Tak się składa, że ja spłacam go ze swojej pensji, ponieważ jestem głównym kredytobiorcą. Prawie cała moja pensja to nasza miesięczna rata bankowa.
Jednak w ostatnim czasie zauważyłem, że żona coraz częściej prosi mnie o pieniądze.
Mimo że wcześniej z jej zarobków zawsze normalnie żyliśmy. Starczało jej na prowadzenie gospodarstwa domowego, na koszty transportu, a nawet na przyjemności kobiece.
Teraz Katarzyna każdego wieczoru wychodzi gdzieś po pracy. I wraca do domu późno. Na początku pomyślałem o obecności kochanka. Jednak zazwyczaj, jeśli kobieta ma kochanka, to pieniądze do budżetu rodzinnego się dodają, a nie odwrotnie.
Próbowałem z nią rozmawiać, gdy potrzebowała pieniędzy na opłacenie rachunków za media, ale nie udało nam się mieć konstruktywnej rozmowy.
Zaczęła wymyślać i argumentować coś, ale jakoś nie uwierzyłem jej. Jej tłumaczenia wydawały się zbyt mgliste i mało wiarygodne.
Kiedyś postanowiłem śledzić ją. Może w ten sposób uda się rozwikłać tajemnicę naszego znikającego budżetu rodinnego.
Niespodziewanie żona weszła do małej przytulnej kawiarni, gdzie witryny uginają się od różnorodnych tortów i ciasteczek. Schowałem się za rogiem i z zaskoczeniem obserwowałem, jak żona zamawia mnóstwo słodkości.
Koszt słodkości mnie zdziwił. Jedna kawałka tortu ciągnęła się prawie na 50 złotych, a ciasteczka kosztowały od stu za każde. Również herbata i kawa miały szeroki wybór, ale wszystko było drogie.
Przed powrotem do domu wpadłem do sklepu i kupiłem tort. Czekając na powrót żony, zaproponowałem jej herbatę w kuchni.
Katarzyna spojrzała na tort i z jakiegoś powodu nagle się zasmuciła. Powiedziała, że nie chce. Nie wytrzymałem i zapytałem, czy pewnie już dziś coś zjadła. Katarzyna przestraszona zamrugała.
Wszystko wyjaśniła, mówiąc, że to z powodu stresu związanego z myślami o kredycie hipotecznym na mieszkanie.
Cierpliwie próbowałem wytłumaczyć Katarzynie, że nie żałuję pieniędzy. Tylko od dawna nie mogę wymienić starego telefonu na nowy. Choć stary już się zaczął psuć.
Nie kupuję sobie kawy rano, tylko robię ją w domu w ekspresie, żeby oszczędzać. I muszę kupić od razu dwie nowe koszule do biura, co też nie jest tanie.
Zrozumiała mnie i zaproponowała, że możemy razem odwiedzać kawiarnię raz w tygodniu, i zgodziłem się. Teraz żona jest szczęśliwa, a my kończymy spłacać hipotekę.