Ta wiadomość zaskoczyła wszystkich, ponieważ ona i jej mąż mają wspólny majątek, troje dzieci i wnuki. Co mogło skłonić 56-letnią kobietę do takiego kroku?
Od pierwszego dnia naszego małżeństwa łączyłam pracę z obowiązkami domowymi. Byłam pracownikiem biurowym do wieczora, a potem gospodynią domową do nocy.
Musiałam sprzątać, gotować, prać i odrabiać lekcje z dziećmi. Chciałam wierzyć, że z czasem będzie łatwiej, ale tak się nie stało. Mój mąż nigdy mi nie pomagał. Interesowała go tylko telewizja i łowienie ryb.
Pewnego dnia zachorowałam, więc odłożyłam wszystkie obowiązki domowe. Mąż zaatakował mnie skargami, mówiąc, że jest głodny, a ja leżę.
Byłam bardzo urażona faktem, że nie chciał pójść mi na ustępstwa nawet na jeden dzień i coś dla mnie ugotować, bo przecież każdy jest chory, a kobiety nie są wyjątkiem.
Wiem, że nie jestem już młoda, ale straciłam cierpliwość i postanowiłam, że muszę coś zrobić.
Jeśli mój mąż jest mi tak obojętny, to niech sam o siebie zadba. On nawet nie wie, ile mam obowiązków domowych, których po prostu nie zauważa. Myślę, że wiele kobiet zna to uczucie bycia niedocenianą za swoją pracę. Mam już tego dość. Nadszedł czas, by żyć dla własnej przyjemności.
Dzieci stwierdziły, że działanie ich matki było samolubne. W końcu była żoną ich ojca przez wiele lat, rozpieszczała go, a teraz chce zostawić go na pastwę losu. "Trzeba było pomyśleć wcześniej.
Rozumiem moją matkę chrzestną, ale nie wiem, czy warto od razu brać rozwód. Może para mogłaby porozmawiać i dojść do jakiegoś kompromisu?
Jakiej rady udzieliłbyś tej kobiecie? Co sądzisz o jej radykalnej decyzji?