Rok temu wyszłam za mąż za prostego faceta, który nie miał prestiżowej pracy. Moim rodzicom niezbyt podobał się ten fakt, ale nie stawiali oporu.
Mieszkaliśmy z nimi w ich dwupiętrowym domku i wydawało się, że się do siebie przyzwyczajamy.
Jednak pewnego dnia Marcin, mój mąż, zasugerował, abyśmy przenieśli jego matkę do nas, mówiąc, że jest tu wystarczająco dużo miejsca i nie będzie się o nią martwił.
Poza tym chce tu być, kiedy urodzi się jej wnuczka, żeby pomagać. Wieczorem musiałam porozmawiać z Marcinem, który po usłyszeniu mojej odmowy spakował walizki i wyjechał do swojej mamy. Czy ja, która dałam mu schronienie i normalne życie, która nosiła jego dziecko pod sercem, zasłużyłam na to wszystko?
Ojciec powiedział mi, żebym nie dzwoniła do męża, bo to tylko okaże słabość. Wróci, jeśli zrozumie, że ona jest jego rodziną, a jeśli nie, to nie jest to przeznaczenie.
Nie słyszałam od Martina przez pół roku, ale pewnego dnia pojawił się na progu z walizkami. Dużo czasu zajęło mu ułożenie wszystkiego na swoim miejscu.
Zaczęliśmy rozmawiać i powiedział, że znalazł dla nas osobne mieszkanie, które wziął na kredyt i spłaci za kilka lat.
Nie chciał polegać na moich rodzicach i być pod kontrolą mojej matki.
Od tego momentu zdawał się dorastać na moich oczach; mój ojciec nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale zaczął go szanować jako mężczyznę. Mamy wspaniałą córkę i wszyscy moi krewni są aktywnie zaangażowani w jej wychowanie.
Może zainteresuje: "Otrzymałam telefon od mojego syna: urodził się mój wnuk, a ja pospieszyłam do szpitala położniczego: od tego czasu stałam się inną osobą"
Przypominamy o: "Mąż starszy ode mnie o 30 lat. Matka ostrzegała mnie, że różnica będzie miała konsekwencje. Teraz on jest dziadkiem, a ja dopiero zaczynam żyć"