Wydawało mi się, że mężczyzna w wieku trzydziestu lat powinien w jakiś sposób nauczyć się wyrażać swoje myśli i uczucia samodzielnie, bez matki, bo to jak w przedszkolu.
Pamiętam, że kiedy mój brat był mały, miał około pięciu lat, był bardzo nieśmiały w stosunku do nieznajomych i ogólnie dużych tłumów, więc jeśli coś mówił, to do ucha matki.
Jeśli chciał jabłko, szeptał do mamy, a ona dawała mu jabłko. Jeśli chciał iść do toalety, poprosić o coś, pójść gdzieś, zrobić coś - cała komunikacja ze światem zewnętrznym odbywała się za pośrednictwem mojej matki.
Ale mój brat dorósł. Ale mój mąż nadal nie dorósł, bo ciągle skarży się matce, mając nadzieję, że ona rozwiąże problem.
Po ślubie dowiedziałam się od teściowej w bardzo oryginalny sposób, że mojemu mężowi nie podoba się sposób, w jaki gotuję. Był przyzwyczajony do smażonych i tłustych potraw od swojej matki, ale ja mam inną kulturę jedzenia, to był sposób, w jaki robiliśmy rzeczy w naszej rodzinie.
Mój mąż nic mi nie powiedział, nadal jadł jedzenie, które gotowałam i prawdopodobnie płakał swojej matce, że mu nie smakuje. Moja matka przyjechała uratować dziecko przed śmiercią głodową.
Bez ostrzeżenia, w sobotni poranek, moja teściowa pojawiła się w naszych drzwiach. Moje wychowanie nie pozwalało mi zostawić jej za drzwiami, a bardzo chciałam.
Po "uszczęśliwieniu" mnie, że przyjeżdża do nas na cały weekend i że wróci dopiero w poniedziałek wieczorem, przyszła teściowa i zaczęła wyciągać z koszy słoiki z przetworami.
Nie mogłam jeść przetworów teściowej, wszystko było zalane olejem, próbowałam kilka razy, ale potem miałam problemy z żołądkiem, nie był przyzwyczajony do takich obciążeń.
Wydaje mi się, że lecho, które przynosi teściowa, to w pięćdziesięciu procentach olej, w czterdziestu ryż, a reszta to warzywa.
I oto ona przynosi nam cały ten przepych. Gdyby przyniosła tylko to, byłoby w porządku, ale przyniosła też ze sobą komentarze.
Zaczęła mi mówić, że jej syn schudł tutaj dzięki mojej wiecznej diecie i że musi jeść prawidłowo. Jaką dietą? Nie było czegoś takiego. Po prostu moje jedzenie nie ocieka olejem i tłuszczem, to wszystko.
Teściowa postanowiła nauczyć mnie gotować. Byłam nową synową i nie odważyłam się być niegrzeczna wobec matki mojego męża, chociaż powinnam była natychmiast umieścić ją w stogu, nie czekając, aż będzie kontynuować.
Z przerażeniem patrzyłam, jak teściowa gotuje zupę. Na patelni było tyle oleju, że czułam się jakbym smażyła w głębokim tłuszczu. Następnie wylała całą zawartość patelni wraz z olejem na patelnię.
Przysięgam, że kiedy to zrobiła, na powierzchni była centymetrowa warstwa oleju. Wskazywała z dumą, mówiąc: "Pamiętaj, jak powinna wyglądać zupa".
Kiedy smażyła jajka dla swojego syna, wlała tyle oleju, że biedne jajka po prostu pływały w oleju. Podała mu też tę hańbę z majonezem.
Po wyjeździe teściowej postanowiłam porozmawiać z mężem. Powiedziałam mu, że mamy własną rodzinę i jeśli są jakieś problemy lub nieporozumienia, powinniśmy najpierw omówić je między sobą, a nie próbować angażować w to osób z zewnątrz.
Mój mąż powiedział, że wszystko rozumie, ale w rzeczywistości okazało się, że nic nie rozumie. Potwierdził to telefon od mojej teściowej cztery miesiące później.
Zaczęła mi mówić, że w ogóle nie dbam o wygląd jej syna. Oto odpadł mu guzik od koszuli, a ja ignorowałem ten rażący fakt przez dwa tygodnie.
Moja agresja nie miała wtedy granic. Poważnie? Dzwonić i skarżyć się mamie na guzik? Nie mówię o przyszyciu go z powrotem, ale przynajmniej możesz mi o tym powiedzieć?
- "Nie zauważyłaś tego podczas prasowania koszuli?" oburzyła się moja teściowa.
Powiedziałam jej, że nie prasuję koszul mojego męża, mamy parownicę, co wywołało kolejną rundę oburzenia. Ale już ich nie słuchałam, myślałam o swojej.
Wyzywająco przyszyłam guzik do koszuli męża. Zapytałam go, czy ma jakieś inne problemy, o których nie zdążył jeszcze powiedzieć matce. Nawet nie udawał zażenowania.
Żyliśmy spokojnie przez kolejne sześć miesięcy. Myślałam, że mój mąż w końcu zrozumiał, że nie powinien mówić matce, a raczej powiedzieć jej samemu. Za dużo o nim myślałam.
Moja teściowa dzwoni do mnie i zaczyna mówić, że jej syn musi zmienić pracę, bo nie jest tam doceniany i nie pozwala mu się budować kariery. Pracuje przez tydzień, a potem odchodzi.
Zastanawiałam się, czy teściowa dzwoniła do szefa syna, bo po co? Jak ma jakieś pretensje, to skarży się matce, a ta dzwoni i załatwia wszystko według ustalonego schematu.
Nawet nie obraziłam się na tego maminsynka. Poprosiłam go, żeby spakował swoje rzeczy i opuścił moje mieszkanie, bo nie potrzebuję takiego człowieka.
I nie zdziwiłam się, gdy wieczorem tego samego dnia zadzwoniła do mnie teściowa. Byłam tak szczęśliwa, że wpisałam jej numer na czarną listę. Najszczęśliwszy moment w całym moim rodzinnym życiu!
Pisaliśmy również o: Chłopiec znalazł dziecko porzucone przez rodziców na placu zabaw. A 18 lat później zdarzył się cud
Może zainteresuje: Sekrety związku. Wychodzi na jaw niewiadoma w relacji Cichopek i Kurzajewskiego
Przypominamy o: 30-letnia kobieta wychodziła na nocną zmianę, jej mąż chrapał na podłodze po uczcie, a córka trzymała ją za płaszcz i płakała: "Nie idź"