On, jego żona Anna i ich syn mieszkają w małym miasteczku niedaleko stolicy, podczas gdy ja i mój mąż mieszkamy na wsi w innym regionie.
Oczywiście z rodziną syna nie widujemy się zbyt często. Odwiedziliśmy ich z okazji narodzin naszego wnuka, a drugi raz, kiedy moja synowa pomogła mi zobaczyć kilku specjalistów ze stolicy i to wszystko.
Generalnie nie jesteśmy z mężem fanami miejskiego zgiełku, nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, lepiej nam na wsi. Nasze dzieci przyjeżdżają do nas dosłownie dwa razy w roku, zazwyczaj na jakieś rodzinne wakacje. Tak sobie żyjemy.
W zeszłym tygodniu moja synowa Anna skończyła 35 lat i z wyprzedzeniem zaprosili nas na uroczystość. Zdecydowaliśmy się z mężem pojechać, wymieniliśmy pieniądze na dolary w centrum dzielnicy, bo Michał powiedział, że lepiej dać koperty.
Świętowaliśmy w restauracji, było tam 20 osób, prawie wszyscy, poza swatami, byliśmy sobie obcy. Prezenty były wręczane w jakiś dziwny sposób: na osobnym stole stało pudełko na "koperty", a ci, którzy dawali prezenty inne niż pieniądze, kładli je na stole.
Ale to nie to zrujnowało święta mojemu mężowi i mnie, ale fakt, że nie mieliśmy nic do jedzenia w domu mojej synowej w rocznicę.
Wiesz, jesteśmy prostymi ludźmi, jesteśmy przyzwyczajeni do normalnego jedzenia, a na imprezie nie było normalnych ziemniaków ani sałatek. Zamiast tego mieli sushi, jakieś sałatki z wodorostów i owoców morza, rukolę itp., kebaby z małży i inne bzdury.
Nie podali nawet ciasta na słodko, wszyscy pili kawę z jakimiś sernikami, a my zamówiliśmy herbatę. Drinki to były jakieś fragolino i koktajle, żadnego normalnego wina, żadnego białego wina.
Krótko mówiąc, masz obraz. Tak więc, pod koniec imprezy, kiedy młodzi ludzie tańczyli, a starsi wyszli zaczerpnąć świeżego powietrza, po cichu wyciągnąłem naszą kopertę z 200 $ z pudełka z prezentami z czystym sumieniem. Nie wiem, czy Anna to zauważyła.
Ale nie obchodziło mnie to, nie przejechaliśmy długiej drogi, żeby siedzieć głodni. A zaoszczędziliśmy te pieniądze z takim trudem, a musimy naprawić stodołę, a ciągnik jest zepsuty, będziemy musieli kupić nowy na wiosnę...
Krótko mówiąc, każdy grosz jest dla nas dobry, więc zróbmy to. Jakie są święta, taki jest i prezent od nas, tak myślę.