Mój dziadek również bardzo mnie kochał, ale zmarł bardzo wcześnie. Nie miałam jeszcze pięciu lat. Będąc sama, babcia Rita często prosiła moją mamę, aby mnie do niej przyprowadzała.
Często odwiedzałam babcię i pomagałam jej z całą gorliwością, ponieważ jest moją jedyną babcią, a tak się złożyło, że moja mama wcześnie straciła rodziców. I oczywiście kochałam ją całą moją dziecięcą duszą.
Ale rodzina mojego taty miała jeszcze jednego wnuka, który dorastał, a kiedy skończył pięć lat, zastąpił mnie we wszystkich dziedzinach swojej babci.
Byłam wtedy jeszcze dzieckiem i niewiele rozumiałam i wiedziałam. Na przykład tego, że druga żona mojego ojca ciągle nalegała, żeby babcia nie zapraszała mnie do siebie.
Babcia Rita dawała nam też różne prezenty: mnie trochę pieniędzy, a Władkowi trzy razy tyle. Bo ja od razu dawałam mamie, a Władek wrzucał do skarbonki, bo on umiał się obchodzić z pieniędzmi, a ja nie.
Czas mijał. Teraz ja mam dwadzieścia cztery lata, a Władek osiemnaście. A moja babcia podarowała mu swoje mieszkanie z okazji jego pełnoletności! Normalny prezent, prawda?
A ja na ostatnie urodziny dostałam tysiaka. A ja musiałam się cieszyć z tego kawałka papieru.
Obecnie moja babcia mieszka ze swoją kuzynką. Obie są starszymi kobietami i współżyją całkiem spokojnie, ale ostatnio pokłóciły się o coś banalnego i babcia Rita zadzwoniła do mnie, żeby poskarżyć się na swoją siostrę.
- "Niech się tobą zajmie osoba, której przekazałaś mieszkanie" - odpowiedziałam.
A potem ona zaczęła długie wyjaśnienia, że to było jej mieszkanie i miała prawo decydować, komu je przekazać. Że źle się zachowałam i powinnam ją przeprosić. Że wyjdę za mąż i zamieszkam z mężem, więc będę miała własne mieszkanie, a Władek nie będzie mógł mieszkać z żoną, bo tak nie powinno być. Że jest młodym mężczyzną i potrzebuje własnego mieszkania.