Kiedy się poznali, powiedział jej, że nie zamierza się z nikim żenić, niedawno się rozwiódł i chce żyć na własny rachunek. Chciała zatrzymać dziecko, ale nie mogła wychowywać go sama.
W końcu zebrała się na odwagę i powiedziała Michałowi o ciąży. Wiedziała, że małżeństwo nie wchodzi w grę, ale on musiał wiedzieć. Michał milczał, myślała, że jej nie słyszy. Wtedy powiedział: "Jeśli to chłopiec, pobierzemy się, ale jeśli to dziewczynka, nie chcę o tym słyszeć.
Zawsze marzyłam o dziedzicu". Anna miała nadzieję, że założy białą suknię. Mentalnie wybierała już suknię ślubną, urządzała dom i marzyła o silnej rodzinie.
Michał wybrał już nawet imię dla syna - Maksym. Pobrali się jeszcze przed porodem. Dziecko urodziło się zdrowe i silne, ale ona nie była z tego powodu szczęśliwa.
Lekarz nie mógł zrozumieć, dlaczego tak bardzo płakała. Wszystkie jej nadzieje zostały rozwiane w jednej chwili, gdy powiedziano jej, że urodzi dziewczynkę.
Do ostatniej chwili nie powiedziała mu, że urodziła dziewczynkę. Dowiedział się dopiero podczas wypisu ze szpitala. Michał milczał przez całą drogę. Zawiózł ją do domu jej rodziców, po cichu wyjął jej torby z samochodu, odprowadził ją do drzwi i opuścił ich życie na zawsze, nawet nie patrząc na swoją córkę.
Nigdy więcej go nie zobaczyła. Minęło pięć lat. Zaczęła spotykać się z innym mężczyzną, ale kiedy dowiedział się o dziecku, dał jej wybór.
Nie zamierzał wychowywać cudzego dziecka. Zostawiła Natalię z rodzicami i zamieszkała z nim, ale z nim też się nie układało.
Nadal kochała Michała, pomimo tego, jak ją traktował. Obwiniała o wszystko Natalię i nienawidziła córki za to, że została porzucona przez ukochanego.
Nigdy nie przyjęła dziecka z powrotem. Za życia rodziców Nastię wychowywali dziadkowie.