówić na wakacje, ale go zablokowałam. Po wakacjach znów próbował "przedyskutować ze mną wszystko jak dorośli".

Nie udało mu się. Jestem teraz na tym samym poziomie, co jego była żona. Cóż, uważam, że jest wspaniałą kobietą, tylko bardziej cierpliwą ode mnie.

Pisaliśmy również o: Ordynator zwrócił się do mnie z nietypową propozycją przyjęcia dziecka, które porzuciła matka. Trudna decyzja

Może zainteresuje: Kiedy Andrzej poprosił Martę o pieniądze na zakup samochodu, miała złe przeczucia. Później wszystko się ułożyło

Przypominamy o: Po 20 latach spokojnego życia mój mąż powiedział, że mnie opuszcza. Wróżka powiedziała mi, że wkrótce wróci, ale nie wiem, czy w to wierzyć